ATROPHIA RED SUN – Wywiad z zespolem

He… słów bezkompromisowi, ostatnio nadużywam, ale jeszcze raz powtórzę. Atrophia to kapelka, która się wozi od szczytów do piwnic, od szczytów do piwnic. Cała ta jej droga nie jest usłana różami, albo jeśli już, to takimi, co cholernie kłują po stopach. Zmiany stylistyczne, roszady personalne, to już normalka. Wywiad był prowadzony w knajpie, w której chłopaki żywo spoglądali w ekran telewizora, na którym pokazywano gadające głowy agitujące za wojną z Irakiem itp. Ich komentarzy nie zacytuję, ale mogę stwierdzić, że chłopaki żywo się interesują militariami i tego typu stuffem. No i oczywiście graniem totalnie pokręconej muzyczki, która mogłaby spokojnie posłużyć za soundtrack do tej nowej wyprawy po krew…

Atrophia Red Sun… Kolejny raz rozpocznę wywiad sztandarowym pytaniem o nazwę. Skąd pomysł na tę grecko-angielską nazwę?

Felo: Witamy Ciebie Adamie i czytelników. Nazwę w zamierzchłych czasach wymyślił Paweł z Piotrkiem. Nie wiem, co nimi kierowało, ale wydaje mi się, że brzmi dobrze. A my się do niej przyzwyczailiśmy.

Covan. No właśnie.

Jak wyglądają roszady personalne w zespole? I jaki wpływ wnosiły lub wnoszą nowi członkowie do waszej muzyki? Ponadto wyjaśnij nam motywy odejścia waszego perkusisty i czy macie już zmiennika na to miejsce?

F: To naturalna kolej rzeczy, że ktoś decyduje się odejść z zespołu. Nie jesteśmy już dziećmi i pewne sprawy są dla nas oczywiste. Rzeczywistość jest brutalna i albo jedziesz na wozie, albo z niego spadasz. Z drugiej strony medalu dbamy o to, aby nasza muzyka się rozwijała. Obecny skład wydaje mi się optymalny.

C: Dochodzisz czasami do takiego momentu, że rezygnujesz z pewnych spraw, aby podołać innym. Paweł dokonał wyboru. W naszym kraju trudno godzić przyjemności z pracą. Pieprzone życie.

Ciężko jest za wami trafić. Jak wytłumaczysz wasze peregrynacje i ewolucje po gatunkach? Przyznam się, że choć podoba mi się wasza nowa muzyka, to jednak wkurza mnie, że z każdą nową płytą, zmuszacie mnie do szukania nowych porównań J. Czy istnieje słowo, którym określilibyście waszą muzykę od samego początku istnienia kapeli aż do najnowszych kompozycji?

F: Użyłeś słowa „ewolucja”, co w pewien sposób mogłoby przybliżyć nasze intencje. gramy metal i tak już zostanie, ale chcemy to robić coraz lepiej. To chyba naturalne. Cały czas nabieramy doświadczeń i to się odbija w naszej muzyce.

C: Ja określam ją mianem 'twisted ars metalu' he,he.

Może zgodzicie się ze mną, że wasza muzyka staje się coraz trudniejsza w odbiorze. Ciekawi mnie ta wasza bezkompromisowość. Z czego to wynika? Zauroczenie brzmieniem? Kłopoty osobiste znajdujące ujście w muzyce? Zapewne jest tego jakaś przyczyna…

F: Doszukujesz się drugiego dna, a tymczasem przyczyna jest prozaiczna. Rozwijamy się jako „muzycy” i nie chcemy grać ciągle tego samego, co kilka lat wcześniej. Co do bezkompromisowości to chyba bardziej odnosi się do kapel pokroju MORTICIAN, albo ich krakowskiego odpowiednika PATOLOGICUM.

C: Kłopoty, które nas dosięgają tylko potęgują agresje w muzyce, którą robimy. Im bardziej dorastamy tym więcej widzimy gówna, które nas otacza. Weź porównaj nasz pierwszy stuff „Painfull love” do nowych kompozycji z „Dema”. Byliśmy wtedy młodsi i wtedy waliło nas, co dzieje się na świecie, czy ktoś umiera i czy komuś źle. Większość z nas martwiła się, jak tu skołować kasę na następne piwo. Z biegiem lat dociera do ciebie, że są sprawy bardziej istotne na tej planecie niż zamartwianie się, czy będzie fajna impreza z browarem, czy też nie.

Jak często w wywiadach jesteście pytani o technikę gry waszego klawiszowca?

F: Przyznam się, że jesteś pierwszą osobą, która zwróciła uwagę, że Piotrek gra w miarę kreatywnie.(hehe)

C: Dokładnie jako pierwszy zapytałeś się o to.

Interesuje mnie też, jakimi jesteście ludźmi, jak spędzacie wolny czas, jakiej muzyki słuchacie, gdyż próbuję ogarnąć waszą muzykę i przyznaję łamię sobie na niej zęby.

