HEROD – Wywiad z Davidem i Pierrem

Szeroko pojęty Hardcore obecnie przeżywa renesans. To już nie jest tylko prosta, agresywna i ciężka muzyka ale również skomplikowane rytmy i zmienne tempa, obniżone strojenia gitar, różnorodne wokalizy, naprzemienne nastroje, itd. To wszystko usłyszymy na „They Were None”, pierwszym albumie szwajcarskiego trio – HEROD… Na kilka tygodni przed wyjazdem na festiwal do Szwajcarii coś mnie tknęło by napisać recenzję tego albumu, który otrzymałem od Duńskiej wytwórni Mighty Music, mając nadzieję, że usłyszę tam zespół na żywo… Intuicja mnie nie zawiodła!

Witam Panów! Jakie były pierwsze wrażenia po koncercie na Rock Altitude Festival w Le Locle?

David – Było zajebiście! Byłem naprawdę zaskoczony, nie było tak wielu ludzi gdy graliśmy, ponieważ było jeszcze wcześnie. Ustawienie dźwięku nie było łatwe ze względu na sprawy techniczne i nie czułem się komfortowo. Ale podczas pierwszego utworu po prostu zanurkowałem w głąb muzyki. Było świetnie!

Szczerze mówiąc, jak dla mnie wokal David'a był za cicho ustawiony. Zresztą nie tylko u was. Na IMPURE WILHELMINA było podobnie. Mimo to daliście potężnego kopa… Przyznam, że rzadko tak się zdarza, iż pierwszy zespół w jakiś sposób wpłynie na słuchaczy… David, jesteś dość charyzmatyczny na scenie, komunikatywny, próbujesz wejść w interakcję z fanami, no i to wyjście pomiędzy publiczność z mikrofonem było totalne…

David – Dzięki!

Wówczas byłem dość blisko… Widziałem jak transowo poddajesz się emocjom, wyrzucasz z siebie agresję… Jednak tam, pośród tłumu byłeś jakby zamknięty w sobie… Zamknięte oczy, muzyka i twoje krzyki…

David – Naprawdę to nie jest łatwe, być otoczonym przez tłum w pewnym momencie utworu „The Fall”, to jest totalny moment, w którym zanurzam się w głąb siebie i zaczynam improwizację „growlingiem”, bez słów. Tak jakbym był w jakiejś jaskini, w której miałbym umrzeć, bez jakiejkolwiek pomocy w tym momencie. Poza tym uwielbiam wczuwać się w sytuację kiedy koncert dobiega końca, nie ma świateł, nie ma sceny, istnieją tylko muzyka i ludzie.

A pamiętasz, że chwyciłeś jakiegoś kolesia z boku i go nieco poszarpałeś, oczywiście w ramach wspólnego przeżywania dźwięków?

David – Tak pamiętam! To było jak zaproszenie, „Chodź!!” Czułem ludzi dotykających mojego ramienia. To prawie jak doping „Stary, wszystko będzie w porządku”. Kocham to uczucie. Dzięki temu możemy stwierdzić, że wiele osób mogło poczuć to, jak staramy się wyrazić siebie naszą muzyką, a oni byli nią poruszeni. Czuję się błogosławiony.

Czyli sam to odczułeś, że to spodobało się ludziom… Podziękowania, wspólne zdjęcia… To musiało być naprawdę miłe uczucie. Agata (żona) była jedną z pierwszych, która zapytała o wspólne zdjęcie…

David – O tak pamiętam ją i ciebie! To jest zawsze wyjątkowa chwila dla mnie, ponieważ nie czuję, że powinienem dostać jakieś podziękowania albo, że ktoś powinien poprosić mnie w wspólne zdjęcie, powinno być na odwrót! Jestem bardzo wdzięczny za to, co otrzymuję dzięki HEROD.

Jacob z Mighty Music powiedział mi, że niedawno zagraliście dobry koncert w Kopenhadze, w Danii… Czy to wytwórnia was tam ściągnęła?… Jestem ciekaw jak było w porównaniu do szwajcarskiego Le Locle…

David – Te koncerty były naprawdę inne, nie będziemy porównywać! Odpowiednia scena, doświadczony tłum, to było zupełnie inne. Byliśmy tam po raz pierwszy w życiu. Odczuwałem coś w stylu „Hej, ludzie to jest to, co lubimy robić, tacy jesteśmy”. Pierre, Bertrand i ja spędziliśmy prawie połowę koncertu w tłumie. Byłem naprawdę porażony muzyką i jej mocą. Czułem się dobrze. Po koncercie podszedł do nas pewien facet, który najprawdopodobniej w przeszłości kilkakrotnie siedział za dokonanie przemocy. Powiedział mi, że we mnie, w nas czuł ten sam gniew, który minął. Widziałem go podczas koncertu, machał głową, szalał w rytm muzyki, byliśmy jak połączeni. I jeżeli przez chwilę czuł się dobrze dzięki naszej muzyce… człowieku, to jest tego warte.

