CIEŃ – Wywiad z Sufferem (perkusistą) i Prinsem (basistą)

„(…) do zespołu przylgnęła łatka depresyjnego black metalu… (…) kompozycje faktycznie są surowe w brzmieniu i muzycznie nawiązują do tego nurtu… (…) jednak muzyka zaczęła ewoluować, słychać w niej wpływy i doom metalu, i klasycznego black metalu z północy Europy… (…) nie zamierzamy ograniczać się wyłącznie do ram black metalu…”

Pavel: Czy czyhacie w cieniu by zaatakować czy raczej ukrywacie się w cieniu?

Suffer: Cześć! Myślę, że raczej widziałbym nas „po środku” hehe…Nie mamy w planach ani wielkich tras, ani nie wiadomo jak agresywnej promocji, a z drugiej strony nie jesteśmy zespołem, który nie udziela wywiadów, nie korzysta z FB lub nie lubi pogadać po koncercie… Wychodzimy z założenia, że nie będziemy robić nic na siłę – wbrew własnym potrzebom. Obecnie w związku ze zmianami w składzie musieliśmy przystopować z promocją koncertową „Fate”, ale myślę, że już jesienią się to zmieni.

Pavel: Za rok stuknie Wam dziesięciolecie! Dziesięć lat na scenie to już jakiś wynik. Jednak tylko dwa pełne albumy. Ten wynik nie do końca jest zadowalający… Chociaż w sumie macie wydanych 5 materiałów.

Prins: Faktycznie, liczby nie kłamią – pięć wydawnictw, a jeszcze do tego jedno z nich jest kompilacją wcześniejszego materiału (demo + EP), więc dorobek rzeczywiście może wyglądać niezbyt imponująco patrząc przez pryzmat blisko dekady działalności. Jednakże nie narzucamy sobie jakichś sztywnych ram czy wyśrubowanych terminów i wychodzimy z założenia, że proces twórczy powinien być czymś naturalnym, pozbawionym zewnętrznych nacisków czy ograniczeń. Wolimy poświęcić więcej czasu na szlifowanie materiału i pracę nad aranżami (zwłaszcza, że przeważająca część numerów ma dość rozbudowaną strukturę), niż iść na akord i taśmowo produkować płyty z miałką zawartością.

Pavel: No tak, nie wypuszczacie hurtowo materiałów, ale za to Wasz Black Metal zawiera przemyślane aranżacje… Spośród różnych black-metalowych trendów, który najbardziej jest Wam bliski? (mam na myśli I falę, II falę (skandynawski), grecki, amerykański, czy może NSBM albo SDBM).

Prins: Po wydaniu demówki do zespołu przylgnęła łatka depresyjnego black metalu. Wczesne kompozycje faktycznie są surowe w brzmieniu i muzycznie nawiązują do tego nurtu. Z czasem jednak muzyka zaczęła ewoluować, słychać w niej wpływy i doom metalu, i klasycznego black metalu z północy Europy. Powiedziałbym, że najbliżej jest jej chyba do stylu rodzimej sceny BM, która przez lata nabrała dość charakterystycznego sznytu, kształtowana przez takie kapele jak Christ Agony, Arkona, Furia czy Mgła.

Livius Pilavi: Muzykę CIEŃ urozmaicają także wpływy rocka. Które zespoły rockowe i w ogóle niemetalowe cenicie? Czy można się spodziewać jeszcze innych muzycznych niespodzianek na kolejnych płytach CIEŃ?

Prins: Myślę, że lista byłaby naprawdę długa. Brytyjski rock był stylem, od którego w ogóle zacząłem muzyczną edukację, a pierwsze kapele, z którymi się zetknąłem jako dzieciak, to Pink Floyd, Led Zeppelin, Deep Purple i – oczywiście – Black Sabbath. Po jakimś czasie padł  strzał w postaci King Crimson. Bardzo dobrze pamiętam również, jakie wrażenie zrobił na mnie kanadyjski Rush – głównie przez to, co z basem wyczynia Geddy Lee. Później oczywiście przyszła pora na całą resztę, włączając w to różne odłamy metalu, ale to chyba właśnie wyżej wymienione zespoły w głównej mierze ukształtowały mnie muzycznie. Zresztą każdy w kapeli słucha chyba tyle samo metalu, co nie-metalu: rocka, elektroniki, EBMu, industrialu, awangardy…A co przyniosą kolejne płyty? Zobaczymy. Na razie chyba za wcześnie, by składać jakieś deklaracje.

