TRAUMA – Wywiad z Misterem

Tej kapeli chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Jeden z najstarszych i najbardziej zasłużonych zespołów Death Metalowych w naszym kraju. Ostatnim albumem „Neurotic Mass” wgnietli mnie w ziemię (i podejrzewam, że nie tylko mnie), ustawiając konkurencji poprzeczkę bardzo wysoko. O początkach kapeli, jej perypetiach i najnowszej płycie opowiadał lider i gitarzysta zespołu Jarosław „Mister” Misterkiewicz.

Zaczęliście w 1987 roku pod nazwą THANATOS. Powiedz jak to sie stało, że ją zmieniliście? Z tamtego okresu pochodzą dwie taśmy demo, które podejrzewam są już nie do zdobycia. Mowa oczywiście o „Deo Optimo Maximo” i „Out Of Sanity”. Czy mógłbyś w skrócie przybliżyć, co one zawierają?

W 1987 roku byłem gitarzystą thrash metalowej grupy AGRESOR. Thanatos powołaliśmy do życia w maju ’88. To nie był pierwszy zespół dla nikogo z nas. Wszyscy członkowie ówczesnego składu mieli już większe lub mniejsze doświadczenia z innych miejscowych formacji, o które otarli się wcześniej. Thanatos nie był zespołem, w którym stawialiśmy pierwsze kroki ucząc się grać. Od samego początku było dla nas jasne, jaką muzykę zamierzamy grać i co najważniejsze doskonale wiedzieliśmy jak się za to zabrać. Cała nasza piątka miała kompletnego świra na punkcie Slayera i w takim właśnie stylu próbowaliśmy tworzyć nasze pierwsze autorskie kompozycje. Byliśmy cholernie płodnym zespołem gdyż w przeciągu roku skomponowaliśmy grubo ponad 20 numerów. Pierwsza część z nich znalazła się na demo „DEO OPTIMO MAXIMO” kolejne mięliśmy zamiar kilka miesięcy później zarejestrować na drugim demo, które miało się nazywać „HABITED OF SIN” jednak przez perturbacje w składzie nigdy do tego nie doszło. W nowym składzie i z zupełnie nowym materiałem w czerwcu ’90 wylądowaliśmy w Olsztyńskim studio Polskiego Radia gdzie nagraliśmy drugie demo „OUT OF SANITY”. Muzycznie poszliśmy bardziej w stronę muzyki szybszej i brutalniejszej, która stanowiła podwaliny dzisiejszego stylu naszego zespołu. Nazwę zmieniliśmy gdyż istniał już Thanatos Holenderski i zbyt często nas z nimi mylono.

Czy jest możliwość, że wydacie reedycję tych utworów na CD jak i tych, które nagraliście na „Invisible Reality” pod zmienioną już nazwą na TRAUMA?

Do reedycji „INVISIBLE REALITY” już doprowadziliśmy dołączając go jako bonus do materiału „DAIMONION”, który trafił na rynek w '98 nakładem PAGAN rec. Dema Thanatos są jak na dzisiejsze standardy zbyt słabej jakości, wiec w oryginalnej formie na pewno się nie ukażą ale kiedyś przy jakimś jubileuszu może odkurzymy kilka starych Hiciorów. Pożyjemy, zobaczymy.

Potem przyszedł kontrakt z Pagan Records. Jak układała się Wasza współpraca i dlaczego zdecydowaliście się na zmianę wytwórni? Czy byliście zadowoleni z tego co robił dla Was Tomasz? Wg mnie takie albumy jak „Daimonion”, czy „Suffocated In Slumber” zasługiwały na większą kampanię promocyjną…

PAGAN rec. w tamtym czasie mocno się rozwinęło i byliśmy promowani najlepiej jak tylko można było. To dzięki Tomkowi zagraliśmy nasz pierwszy tour z DECAPITATED i VADER, który był totalna miazgą jeśli chodzi o frekwencję. To dzięki Tomkowi „SUFFOCATED IN SLUMBER” jako pierwsze wydawnictwo Traumy trafiło na zachodni rynek nakładem niemieckiej SYSTEM SCHOCK rec. No i w końcu dzięki naciskom Pagan rec zagraliśmy europejską trasę z MASTER, KRABATHOR i XENOMORPH. Pagan to mała firma, ale w pewnym czasie działali bardzo prężnie i wspierali nas jak tylko mogli. Odeszliśmy w momencie, kiedy nastąpiła w firmie stagnacja i nie mogliśmy już liczyć na nic więcej a nawet tyle samo.

Dopiero kontrakt z Empire Records sprawił, że zajęliście zasłużone miejsce w pierwszej lidze polskiego śmierć metalu, co mnie niesłychanie ucieszyło. Co myślisz o formie dystrybucji tegoż labelu?

