FATIGUE – Wywiad ze Skovronsky’m

Zadziwiające są zrządzenia losu… Robisz jeden view z fajną kapelą, przy okazji dostajesz namiary na drugą! I tak poznajesz FATIGUE, zespół bezkompromisowy w swoim wykonaniu… Nie przedłużam, bo zaraz się rozpiszę. Dla mnie to była czysta fatyga na ową rozmowę!

Che, mamy wspólnego, że tak powiem znajomego… Lethański… podesłał mi linka do Twojej twórczości, czy też Waszej… Robi wrażenie i tak się zastanawiam, czy można coś z Tym zrobić. Chodzi mi o jakąś rece… Może później view… Taka mała próbka tu się znajduje….

Hej! Czytałem wywiad wczoraj, fajna robota my na razie stoimy z robotą bo przez koronaszajs jesteśmy w rozjeździe, ale nasze najnowsze dziecko Fatigue III czeka na zrecenzowanie więc jakby co to można brać na warsztat. Podaj na siebie namiar pocztowy to podeślę w wolnej chwili fizyka

Umówmy się tak, że najpierw podasz mi namiar gdzie mogę przesłuchać zapis w postaci mp3, bo szybciej i łatwiej… No i nie wiadomo kiedy będę miał oskomę na Wasz materiał… Może być tak, że za godzinę, ale równocześnie obudzę się w nocy, a to jest moja ulubiona pora, hehehe. Widziałem videło, które podesłał mi Szymon… Zajebiaszczo… Długo już funkcjonujecie?

Jakoś od 2014, początkowo był to dwuosobowy projekt:
Ja: producent, gitarzysta, czarodziej
Agrul: wokale
Tak stworzyliśmy Fatigue – collision no.1 oraz The Fall After. Pracowaliśmy w rozjazdach i ogólnie widzieliśmy się kilka razy na przestrzeni tych 2 płyt. Po przerwie postanowiłem odnowić projekt w tej samej postaci z dodatkiem basu (Szpila), perki (Szewcu), potu i zmęczenia, a w międzyczasie Agrul się wykruszył, ja przejąłem wokale i tak jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Trio wydało Fatigue III

„Passenger” zaczyna się tak Skandynawsko, tak czarno, później przechodzi w wyważone dźwięki Death, i wraca na swój tor, tylko sam nie wiem, czy ten i drugi styl jest z tego samego podwórka?

Najpewniej dla purystów nie jest, ale jakoś nigdy nie byłem uwikłany w ramy gatunkowe choć bardzo chętnie z nich pożyczam. Mamy pewien zamysł aranżacyjny w utworze i go realizujemy bez względu na ofiary. Gdzieś to wszystko pewnie oscyluje między zdziwaczałym blackiem, trochę deathem i innymi, ale samemu mi ciężko to połączyć w jeden worek.

Czarodziej to był Gandalf Szary, później Biały… Ty poniekąd jesteś Iluzjonistą, który swoją osobowością emanujesz publikę… Tak jak w tym klipie… Stoi niepozorny chłopaczyna, a emanuje…

Ile ludzi tyłu iluzjonistów a ile znaków tyle znaczeń. Bardzo lubię kiedy zmęczenie i atonalny brud można ubrać w czytelne szaty. Stoimy gdzieś po środku, za czysto dla purystów za brudno dla współczesnego odbiorcy, ale są ludzie na taką muzę, tak przynajmniej wolę myśleć.

Może odbiegamy od wątku muzycznego… Kto dla Ciebie jest purystą? Rozmowy w tłoku się kłaniają, hehehehe

Haha purysta to taki mój chochoł którego lubię sobie stawiać celem nakreślenia pewnych postaw. Istnieją ludzie zaczepieni sztywno w ramach gatunkowo brzmieniowych, podejrzewam że jest ich coraz mniej bo ramy muzyczne przestają mieć powoli znaczenie, ale istnieją. Dla jednych Metallica skończyła się na Kill 'Em All a inni lubią pizzę z ananasem po prostu. W każdym razie, ten chochoł ma swoje lata, lubi starego slayera, ale wszystko co brzmi lepiej niż nagrane dyktafonem na „setkę” jest słabe.

I w tym momencie uświadomiłeś mi, że taki chochoł… Ewentualnie miałeś chłopie złoty róg, ostał Ci się ino sznur… To ja, lubię wracać do tego brudu, ciężaru… A Wy poniekąd to posiadacie. Przytłaczacie swoją ekspresją, wyniosłością… Takie brzemię Kainowe…

Ja też lubię wracać! Bo to bardzo interesujące czasy dla muzyki były. Myślą przewodnią niech zostanie konieczność sięgania do wielu źródeł, ale zejdźmy z tych znaków i znaczeń

Dziwne te Wasze intro, tak jak dziwny jest ten świat… Nasuwa mi skojarzenia z VOIVOD, a w pewien sposób jest dla mnie jedna ze sztandarowych kapel! Takie post-industrialne, obrazujące co nas czeka… A koniec normalnej cywilizacji nadchodzi nieubłaganie.

