HETZER – Wywiad z Vincentem

Pochodzący z Katowic HETZER jakiś czas temu wstrząsnął undergroundem wydając za pośrednictwem Redrum666 swój debiut „The Rise Of Abaddon”. Swoją twórczość określają mianem Oldschool Satanic Death Metal a słuchając wspomnianej płyty myślę, że to twierdzenie doskonale odzwierciedla jej zawartość. Od siebie dodam, że muzyka tego bandu jest niezwykle chamska i przesiąknięta negatywnymi emocjami. Jako, że informacje na temat HETZER są szczątkowe, postanowiłem dowiedzieć się co nieco biorąc na spytki Vincenta – gitarzystę i założyciela tego niszczycielskiego potwora.

Hail Vincent. Od razu powiem tak, że ciężko jest znaleźć jakiekolwiek informacje dotyczące zespołu. Strona oficjalna to tylko jedno Wasze zdjęcie. Na profilu myspace też zbyt wiele nie zamieściliście. Po co Wam ta cała otoczka tajemniczości?

Hail.

Co tu pisać dużo napierdalamy old schoolowy metal i tyle. Uważam, że nie mam sensu rozpisywać epopeje odnośnie naszej twórczości, kto kiedy się pojawił i gra z HETZER. Tworzymy muzykę dla siebie i nie widzę powodu afiszowania się z tym na lewo i prawo. Jeżeli wpadnie dobra recka jest zajebiście, ale z tym czy bez tego będziemy napierdalać dalej. Strona, heh nie ma czasu na nią, korzystamy z myspace. Jest to kurewsko dobry portal, jak trochę poszperasz to znajdziesz od zajebiania fotek w galeriach.

Z tego co udało mi się dowiedzieć powstaliście na przełomie 2004 i 2005 roku. Sam wykombinowałem, że z pierwotnego składu zostałeś tylko Ty i na tym moja wiedza się kończy jeśli chodzi o początki Waszej działalności. Mógłbyś w kilku zdaniach przedstawić historię powstania HETZER?

Początki zespołu sięgają 2003 roku, graliśmy wtedy pod inną nazwą. Skończyło się na paru koncertach i kupie wypitych browarów. W 2005 złożyliśmy skład na nowo pod nazwą HETZER powracając momentami do starych pomysłów z wcześniejszego projektu. Przez zespół przetoczyło się paru muzyków, lecz znaleźć odpowiednich ludzi jest naprawdę ciężko. Nie chodzi tu już o same umiejętności, ale kurwa także o wyczucie klimatu i dostosowanie się do paru zasad panujących w HETZER.

Jeśli wspomnieliśmy o składzie, zmienił się niemal cały line up zespołu. Min Wasze szeregi opuścił Ulcer grający na co dzień w NUCLEAR VOMIT czy ULCER UTERUS. Niejasna jest natomiast dla mnie sprawa z  Waszym wokalistą i basistą, Świrem. Wiem, że jeszcze w tamtym roku służył ojczyźnie. Na Waszym profilu myspace brakuje jego zdjęcia. Zrezygnowaliście z jego usług czy sam odszedł? Możesz dziś powiedzieć, że szeregi HETZER nareszcie są stabilne?

Ze Świrem była bardzo popierdolona sprawa, w jednej chwili po porstu odciął się od wszystkiego, co związane z HETZER – takie zachowanie zmusiło nas do wyjebania go z zespołu. Jeżeli chodzi o szeregi HETZER to skład się klaruje. Mogę powiedzieć, że na chwilę obecną pracujemy nad nowym materiałem, którego sesje nagraniową planujemy w drugiej połowie sierpnia.

Po odejściu Świra przejąłeś jego obowiązki. O ile w studio układ, gdzie jedna osoba obsługuje kilka instrumentów jest często spotykany, o tyle na koncertach potrzebujecie kogoś do pomocy. Rozglądacie się za kimś czy korzystacie z pomocy sesyjnych muzyków?

Jeżeli chodzi o wokal to do nie dawna było takie założenie, że przejmę całe wokale, lecz w ostatnim czasie do HETZER dołączyło dwóch nowych muzyków, którzy zastąpią Świra. Ja skupiam się na tworzeniu muzyki na nadchodzący album. Jeżeli chodzi o koncerty to zagraliśmy 5 koncertów z INFERNAL WAR i PERDITION z pomocą Thabela – voc (na co dzień w DECLINE) oraz Black Messiah – bass (IPERYT). Była to sytuacja wyjątkowa, bo kroiło się parę fajnych gigów na parę dni po tym jak Świr został wcielony do armii. Biorąc pod uwagę umiejętności i doświadczenie „sesyjnych” muzyków wszystko wyszło jak należy, próby jak i koncerty przebiegały sprawnie praktycznie bez żadnych wpadek.