Nie szukaliśmy nowej wytwórni na siłę. Mariusz zaproponował mi kiedyś, że jeśli będziemy mieli problemy to on bardzo chętnie da nam świeże siano w swojej stajni ha,ha! Tak się złożyło, że PAGAN rec zaczęło mocno kuleć a budżet na kolejny album Traumy stał pod dużym znakiem zapytania. To był trudny czas a my nie zamierzaliśmy zaprzepaszczać trudu, jaki włożyliśmy w rozwój zespołu, dlatego postanowiliśmy zmienić klubowe barwy i spokojnie kontynuować traumatyczną krucjatę zniszczenia. Co myślę o formie wydawniczej EMPIRE rec.? Staram się oceniać to jak najbardziej obiektywnie. Świat się zmienia w oszałamiającym tempie i nikt nie jest w stanie tego powstrzymać. W dobie Internetu i plików mp3 trudno zachęcić ludzi do kupowania płyt, i to jest podstawowy problem! Z drugiej strony dzieciaki nie mają kasy by zaopatrywać się w kilka CD’s oryginalnych miesięcznie. W takiej sytuacji wydawanie płyt z gazetą jest bardzo rozsądnym posunięciem, bo pozwala znacznie obniżyć koszt płyt. Sam chętnie kupiłbym płyty dajmy na to IMMOLATION czy NEVERMORE z gazeta, choćby „PORADNIKIEM WĘDKARSKIM”, jeśli kosztowałyby tyle, co Thrash’em All.

Wydaliście pod ich skrzydłami trzy albumy i jeden mini. No właśnie, skąd pomysł na MCD ? Nie mieliście wcześniej takiego wydawnictwa.

Takie rozwiązanie wymusiła na nas sytuacja rynkowa, w jakiej się wówczas znaleźliśmy jako zespół. Nasz amerykański wydawca miał ostrą obsuwę z wydaniem „DetermiNation” w stanach i europie a my mięliśmy już w garści zrealizowany niemal nowy album „Neurotic Mass”. W związku z opóźnieniem w wydaniu naszego wcześniejszego albumu musieliśmy odwlec w czasie premierę nowej płyty. Sytuacja się skomplikowała jeszcze bardziej w momencie zaproszenia Traumy na Blitzkrieg 4. Potrzebowaliśmy nowego wydawnictwa, ale nie mogliśmy przecież wypuścić na rynek dużego krążka. Wspólnie z wytwórnią doszliśmy do wniosku, że jedynym słusznym posunięciem będzie wydanie Mcd i tak właśnie uczyniliśmy.

Tuż przed trasą Blitzkrieg 4 Wasze szeregi opuścił Chudy. Powiedz jak do tego doszło i dlaczego akurat Kopeć go zastąpił?

Chudy opuścił zespół wcześniej, praktycznie podczas sesji w studio. Tak się ułożyło jego życie, że dostał intratną pracę, która wykluczała jego udział w trasach, a nawet próbach naszego zespołu. Chudy od kilku lat był bez pracy i środków do życia, więc nie miał innego wyjścia i musiał zrezygnować z TRAUMY. Rozstaliśmy się bez spięć i wzajemnych pretensji, nadal jesteśmy kumplami i nic w tej materii się nie zmieniło. Kopcia miałem w pamięci jako świetnego kumpla i zajebistego wokalistę. Jakiś czas temu jego macierzysta kapela DISHED suportowała TRAUMĘ na koncercie w Szczecinie i tam właśnie się poznaliśmy. W momencie, kiedy Chudy odszedł nie miałem żadnych wątpliwości, do kogo zadzwonić. Byliśmy już od dwóch, czy trzech tygodni w studio i nie było już czasu na zastanawianie się. Kopeć następnego dnia pojawił się w studio zestresowany pełen obaw i tremy. To była okropna sytuacja, bo przecież jak się nietrudno domyślić nie znał nowego materiału ani tekstów. Było czasami ciężko, ale kolega Kopeć dał radę.

Jeśli już mowa o Blitzkrieg 4 to podziel się swoimi wrażeniami. Mieliście jakieś zabawne sytuacje na trasie?

W tak doborowym towarzystwie zabawnych sytuacji nie brakowało. Śmiesznie było po koncercie w Mega Klubie jak wypiliśmy cały alkohol w barze. Pani barmanka nalewała ponad 20 lufek jednorazowo aż w końcu zabrakło ha, ha, ha! Codziennie działo się coś śmiesznego, ale ciężko opowiadać o momentach, w których królował dowcip sytuacyjny.

Waszymi interesami za granicą zajmuje się amerykańska Unique Leader Rec. . Czy jesteście zadowoleni z tej kooperacji ? Jaki jest odzew na Waszą muzykę w innych krajach?

Unique Leader jest małą podziemną firmą, wiec trudno wymagać żeby dokonywali cudów. Promują nas w stanach, gorzej to jednak wygląda w europie, nad czym cholernie ubolewamy. Unique Leader nie ma dostatecznej dystrybucji na starym kontynencie, więc nie możemy starać się o europejską trasę. Wiem, że była koncepcja ściągnięcia nas za wielka wodę, ale nie mam zielonego pojęcia czy coś z tego wyjdzie. Jest wiele miejsc na ziemi gdzie ludzie po raz pierwszy stykają się z muzyką TRAUMY i dostajemy sporo maili z pochlebstwami. Żałuję, że nie możemy jak na razie dotrzeć wszędzie z koncertami.