Zamysł Trójcy i sakralności mocno się odbił na naszej muzyce, stąd też intro jest takie podniosłe, czy wręcz religijne. Oczywiście omijając konotacje chrześcijańskie. Jest nas trzech, trzecia płyta itd. Też w tekstach omijany raczej walkę, agresję i złość a stawiamy na akceptację, zmęczenie i przyzwyczajenie do cierpienia. Taka medytacyjna postawa idzie za nami od pierwszej płyty.

Te cierpienie, zmęczenie dnia codziennego właśnie mielę… I już sam się gubię w „III”. Nie przeczę, że jest to wyczuwalne. Szczególnie w tych wykrzykiwanych momentach, ale też jednak są chwile kiedy jest duch walki… Nie wszystko stracone, nie podam się wstanę z kolan.

Muzycznie pewnie można tak interpretować, mógłbym się tutaj oprzeć o to że trwanie w cierpieniu (jakie by ono nie było) to też swojego rodzaju walka. Zawsze można przecież zrezygnować, ale teksty nie zostawiają na walce suchej nitki. „Burry me where I belong, between adleres and oak. Burry me where I can find, the darkest light.” Nie uchylam się oczywiście przed tym że można tą muzykę różnie interpretować, liryczne sytuacje są tam czasami na tyle zawiłe że sam znajduję nowe znaczenia w tekstach.

No dobra, ale o ile dobrze zinterpretowałem powyższy teks… Równocześnie jednak i z stałą stanowczością mogę stwierdzić, że dla zwykłego słuchacza będzie się kojarzył z pochówkiem wojownika…

Można tak powiedzieć, bazując na tym fragmencie. Mówimy tu o utworze „The End” i o ile nie lubię zdradzać moich interpretacji w tekstach to tutaj zrobię mały wyjątek. Tekst z wierzchu jest podpartą o mój sen podróżą do grobu po przyjęciu trucizny. Stąd tojad, pogrzeb, paraliż itp. Wewnątrz jednak można znaleźć proces, czy bardziej trafnie, cykl. Od „Carry me through the passage of aconite” przez „Burry me where I belong” po „Yank me out of this pit and Curse! Burn! Drown! End!” więc same symbole nie są tak istotne jak to o czym mówią. Podróż, cykl, trwanie, brak zmian, zmęczenie, zataczanie koła.

Wszystko jest symboliczne, każdy sen o czymś mówi… Tylko od nas zależy, czy potrafimy go odpowiednio zinterpretować? Ja dziś śniłem o tym, że trzymałem w ręku zegarek, a on nie chodził…

W snach nie da się odczytać liter ani cyfr bo część mózgu odpowiedzialna za przetwarzanie znaków nie działa. (Taka ciekawostka).

A teraz zadam zasadnicze pytanie? Czy taka forma prezentacji FATIGUE, Ci odpowiada? Z pewnością Wiesz od pewnego osobnika, że ostatnio tak mi podchodzi?

Nie wiem nic od owego osobnika prawdę mówiąc poza tym że się miałeś ze mną skontaktować. Jeżeli pytasz o to czy to może być częścią wywiadu to pewnie!

To już jest częścią wywiadu… Tak cały czas słucham tego Waszego grania i naprawdę nie wiem jak Was określić, zaszufladkować… Ostatnio dowiedziałem się, że jest takie coś jak Stoner Metal, ale ja słyszę Doom, Death, no i oczywiście Black Metal?

Kiedyś próbowaliśmy gdzieś to wepchnąć w ramy gatunkowe i w zasadzie skojarzenia które nam przychodziły to Blackened/Stoner/Doom, ale ma to tyle sensu ile nazywanie roweru samochodem bo też ma koła. Jak teraz o tym myślę to gdzieś tam pewnie są te pierwiastki Death Metalowe, ale skoro w zamyśle projekt miał być wypadkową tego czego słuchaliśmy i co uważamy za słuszne dla tego zespołu, to właśnie tym jest i niczym więcej.

Nigdy nie da się muzyki wepchać w ramy gatunkowe, bo to jest niemożliwe… Jeden słyszy to drudzy tamto… Słusznie nawiązałeś do tego roweru… Nie każdy to rozumie. Wymagają konkretnego opisu, a chyba liczą się doznania słuchowe? Przecież liczy się to co ja czuję słuchając… A czytelnik niech się domyśli, albo jeszcze lepiej posłucha!