Mimo tak krótkiego stażu macie już na koncie trzy wydawnictwa: demo „Hell Unleashed Destruction”, drugie demo „Let's Bow Abaddon… Before The Battle Against God…” i debiutancki, jeszcze świeży longplay „The Rise Of Abaddon”. HETZER wydaje się być bardzo konsekwentnym zespołem – prze do przodu niczym niemiecki niszczyciel czołgów z czasów ostatniej wojny. Co Was w głównym stopniu napędza, determinuje do działania?

Dotychczasowe materiały hmm… „Hell Unleashed Destruction” było próbką naszych możliwości, traktujemy to do dzisiaj bardziej jako reh. Z kolei „Let's Bow Abaddon… Before The Battle Against God…” nagrany był już w nowym składzie poszerzony o 2 gitarę. Sesja przebiegła szybko i bezproblemowo, dużo zawdzięczamy Nihilowi (MASSEMORD, FURIA), który przejął stery za konsolą i zajął się realizacją nagrania, miksami oraz masteringiem. Do dziś podoba mi się brzmienie tego materiału i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. „The Rise Of Abaddon” to nic innego jak materiał z dema oraz 5 nowych utworów. Z perspektywy czasu przez te 3 lata można było zrobić o wiele więcej, niestety brak czasu oraz małe zawirowania w składzie trochę nas stopują. Odnośnie determinacji do działania, to każdy z nas wierzy w to, co robi i że ma to sens. Wsadziliśmy w HETZER kupe czasu, poświęceń i kasy i podchodzimy bardzo poważnie. Biorąc po uwagę dobry odzew na materiały i koncerty jeszcze bardziej mobilizuje nas to do działania.

Wasz debiutancki album wydany został za pośrednictwem Redrum666. Wydajecie się być szczęściarzami na naszym podwórku. Niewielu bowiem zespołom udaje się podpisać kontrakt tak szybko. Jak myślisz, w czym tkwi siła czy też pewnego rodzaju „atrakcyjność” Waszej muzyki?

Hmm szczęściarzami, dobre kurwa:D A tak seryjnie to uważam, że jest to normalna kolej rzeczy – po wydaniu dema odezwał się Tomek z Redrum666, że materiał mu się podoba i zaproponował współprace i tak oto wyszedł „The Rise Of Abaddon”. Siła w HETZER to zespół. Pomimo roszad w składzie zawsze jest podstawowy trzon zespołu, który trzyma wszystko za ryj. A atrakcyjność hmm… gramy to, co lubimy i jeżeli komuś podoba się nasza muzyka to ok., jeśli nie to jego sprawa.

Na „The Rise Of Abaddon” obok nowych utworów znalazły się niemal wszystkie z poprzednich wydawnictw. Chcieliście aby Wasze dotychczasowe kompozycje znalazły się na profesjonalnie wydanym krążku? W takim razie dlaczego zabrakło na nim miejsca dla „The End Of Christian Hope”?

Z „The Rise Of Abaddon” było tak, iż po wysłaniu dema po paru wytwórniach planowaliśmy, aby zostało one wydane jako split lub EP. Po podjęciu współpracy z Redrum666, Tomek namówił nas na dogranie jeszcze paru utworów do dema i wydanie tego jako całą płytę. Biorąc pod uwagę, że nie było już z nami Ulcera, który zajmował się wokalami na „Let's Bow Abaddon…”, postanowiliśmy nagrać utwory na nowo z Świrem, dorzucając nowe kawałki na materiał. „The End Of Christian Hope” jest dobrym numerem, lecz nie chcieliśmy ładować na płytę zbyt dużo numerów. Tak więc w drodze selekcji ten kawałek wypadł. Całkiem możliwe, że pojawi się w przyszłości na jakimś wydawnictwie.

Brzmienie „The Rise Of Abaddon” miażdży. Z resztą, miksami i masteringiem zajął się Godcrusher znany z INFERNAL WAR czy DARZAMAT. Jak dziś oceniasz jego pracę na debiucie? Gdybyś teraz podejmował decyzję, powierzyłbyś mu po raz kolejny swój materiał?

Brzmienie, miksy i mastering są bardzo dobre, Godcrusher to doświadczony muzyk, który kupę życia spędził w studiu i wie dość sporo na ten temat. Podejrzewam, że produkcje następnego materiału powierzymy również jemu.