Suffer: Planujemy Epkę na koniec roku i sądzę, że zawarty w nim materiał na pewno po części będzie niespodzianką. Nie wiem czy to kierunek, w jakim będziemy szli dalej, ale na pewno sygnał, że nie zamierzamy ograniczać się wyłącznie do ram black metalu.

Livius Pilavi: Jak przebiega proces twórczy przy pracy nad płytą? Czy komponowanie utworów i układu płyty przychodzi wam łatwo? Kto w zespole ma w to największy wkład?

Prins: Zazwyczaj szkielet nowego kawałka, struktura riffów i ogólny jego klimat są gotowe jeszcze zanim zaczynamy nad nim wspólnie pracować. Dopiero potem na próbach dogrywamy detale, przerzucamy się sugestiami, razem dopracowujemy poszczególne partie. Raczej nie zdarza się, by numer powstał od zera jako wynik wielogodzinnego jam session, więc najważniejsza w naszym przypadku jest wena gitarzystów, bo to w ich głowach rodzi się zdecydowana większość pomysłów. Głównym kompozytorem jest Gulver, choć na ostatniej płycie ja też dorzuciłem kilka patentów. Ostateczny kształt każdego utworu, jak i całej płyty, to jednak ciężka praca całego zespołu.

Livius Pilavi: Utwór z najnowszej płyty CIEŃ został zaprezentowany w audycji Wojciecha Manna w radiowej Trójce. Czy to coś dla was znaczy? Muzyka black metalowa w radiu publicznym pojawia się niezwykle rzadko. Ja wychowałem się muzycznie na Trójce.

Prins: Odkąd sięgam pamięcią w moim domu rodzinnym słuchało się radiowej Trójki: piątkowej listy Marka Niedźwieckiego, audycji Piotra Kaczkowskiego oraz całej masy programów prowadzonych przez dziennikarzy muzycznych będących autorytetami w tej dziedzinie. Dziś radia słucham o wiele rzadziej, ale jeśli tak się zdarza – jest to właśnie Program III PR. Nie wyobrażam więc sobie większej nobilitacji i lepszego powodu do dumy niż usłyszenie samego siebie na antenie Trójki i to jeszcze w programie prowadzonym przez tak nietuzinkową postać jak Wojciech Mann, legendę i dziennikarską ikonę tej stacji. Zwłaszcza z jego niepowtarzalnym, humorystycznym komentarzem jaki towarzyszył emisji tego kawałka.

Livius Pilavi: Przedstawiciele satanistycznego BM mogą powiedzieć, że ich muzyka pochodzi od szatana. A skąd bierze się wasza muzyka, z jakiego źródła pochodzi?

Prins: Hmmm…od szatana, czyli skąd? Czy mówimy tu o rogatej postaci przedstawianej na kościelnych malowidłach jako adwersarz Stwórcy i źródło wszystkiego, co – rzekomo – złe? Czy bardziej chodzi o alegorię postawy afirmującej życie, ceniącej pracę nad sobą i chęć samodoskonalenia? Nie wiem, czy to nie temat na osobny wywiad, więc porzucając te zagwozdki filozoficzno-semantyczne powiem tak: każda szczera forma sztuki, również i muzyki, powinna odzwierciedlać uczucia, emocje i namiętności drzemiące we wnętrzu twórcy i miotające nim. Takie też jest artystyczne założenie zespołu Cień.

Livius Pilavi: Wszystkie wasze dotychczasowe wydawnictwa, nawet debiutanckie demo, mają bardzo ciekawe, wartościowe artystycznie okładki (mi najbardziej się podoba okładka Ecce Homo). Skąd bierzecie tych plastyków? Czy koncept oprawy graficznej wychodzi od was, czy dajecie artystom wolną rękę?