F: Jesteśmy dobrymi, chłodnymi ludźmi. Każdy interesuje się czym innym. Muzyka, no cóż… może kilka nazw….

C: Contrastic, Kielt, Godflesh, Scorn, Dead Infection, Mekong Delta, Rootsman, wczesny Pitch Schifter, Sacred Reich, Nasum, Gorerotted, Haemorrage, Disgrace, Doom i szereg innych ……

Jak wygląda wasza dyskografia i jak dziś ocenicie poszczególne wydawnictwa, jakie miały wady, a jakie zalety?

F: Każde z nich było potrzebne. Kiedyś budziły w nas wiele emocji. Dziś słuchamy tego z pewnym dystansem, choć nie bez sentymentu.

C: Dla mnie to bardziej osobiste, bo brałem udział w nagraniu wszystkich naszych materiałów. Nie będę mówił o zaletach i wadach tych wydawnictw. Po prostu nie chcę. Było, minęło.

I tylko tyle?

C: Tak…

Coś pichcicie w studiu. Czy przybierze to formę dużej płyty, czy raczej kilku numerowego materiału demo? Gdzie nagrywacie i z kim, bo muszę przyznać, że uzyskane brzmienie „DEMO'2002” mnie zgniotło, in plus oczywiście.

F: To kolejne demo. Brzmimy dobrze, bo nagrywamy pod Krakowem w domowym studio naszego kolegi Dominika. On wie, co robić, żeby brzmiało i ufamy mu. Prawdopodobnie powierzymy mu nasze przyszłe produkcje.

C: Z planów nagrywania kolejnych numerów na kolejne „demo 2003” wycofaliśmy się w ostatniej chwili z paru powodów. Tym najważniejszym to brak kasy. W ogóle to dzięki za opinie o „demo 2002”. Nasz kumpel Dominik, u którego nagrywaliśmy ten materiał, zrobił wszystko, co było w jego mocy. Włożył serce i swój czas, a efekt jest słyszalny.

Na ile wchodząc do studia jesteście w stanie przewidzieć, co tym razem wyniknie z sesji? Innymi słowy, czy rejestrujecie tylko materiał dokładnie rozplanowany na próbach, czy też wchodzicie do studia ze szkicem, a w studiu dopiero zastanawiacie się, co z tym wszystkim zrobić?

F: Materiał komponujemy na próbach, a tego, co wyjdzie z tego w studio, nie da się przewidzieć.

C: Ja natomiast najwięcej rzeczy robię w trakcie pracy w studio lub bezpośrednio przed wejściem. Chyba lubię robić wszystko na ostatnią chwilę. Daje mi to kopa, ale będę musiał ten schemat działania zmienić, bo tylko nerwy mi siadają.

Gdzie zamierzacie wydać nowy materiał?

F: Dobre pytanie. Na razie rozsyłamy nowe demo do wytwórni i czekamy, aż się ktoś odezwie.

C: Dokładnie. Chcemy na razie porozsyłać po podziemiu nasz stuff i zasięgnąć opinii, czy jeszcze warto iść dalej grając to, co lubimy, czy dać sobie siana …

Jak to jest, że Atrophia Red Sun, która ma kilka dużych wydawnictw, za każdym razem poszukuje wydawcy na nowy materiał? Jak się kształtowały wasze stosunki z poszczególnymi wydawcami?

F: W Polsce rynek muzyki metalowej to bardzo złożona sprawa. Nasz pierwszy wydawca nie ma już nic wspólnego z wydawaniem metalu, a drugi pracuje w branży tekstylnej. Nie łatwo jest żyć z muzyki…

C: Ja nie chcę się wypowiadać, bo mnie to tylko irytuje.

Może jesteście osobami trudnymi we współpracy?

F: Myślisz, że się przyznamy? NIGDY!(hehe). A tak na serio, to wydaje mi się, że nie.

C: Ja jestem łatwy ;-), ale podczas współpracy z blondynkami. he,he

Czy istnieje w najbliższym czasie szansa zobaczenia was na żywo? Spełnienia jakich warunków oczekiwalibyście od organizatora waszej trasy. Specjalny sprzęt na koncert, pieniądze…. czy coś innego?

F: Nasze oczekiwania to: przyzwoity sprzęt – żeby było coś słychać, dobra zabawa i byłoby miło, żebyśmy nie musieli do tego dokładać.

C: Może zacznę od tego, czego oczekiwałbym od organizatorów trasy. Przede wszystkim, aby rzucili kasę za przejazdy… no i coś do jedzenia… potem dużej ilości maniax, którzy otworzą swoje umysły na treść przekazu muzyki ars. Co się tyczy koncertów to wszystkie plany na najbliższe miesiące zostały odwołane. Powodem jest wałkowanie materiału przez naszego nowego pałkera, a że próby mamy dość rzadko, to idzie to jak krew z lodówki.