Prócz wspomnianego Godcrusher'a w proces powstawania płyty zamieszani są również inni członkowie INFERNAL WAR jak również IPERYT: Warcrimer, Zyklon, The Shocker czy Hellhound. Powiesz coś więcej o tym przedsięwzięciu? Skąd wziął się pomysł na taką kooperację?

Wszyscy ci ludzie to nasi dobrzy znajomi, znamy się już kupę lat. Biorąc pod uwagę, że mają większe doświadczenie w studiu, na scenie – o płytę mogłem być spokojny. Pomoc w tworzeniu materiału była bezinteresowna, kończyło się zawsze na dobrej zabawie, gadce o starych czasach i dużej ilości alkoholu.

Akcja z Warcrimerem była również przejebana, biorąc po uwagę to, iż nagranie przez niego jednego utworu trwało praktycznie tyle samo, co wszystkich pozostałych wokali, a tak to pierdolenie o wszystkim i picie dużej ilości piwa.

Za grafikę do „The Rise Of Abaddon” odpowiedzialny jesteś Ty oraz Hellhound z IPERYT. Okładka wręcz zachęca do zapoznania się z Waszą muzyką a jednocześnie w pewien sposób obrazuje zawartość tego albumu. Jaka była myśl przewodnia podczas procesu jej tworzenia/wyboru?

Myślą przewodnią było odzwierciedlenie klimatu zamkniętym na płycie. Front jest mojego autorstwa, a cała książeczką zajął się Hellhound. Praca przebiegała sprawnie. Choć na początku nie było zupełnie koncepcji do dziś mam kurwa chyba ze 30 projektów okładki.

Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że nagraliście cholernie dobry album. Na wskroś zły, brutalny i kurewsko chamski. To nie tylko moja opinia. Niektórzy, jak np. radio Thrashing Madness uznali „The Rise Of Abaddon” za debiut roku…

Dzięki za dobre słowa, album jest dokładnie taki jak opisałeś!!! Recki materiału są dobre, to nas zajebiście cieszy. Jeżeli chodzi o wyróżnienie w Thrashing Madness to też jest również zajebiście tym bardziej, że było trochę dobrych płyt w tym roku!! Materiał wyszedł taki, jakie było założenie, szybko, bezkompromisowo, chamsko i z old schoolowymi korzeniami.

Cała otoczka HETZER jest satanistyczna. Nawet swoją muzykę określacie mianem Old School Satanic Death Metal. Czym dla Ciebie w działalności pozamuzycznej jest satanizm? Religią, czy raczej drogą otwartego umysłu?

Otoczka to może głupie słowo, całe przesłanie HETZER jest diabelskie. Nie będę tutaj robił wywodów na temat ideologii, dla mnie satanizm to pewne założenia, które są najbardziej racjonalne w tym popierdolonym świecie.

O Waszych występach na żywo nic ostatnio nie słychać. Gracie gdzieś, czy masowa emigracja polskich muzyków do UK również na Was odbiła swoje piętno?

Koncertujemy rzadko, wychodzimy z założenia, że lepiej zagrać 2 dobre koncerty w roku, niż co tydzień grać w klubach wielkości budki z hamburgerami. Jeżeli tylko będzie okazja zagrać na dużym, profesjonalnie zorganizowanym koncercie to nie widzę przeszkód, osobiście jednak wolę bardziej skoncentrować się na tworzeniu nowego materiału i nagrania go. Z tego, co wiem to nikt z nas nie planuje wyjazdu. Polska to specyficzny kraj, ale jeżeli się trochę pogłówkuje to można tu nieźle egzystować. Ja osobiście nie widzę potrzeby wyjazdu za granice.

Powoli zbliżamy się do końca tego wywiadu. Vincent, zapytam wprost. Kiedy możemy się spodziewać nowego jebnięcia w wykonaniu HETZER? Macie już jakieś pomysły na nowe wydawnictwo?

Jak już wcześniej wspomniałem nagranie następcy „The Rise Of Abaddon” planujemy na sierpień 2008. Tak więc kolejny album wyjdzie w okolicach jesień/zima. Planujemy wrzucić ok. 10 utworów, utrzymanym w klimacie „The Rise…”. Cóż tu dużo mówić, zobaczymy jak się sprawy potoczą. Część materiału jest już gotowa, cały czas pracujemy nad nowymi utworami oraz dopracowaniem obecnych.

Dzięki Vincent za wywiad. Mam nadzieję, że niebawem HETZER znowu zaatakuje. Do następnego…

Dzięki również. 666!!!

www.myspace.com/666hetzer


Zdjęcia pochodzą z profilu myspace zespołu


Powrót do góry