Czy w tym roku macie jeszcze jakieś plany koncertowe?

Pierre – Chcemy, aby nasze pierwsze w życiu tournee odbyło się we Francji w październiku! Tylko 3-4 koncerty. Pracujemy nad europejską trasą na przyszły rok, i oczywiście chcielibyśmy przyjechać do Polski!

Ok, więc może przejdźmy do waszego debiutanckiego albumu „They Were None”. Ogólnie mówiąc zawarliście tam 11 kompozycji utrzymanych w postcore'owym stylu. Jednak ja wyczuwam tam pierwiastki Post Rock'a, Deathcore'a, czy Mathcore'a a nawet Industrial'u… Jak wyglądał proces twórczy albumu przy takiej rozpiętości aranżacyjnej?

Pierre – Herod był moim solowym projektem od końca 2006 roku, podczas gdy mieszkałem w Szwecji przez okres 6 miesięcy. Minęło wiele lat, zanim poznałem Fabien'a (perkusja) w 2011 roku. Wówczas zaczęliśmy pracować razem nad moimi utworami, a następnie David podłożył wokale do tego w 2012 roku. W 2013 weszliśmy do Studio Mecanique, w La Chaux-de-Fonds w Szwajcarii. Chciałem pracować z Julien Fehlmann'em, ponieważ on wyprodukował kilka szwajcarskich zespołów pod których jestem wpływem (UNFOLD, FORCEED, COILGUNS). Julien pomógł nam zaaranżować utwory i zsatanizować każdy riff.

Ogólnie mówiąc, czy album jest taki jakiego oczekiwaliście? A może należałoby coś jeszcze zmienić? Jak wspomniałeś waszym producentem był Julien Fehlman (współpracował m.in. z THE OCEAN), a ponadto masteringiem zajął się Svante Försback (współpracował m.in. z RAMMSTEIN), więc nie wyszło chyba źle, hahaha…

David – Jestem zadowolony z tego jak to wyszło. Zasadniczo ten zespół został stworzony by nagrać materiał, chociaż nie mieliśmy żadnej wizji jak to miałoby wyglądać. Julien odwalił kawał dobrej roboty. Nakierował mnie w tą stronę, w którą chciałem się zwrócić. Pamiętam pierwszy dzień nagrania, czułem się zestresowany i poganiany przez niego. Dodatkowo wywaliłem bezpiecznik. Zacząłem krzyczeć na niego, a on zachował spokój i wyjaśnił mi sprawę, coś w stylu „Hej David, przecież nikt nie chce dla ciebie źle. Wszyscy idziemy w tym samym kierunku”. A potem ostra jazda do piekła i z powrotem! Po jednej sesji musiałem odpocząć. Głowa mnie strasznie bolała, chciało mi się wymiotować.

Czy nazwa zespołu – HEROD ma jakiś związek z dziejami biblijnymi, czy po prostu jest to „bohater” po grecku?

Pierre – Herod jest znany jako ten, który próbował zabić małego Chrystusa. Wydał rozkaz zabicia wszystkich chłopców w Betlejem, którzy mieli do dwóch lat. Ale jest też drugie oblicze tego szalonego króla, on także był jednym z największych budowniczych w historii. Miasto Jerozolima jest opatrzone jego pieczęcią. Czy był morderczym szaleńcem, czy genialnym królem i architektem? Podoba mi się ta idea dwubiegunowości, czuję się tak jak on, tylko w lżejszym wydaniu!

Kogo mieliście na myśli tworząc tytuł albumu – „They Were None”?

Pierre – Tytuł „They Were None” pochodzi z powieści Agaty Chritie. W tej powieści jest wyspa, na której znajduje się dziesięć osób pod różnymi pretekstami. Wszystkie osoby były zamieszane w śmierć innych ludzi, ale albo uciekli sprawiedliwości, albo wyrok został złagodzony. Pierwszej nocy, po kolacji goście słyszą z gramofonu oskarżenia za poszczególne przestępstwa i zostają poinformowani, że zostali przywiezieni na wyspę, aby zapłacić za swoje zbrodnie. Na wsypie są tylko ci ludzie i nie mogą uciec ze względu na odległość od lądu, ale stopniowo wszystkie dziesięć osób ginie po kolei.