Suffer: Zawsze chcieliśmy, aby muzyka oraz szata graficzna wspólnie się uzupełniały i nawiązywały do siebie. Zarówno przy „Ecce Homo” jak i „Fate” wstępnie „nakierowywaliśmy” osoby, które z nami współpracowały w zakresie grafik jak widzielibyśmy okładkę oraz pozostałą część oprawy graficznej. Mieli do dyspozycji również teksty oraz muzykę, aby wszystko do siebie pasowało. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z Dancing Deadlips, Heer (Ecce Homo) oraz Bartkiem Kurzokiem (Fate). Mam nadzieje, że w przyszłości będzie jeszcze okazja, aby zrobili coś dla nas.

Pavel: Wasz gitarzysta Sed niedawno się z Wami rozstał. Czy wyjawicie przyczynę? Wiem, że było to w przyjaznych okolicznościach?

Prins: Sed był ważną postacią w zespole, grał z nami już kilka lat, dlatego też niełatwo było nam się rozstać. Odszedł, ponieważ zmusiły go do tego osobiste okoliczności – rozumiemy je i szanujemy jego decyzję. Cały czas zresztą jesteśmy z nim w kontakcie na przyjacielskiej stopie.

Pavel: Macie już kogoś na zastępstwo? Kto mógłby zostać gitarzystą CIEŃ?

Suffer: Po odejścia Seda mieliśmy okazję przetestować 2 gitarzystów i ograć wspólnie sporo materiału. Myślę, że wkrótce będziemy mogli oficjalnie ogłosić fakt, iż mamy już nowego gitarzystę.

Livius Pilavi: Czy istnieje tylko ten świat, świat materialny, czy istnieje też „druga strona życia”, o której mówią religie? Wyższa rzeczywistość, która po śmierci przyniesie każdemu ukojenie?

Prins: Wizja życia pozagrobowego jest potrzebna wielu ludziom na równi z tlenem do oddychania. To taki specyficzny mechanizm oferujący nagrodę (bądź też potępienie) po śmierci kosztem marnej egzystencji na ziemi, nadający sens istnieniu doczesnemu. Po pierwsze – dobrze sprawdza się w przypadku tych wszystkich, którym trudno znaleźć jakiś realny, namacalny, konkretny cel dla swych czynów tu i teraz. Po drugie – idealnie wpisuje się w religijną demagogię oraz uzasadnia funkcjonowanie kościoła jako instytucji ujarzmiającej i zastraszającej człowieka. Oczywiście każdy ma prawo wierzyć w to, na co tylko ma ochotę, włączając w to „drugą stronę”, o której wspominasz; osobiście jednak trudno byłoby mi przejść przez życie kierując się z takimi dogmatami.

Pavel: Klimat Waszej muzyki jest dość depresyjny. Czy to wynika z Waszego nastawienia do świata i otaczającej rzeczywistości?

Prins: Generalnie każdy w tym zespole dość krytycznie postrzega to, co dzieje się dokoła, jest pełen dezaprobaty dla ludzkiej krótkowzroczności, naiwności i zwykłej głupoty. Ta mizantropijna postawa ma pewne odzwierciedlenie zarówno w mało optymistycznych tekstach, jak i w muzyce – budzącej niepokój, miejscami trochę posępnej i melancholijnej, innym razem pełnej gniewu i agresji.

Livius Pilavi: Chrześcijanie niedawno oczekiwali na święta Wielkiej Nocy. Jaki jest wasz stosunek do postaci Jezusa i jego nauczania?

Prins: Jeśli chodzi o mój stosunek do samej osoby, o którą pytasz, to jest on dość obojętny. Przyjmuję, ze była to postać historyczna, chodząca po ziemi jakieś dwa tysiące lat temu, a jej  żywot zakończył się w dość bolesnych okolicznościach. I tyle w tym temacie. Natomiast jeśli pytasz o jego nauki, które poniekąd stały się podwalinami całego chrześcijaństwa, to sprawa jest bardziej kontrowersyjna. Gdyby bowiem powstały po śmierci Jezusa kult był na tyle nieszkodliwy, co jego nauczanie, byłoby to jeszcze akceptowalne. Okazuje się jednak, że z czasem religia ta stała się zaprzeczeniem samej siebie i źródłem najgorszych patologii: instrumentem władzy służącym manipulacji, opresji i zastraszaniu, symbolem wszelkiej abominacji i dewiacji. Widać to zarówno na przykładzie średniowiecznych krwawych wypraw krzyżowych prowadzonych w imię „jedynej prawdziwej wiary”, innowierców palonych na stosach setki lat temu, jak i w czasach obecnych w naszym kraju, gdzie państwo i kościół radośnie paradują pod rękę mając się razem przeraźliwie dobrze, gdzie z jednej strony sprawy wiary i religii są tematem dysput rządowych, z drugiej zaś – z kościelnych ambon głoszone są hasła polityczne.