Dokładnie tak! Mimo że gatunkowanie mamy zakodowane w genach, w końcu jest to mechanizm potrzebny do przetrwania. Dzielimy rzeczy na groźne i nie sprawiające zagrożenia, zimne i gorące, szybkie i wolne itd. Powiedziałbym że jesteśmy ekspertami od wsadzania rzeczy w ramy. Niemniej, o ile ten mechanizm nadaje się do rozróżnienia krzesła od stołu to już przy określeniach subiektywnych wysiada.

I to mi się podoba. Rozmawiamy w pewien sposób o muzyce, a zarazem o życiu, nie trzymamy się tych sztywnych schematów (ram). Wychodzimy ponad to wszystko… Walić to, kto coś o tym sobie pomyśli. Jesteś zagadkowa osoba, która intelektem przebija mnie, ale to jest intrygujące jak muza FATIGUE…

Dziękuję bardzo! Pilnujemy żeby taka właśnie była.

A jednak udało mi się doprowadzić do tego, że to ja zadałem Ci klina! Dobra lecimy teraz aby zwykły ludź mógł zrozumieć o co chodzi… Wasze wzorce, szablony, makiety, co bardziej podchodzi pod całokształt FATIGUE number „III”? Wróć… To pod co Wy podchodzicie?

Podejdę do tej odpowiedzi trochę z innej strony jednocześnie nakreślając trochę ludzi stojących za „trójcą”. Pochodzimy trochę z różnych bajek, w skład wchodzi Szpila (bas) z tłem dużo bardziej stonerowym. Podróżnik, leśna zjawa, ziołolecznik, człowiek fundament, ostoja spokoju, ma też wkład w oprawę liryczną niektórych numerów z „III”, ponieważ cenię sobie bardzo jego spojrzenie na rzeczywistość. Szewcu (bębny) najstarszy mędrzec z ekipy, wnosi dużo wiedzy i doświadczenia przedwiecznych. Słuchacz rozpłyniętych blacków, staroszkolnej elektroniki. Wiecznie zamyślony, bestia za garami. No i Ja, Skovron (gitara, wokal, realizator nagrań i miksu) o sobie nie wypada dużo pisać ale można wywnioskować sporo z reszty rozmowy. Wzorce,szablony, makiety? Ciężko powiedzieć, bo inspiracje bardzo tu odbiegają od efektów końcowych. Uwierzysz na przykład że początkowo miały to być ciężary pokroju Black Sheep Wall? Oczywiście nie jest tak że się absolutnie odcinamy od muzyki i słuchamy jedynie samych siebie, bo się nie da, ale ciężko jest mi wskazać jakieś dokładne odnośniki naszych wewnętrznych inspiracji.

Wiesz na pierwszy strzał myślałem, że z „III”, utwór flagowy to „Eon”, ale później odkryłem, że bije go „Super Sober Ego”… Ma ten wiekowy wymiar… Ten rozpierdalający ciężar? Dla mnie to klasyka zamierzchłych czasów…

Jest trochę cięższy ten numer, generalnie się stroimy dość nisko (ja gram na ósemce a Szpila na piątce) ale za dużą część bagażu emocjonalnego odpowiada tutaj tekst pisany przez Szpilę. Trafia on w moje najmroczniejsze kawałki za każdym razem jak go gramy.

Dobra kończmy ten kabaret bracie Słowianie! A w snach można czytać litery… Pozdrów kogo lubisz, lub kogo nie lubisz a to w szczególności… Teraz możemy się umówić na fizyczny nośnik, chociaż już zapomniałem co to jest, hehehe

No to lecimy! Pozdrawiam Lethańskiego za nakierowanie Ciebie na nas, Magdalenę odpowiedzialną za oprawę graficzną III, wszystkich którzy przyłożyli rękę do tej płyty i całą waszą ekipę redakcyjną za robienie świetnej roboty. A jak można czytać litery, to daj znać co tam napisali.

https://www.facebook.com/FatigueOfficial/

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, wiara w kult przodków, filmy (zakłamujące historię), w pewnym sensie narodowy socjalizm (bardziej ukierunkowanym ku neo-pogaństwu), historia (warcholstwo szlachty polskiej & lisowczycy), a w szczególności Asterix i Obelix (komiks wszech czasów. Rene Goscinny i Albert Uderzo rules! Aczkolwiek w pewien sposób wzorowane na Kajku i Kokoszu), dodam jeszcze Wiedźmin i reszta z gatunku fantasy... jak Conan, Salomon Kane czy też Vuko Drakkainen, a obecnie Jaksa. Ulubione gatunki muzyczne: nihilistyczno-mizantropiczne, a zarazem psychodeliczne odłamy, ogólnie rzec biorąc nie stronie od thrash (na nim się wyhodowałem), black, folk, pagan, slav, viking, etc. alternatywna... Stworzył Born To Die'zine.
Powrót do góry