Jak myślicie, ile macie stałych fanów? Kto w świetle waszej wiedzy sięga po wasze płyty? Czy ta sama grupa osób nie zawiedzie się po konsumpcji nowego materiału?

F: Nie zastanawiałem się nad tym. Nie prowadzimy badań statystycznych. Ciężko jest mi ocenić, czy ktoś się zawiedzie. Nigdy nie zadowolisz wszystkich.

C: Nie wiem, ilu obecnie jest ludzi, którzy choć troszkę doceniają to, co robimy. Mam nadzieję, że więcej niż pięciu.

Kolejne stereotypowe pytanie. Czy zgodzicie się, że wasze teksty dotyczą „chorobliwych stanów psychicznych”? Jeśli nie, to o czym są i jaką ma to przekładnię na waszą muzykę? Do czego przywiązujecie większą wagę, do dźwięku, czy do przekazu?

F: To może Covan …..

C: ……Nie staraj się poznawać myśli wariata, bo wpadniesz w sidła jego urojonego świata i chorej wyobraźni….he,he.

Proszę, nawet do rymu potrafisz…

C: Teksty dotyczą leku przed niewiadomą przyszłością… przed ludzkimi zwierzętami, które nas otaczają….. przed ich nowym światem i nowym porządkiem, który ma nastąpić. Tyle w skrócie.

Jaki był pierwszy instrument każdego z was? Kiedy nastąpił kontakt z tym, na którym gra obecnie?

F: Piotrek był ministrantem i grał na gongu podczas mszy (hehe). Poważnie to nigdy do szkół muzycznych nie chodziliśmy i obecnie każdy gra na instrumencie, od którego zaczynał.

C: Moim pierwszym instrumentem była gitara, ale potem pojawiło się ars i moja przygoda z tym instrumentem się skończyła. Kazali mi wyć i głosić upadek cywilizacji, więc wyję.

Jaka była pierwsza płyta każdego z was? Czy nadal do nich sięgacie?

F: To było dawno, zapomniałem. Chyba jem za dużo masła, oj skleroza…

C: Moją pierwszą płytę gdzieś wywaliła mi babcia…. wiem tylko, że była z betonu polimerowego. Zawsze lubiłem kolekcjonować pamiątki z fortyfikacji. 😉

Skończ zdanie. Gdybym nie grał w Atrophii Red Sun, to z pewnością…………….

F: …byłbym sobą.

C: …uprawiałbym gangsterkę.

Pieniądze kształtują świadomość podobno. Kim jesteście w życiu?

F: Pieniądze czasem się przydają. Jesteśmy zwykłymi kolesiami. (Klasyczny Squad Freszowych Ziomali).

C: Ja jestem człowiekiem, który zbyt często walczy z wiatrakami.

Zabawmy się chwilkę w akwizytora, tudzież specjalistę od marketingu i reklamy. Jak przekonasz osobę, która was nigdy nie słuchała i nie bardzo zna się na muzyce, że to, co robicie, jest z jakichś przyczyn ważne i dlaczego warto was słuchać?

F: Nie znoszę komiwojażerów i szarlatanów! Gramy przede wszystkim to, co nam się podoba, a jeśli komuś również, to super. Nie będziemy nikogo uświadamiać, po prostu gramy swoje.

C: …nie chciało by mi się wysilać, bo i tak ten ktoś kupi płytę jakiegoś Keczupu czy wyTATUowanego majonezu.

Jak długo chcecie jeszcze grać? Jak myślisz, w którą stronę podążycie, o ile to da się przewidzieć…

F: Trudno powiedzieć, nie znam przyszłości. „Prawda to METAL”!

C: Grać jak najdłużej w obecnym składzie…. A jak będzie bardzo źle, to zrobimy jak nasi dziadowie i zaszyjemy się w lasy.

Pytanie na szczerość. Co doradziłbyś młodemu muzykowi rozpoczynającemu dopiero swą przygodę z muzyką. Od czego powinien zacząć, czego unikać, kogo się wystrzegać, jak zdobyć kontrakt na wydanie płyty, ale na co się nie zgadzać podczas negocjacji? Ile z tej wiedzy nauczyłeś się na własnych błędach?

F: To pytanie do kogoś bardziej doświadczonego w tym temacie..

C: Jeśli młodzi ambitni maniacy chcą coś osiągnąć w muzyce, a przede wszystkim sławę, to niech zastosują trzecią zasadę pana Romana, czyli „ po siusiaku do gwiazd”.

Od paru dobrych lat furorę w Polsce robi Wisła Kraków. Lubicie piłkę nożną? Sympatyzujecie może z jakimiś klubami sportowymi? Co sądzicie o masowych sportach?

C: Ja wole szachy…he,he

OK. Na koniec zamknijmy wywiad jakimś ostatnim słowem dla czytelników Metal Centre.

F: Pragniemy pozdrowić wszystkich czytelników oraz ludzi wspierających dźwięki ARS.

C: Walczcie z systemem zniewalającym wasze umysły i wspierajcie lokalne zespoły!!!


Powrót do góry