Nowy materiał już niszczy głośniki w moim sprzęcie. Jakie są Twoje oczekiwania względem „Neurotic Mass”? Czy jesteś do końca zadowolony z tej płyty czy jeszcze coś byś zmienił, dodał?

To normalne, ze upływający czas inspiruje nowe pomysły, więc zawsze można by coś poprawić lub zmienić tylko, po co?. „Neurotic Mass”, tak jak wszystkie inne płyty Traumy, jest zapisem pewnego czasu, emocji, jakie wówczas nami targały, umiejętności instrumentalnych i ogólnie mówiąc podejścia do muzyki, jakie mieliśmy w danej chwili. Dziś pewne rzeczy widzimy inaczej, ale tak właśnie rodzi się potencjał, który z pewnością wykorzystamy na kolejnej płycie. Generalnie jesteśmy bardzo zadowolony z muzyki, która znalazła się na naszym najnowszym albumie. Włożyliśmy w ta płytę mnóstwo energii, emocji i zaangażowania. To cholernie dobra płyta i nie będę silił się na skromność w tym momencie. Trauma jest jak stare wino.

„Neurotic Mass” to płyta jak najbardziej dojrzała, bardziej zróżnicowana od „Determination”. Jak na moje ucho w kilku momentach można się doszukać industrialno-symfonicznych wstawek i black metalowyk naleciałości . Skąd to się wzięło? Wokale też są bardziej zróżnicowane. To wszystko zasługa Kopcia czy ktoś jeszcze dołożył swoje przysłowiowe 5 groszy?

Jeśli pozwolisz to zacznę od drugiej części Twojego pytania. Tak jak wspominałem wcześniej Kopeć trafił do zespołu w momencie, kiedy byliśmy już w trakcie sesji nagraniowej, więc jego wpływ na kształt tego albumu był praktycznie żaden. Sam skomponowałem całą muzykę i zrobiłem również aranżacje wokalne. Przy następnym albumie Kopeć nie będzie odczuwał takiej presji, co na pewno wpłynie na jakość jego partii. Muzycznie „Neurotic Mass” jest bardzo zróżnicowanym materiałem, to fakt, ale muszę powiedzieć, że był to proces naturalny, a nie w żaden sposób wymuszony. Po prostu tak pewne rzeczy tym razem czułem. Trauma zawsze była zespołem nie do końca przewidywalnym i typowym. Już na „Comedy Is Overr” stworzyliśmy pewnego rodzaju konglomerat przełamując skostniałą strukturę jednego stylu. Uwielbiam muzyczną wolność i przy tworzeniu muzyki korzystam z niej do woli. Mamy to szczęście, że nikt z zewnątrz nie wywiera na nas nacisków, abyśmy grali tak, czy w inny sposób. Dzięki czemu przekaz Traumy jest w 100% szczery. Uwielbiam przeróżne style w muzyce metalowej i tym razem przemyciłem do stylistyki naszego zespołu elementy, które najbardziej mi się podobają. Jesteśmy zespołem otwartym i elastycznym, co pozwala nam się rozwijać i nie biegać jak pies za własnym ogonem.

Jak przebiegała sesja nagraniowa „Neurotic Mass”? Ponownie zdecydowaliście się na studio Hertz. Co w nim jest takiego, że chętnie tam wracacie?

Sesja „Neurotic Mass” nie różniła się niczym specjalnym od poprzednich w kwestii organizacyjnej. Masz rację upodobaliśmy sobie to studio, ale naprawdę czujemy się tam wyśmienicie i komfortowo. Byliśmy jednymi z pierwszych klientów braci Wiesławskich. Zawsze wierzyłem w ich talent i przyznam, że imponowało mi też w jak szybkim tempie to studio się rozwija. Każdy nasz album, który tam nagraliśmy brzmi odrębnie i za każdym razem uzyskujemy coraz lepszą produkcję naszych nagrań. W związku z tym nie widzę kompletnie powodu dlaczego mielibyśmy szukać innego miejsca.

Wasze plany na przyszłość? Jakieś koncerty? Może turnee po Stanach?

W wakacje planujemy zagrać na kilku festiwalach tutaj w Polsce i na Słowacji, ale zobaczymy jak to się potoczy. Staramy się też doprowadzić do trasy promującej ostatni album jesienią jeszcze tego roku. Trasa po Stanach? Na razie nic konkretnego w tym kierunku się nie dzieje, więc nie ma się co nad tym rozwodzić.

Wielkie dzięki za wywiad i za wyśmienitą płytę. Ostatnie słowo należy do Ciebie.

Dzięki Stary za miłą pogawędkę i wsparcie dla mojego zespołu. Chciałbym pozdrowić wszystkich Czytelników Twojego magazynu. Do zobaczenia na koncertach stay Traum’ed!

adres zespołu: www.trauma.art.pl
osobne podziękowania dla Mistera za zdjęcie kapeli


Powrót do góry