Livius Pilavi: W najbliższych wyborach prezydenckich wolelibyście głosować na Tuska czy na Biedronia? A może na kandydata PiS?

Prins: I choćby właśnie w kontekście poprzedniego tematu powstrzymam się od odpowiedzi na to pytanie. Zostawmy polityczny chlew tam, gdzie jego miejsce i nie zbliżajmy się w jego okolice.

Pavel: W lipcu zagracie na „Festiwal Uwolnić Muzykę” u boku Kat i Roman Kostrzewski, Batushka, Arkona i inni. Skład zacny… Jak się tam dostaliście?

Suffer: Niestety nie zaskoczę Cię jakąś wyjątkową opowieścią w tym temacie – po prostu otrzymaliśmy propozycję, aby zagrać i się zgodziliśmy hehe Prawda jest taka, że nasz poprzedni materiał mocno się spodobał osobom, które działają przy organizacji tego zacnego festiwalu, więc sprawa poszła dość sprawnie i bezproblemowo. Nie ukrywam, że to dla nas naprawdę zajebista sprawa, aby móc zaprezentować się na scenie u boku wyżej wymienionych przez Ciebie zespołów.

Pavel: No tak, zanim ten wywiad się ukazał minęło nieco czasu… Kapele niechętnie mówią o różnych wpadkach podczas koncertów. Ale nie ma co ukrywać, one się zdarzają… A to zapomni się tekstu albo riffu, a to pęknie struna albo rozwrzeszczany fan wpadnie na muzyka na scenę… Pamiętasz jakieś sytuacje?

Suffer: Jesteśmy osobami, które raczej nie wylewają za kołnierz co powoduje, że każdy wspólny wyjazd często wiążę się z „ciekawymi” zdarzeniami hehe… Niestety nie opiszę tu żadnej z nich bo wolę, aby zostało to wyłącznie w pamięci członków zespołu.

Pavel: Do lipca sporo czasu… Gdzieś jeszcze zagracie?

Prins: Niestety, w krótszej perspektywie czasu nic konkretnego nie możemy w tej chwili powiedzieć, głównie przez zawirowania na pozycji drugiego gitarzysty. Jeśli tylko sytuacja personalna zespołu się ustabilizuje, to może uda nam się zagrać jeszcze jakiś koncert przed wakacjami. Póki co, oprócz wspomnianego festiwalu w Środzie Śląskiej, potwierdziliśmy wspólne występy z serbskim The Stone na jesieni tego roku w Katowicach (12.10) oraz Warszawie (13.10).

Pavel: Z Old Temple współpracujecie już klika lat. Czyli rozumiem, że wspólne pożycie się Wam układa?

Prins: Jak to w starym, dobrym małżeństwie! (śmiech) A poważnie – nie możemy narzekać na współpracę z Erykiem. Mam nadzieję, że wydamy jeszcze niejedną płytę pod jego banderą.

Pavel: Dzięki za „interview”! Zawsze zostawiam ostatnie słowa dla muzyków…

Prins: Dziękuję za wywiad. Bądźcie silni!

Suffer: Dzięki i do zobaczenia na koncertach!

https://pl-pl.facebook.com/cienofficial/

https://cien.bandcamp.com/

Miejsce zamieszkania: Wałbrzych, Polska. Z wykształcenia technik geolog. Zainteresowania: muzyka, sztuki plastyczne, literatura, filozofia, biologia, neuronauka, astronomia, nietypowe odmiany szachów. Ulubione gatunki muzyczne: Black Metal, Progresywny Metal, Progresywny Rock, Hard Rock, Gothic, New Wave, Cold Wave, Noise, Elektroniczna Szkoła Berlińska. W wolnych chwilach tworzy kontrowersyjne opowiadania i rysunki.
Powrót do góry