Zakładam, że tekstami zajmuje się David. Oczywiście ja je słyszałem ale chciałbym przedstawić je tym, którzy jeszcze nie znają waszej muzyki…

David – Teksty są osobiste, introwertyczne i pełne osobistych refleksji. Empatia i Katarsis. Jestem naprawdę wzburzony tym w jakim kierunku podąża ostatnio świat, bliscy znajomi, rodzina, własne miasto i w ogóle. Nie pokładam wielkich nadziei w nas, w ludziach. Próbowałem coś zmienić na osobistym polu. My niczego nie osiągniemy nawet z pieniędzmi czy będąc indywidualistami. Jedynie by coś osiągalność możemy to uzyskać poprzez dzielenie się z innymi i dbanie o siebie. Piszę o naprawdę truistycznych i stereotypowych sprawach, ale jeśli przyjrzeć się bliżej, okaże się, że opisują to co mnie trapi. Chociażby to dlaczego ludzie stale dokonują samospaleń, albo dlaczego Breivik dokonał masowego mordu w Norwegii, lub dlaczego nastolatki popełniają samobójstwa. Właśnie o tych wielkich sprawach są teksty.

We wstępie do utworu „Not Forgiveness Not Vultures” powiało Wschodem. zdaje mi się, że owa deklamowana w języku rosyjskim introdukcja ma polityczny charakter…

David – tekst pochodzi z „Mistrza i Małgorzaty” Bułhakowa. To jest z pewnością temat polityczny, albo satanistyczny! Wybór należy do Ciebie!

Każdy Polak w średniej szkole miał za lekturę tę powieść. Na koncercie w Le Locle zapewne brzmiało to egzotycznie dla większości słuchaczy. Jadnak ja czułem jakąś więź z tym utworem. Przez kilkadziesiąt lat Polska była pod reżimem politycznym Związku Radzieckiego… Ale czasy się zmieniły i wiele zespołów zaczyna podchodzić inaczej niż kiedyś do promocji. Zazwyczaj dotyczy to młodych zespołów. Darmowe udostępnianie w internecie całych albumów zdarza się coraz częściej. Z jednej strony dzięki temu zespół może dotrzeć do większej liczby odbiorców a z drugiej, wielu osobom wystarczy słuchanie muzyki z Internetu bez kupowania krążka cd, czy plików mp3. Wy również udostępniacie swoją muzykę na rożnych portalach. Czy odczuwacie z tego jakąś korzyść? Niekoniecznie materialną…

David – Myślę, że z perspektywy młodego zespołu, naprawdę nie można oczekiwać by uzyskać pieniądze ze sprzedaży nagrań, czy jakichkolwiek koncertów. Ale internet jest narzędziem, które daje prawdziwą szansę dotarcia do ludźmi z całego świata, a to jest wspaniałe.

A jak załapaliście się pod skrzydła Mighty Music?

Pierre – Nasz projektant graficzny jest perkusistą SLUDGE – szwajcarskiego zespołu, który ma podpisany kontrakt z Mighty Music.

Czym zajmujecie się na co dzień? Pytam, gdyż kto wie, czy lada dzień nie zaczną się trasy koncertowe i trzeba będzie porzucić dotychczasowe życia dla muzyki, hahaha…

David – Wszyscy pracujemy w pełnym bądź niepełnym wymiarze czasu pracy. Ja jestem oświetleniowcem podczas koncertów (W Polsce byłem często z SAMAELEM). Każdy z nas jest zdeterminowany by dać z siebie wszystko co najlepsze dla HEROD'a. Jesteśmy już po trzydziestce i mamy już inne oczekiwania niż jak byliśmy młodsi, ale to nie zmienia naszych postanowień, naprawdę.

A zatem życzę sukcesów i dziękuję za rozmowę. Ostatnie słowa należą do HEROD…

David – Dziękuję za danie nam szansy by nas dostrzeżono w Polsce. Słuchałem ostatnio dużo o OBSCURE SPHINX. Oni wypracowali naprawdę wspaniały sposób aranżowania utworów i tworzenia atmosfery. Mamy nadzieję, że kiedyś podzielimy z nimi scenę! Trzymaj się!

Zapewniam Cię, że nie tylko w Polsce. Metal Centre istnieje w obu wersjach językowych…

https://www.facebook.com/HerodNoise
http://herod.bandcamp.com/


Powrót do góry