CIRYAM – Wywiad z Moniką Węgrzyn i Robertem Węgrzyn

„…He, heh, kontrakt z diabłem… (…) To brzmi trochę jak „niemodny makaron w rosole… (…) Osobiście uważam, że image jest bardzo ważny, co prawda muzyka sama się obroni…”

Dlaczego zmieniliście nazwę z ARDOR na CIRYAM?

Monika: Nowy skład, pierwsza płyta, nowy rozdział, nowa droga, nowy wydawca, kontrakt = nowa nazwa. Poza tym mieliśmy również na uwadze istotną rzecz, a mianowicie, samo brzmienie nazwy, Ardor było za ciężkie i za mocne jak na styl, w którym się poruszaliśmy.

Co właściwie oznacza słowo CIRYAM?

Monika: Ciryam to my i nasza muzyka, wymyśliliśmy je, zatem nie ma żadnego innego odpowiednika, to również zabieg marketingowy, wpisujesz „ciryam” w różnych przeglądarkach i masz odpowiedni wynik.

Wygląda na to, że już od samego początku istnienia zespołu los wam sprzyjał? Pozytywne recenzje w wielu magazynach podziemnych i tych oficjalnych, koncerty nie tylko kameralne ale i duże międzynarodowe festiwale, audycje radiowe i telewizyjne oraz hojni promotorzy. Podpisaliście kontrakt z Diabłem czy po prostu znacie receptę na sukces?

Monika: He, heh, kontrakt z diabłem… nigdy! To prawda los nam sprzyjał, ale nie wszystko sypie się jak z rękawa, chcemy kontrakt – jest, chcemy zagrać na Metalmanii – gramy, od samego początku poświęcaliśmy się całkowicie, kosztowało nas to dużo pracy i wytrwałości, bo przez te wszystkie lata nie sposób zliczyć kłód jakie spadły nam pod nogi, o tym się nie mówi i nie pisze bo i po co, ale trzeba otwarcie powiedzieć – nigdy nie jest tak pięknie jak by się wydawało – nigdy… Najważniejsze jest jednak to, że się nam udawało osiągnąć zamierzone cele, pomimo wszystko…

Ogólnie Gotycki Rock/Metal jest muzyką dość lubianą. Skupia wokół siebie wielu fanów, różnych gatunków muzyki… czyli może po prostu dobrze trafiliście w rodzaj muzyki na jaką jest zapotrzebowanie?

Monika: Równie dobrze możemy powiedzieć, że zespoły death, black metalowe czy heavy metalowe trafiły na rodzaj, na który jest zapotrzebowanie…, każdy zespół znajdzie swoich fanów, każdy lubi cos innego, nie ma reguły.

Robert: W różnych okresach czasu mamy różne zapotrzebowanie na rynku, raz mniejsze raz większe, jednak zawsze zależne w pewien sposób od przedstawienia, reklamy i promocji danego „produktu”…

Ponadto na czele kapeli stoi atrakcyjna kobieta. Co prawda okres kiedy była moda na kobiece wokale w muzyce metalowej przeminął ale nadal jest to dobry sposób na prezentację muzyki…

Monika: Moda… hmm… To brzmi troche jak „niemodny makaron w rosole”… Muzyka metalowa nie jest zarezerwowana tylko dla mężczyzn, choć gdzieś tam istnieje przekonanie, że jak mocne brzmienie to i mocny męski wokal lub ewentualnie kobiecy, ale brzmiący jak męski, więc na to samo wychodzi, a gdzie jest tu miejsce dla dźwięcznych kobiecych głosów? Na szczęście my gramy rocka, a tu damskie wokale są zawsze mile widziane i masz racje, to dobry sposób na prezentację muzyki 🙂

Monika, jak sobie radzisz z zalewem testosteronu wokół siebie? 🙂

Monika: Testosteronu nigdy za wiele 🙂

Robert czy jesteś strażnikiem Moniki? 🙂

Robert: Nie jestem


Ok. Wróćmy do spraw CIRYAM… Utwór „Venus” z ostatniego albumu bardzo skojarzył mi się z NIGHTWISH (szczególnie połączenie gitar i klawiszy).Jakie są wasze inspiracje muzyczne?

Monika: Nie potrafię określić konkretnego nurtu, stylu, wykonawcy czy zespołu, do którego stricte odnosiłaby się muzyka Ciryam, skąd wypływałyby bezpośrednio nasze inspiracje przy jej tworzeniu, jest to bardzo trudne, bo każdy z nas słucha naprawdę różnej muzyki. To co słuchamy każdego dnia pośrednio ma na nas wpływ, często nawet nieświadomy i to przekłada się później na pomysły zawarte na płytach Ciryam.

Robert: Venus może kojarzyć się z dokonaniami Nightwish, ale czy to coś złego? Chyba nie, tym bardziej, że zespół Nightwish święci triumfy na całym globie, to lider gatunku. Utwór Venus został skomponowany spontanicznie i choć niektórym przypomina kompozycje wspomnianego zespołu, to jednak ma wyraźne, charakterystyczne, niezaprzeczalne i jak najbardziej „ ciryamowskie” podstawy.

Wydawcą ostatniego albumu „Człowiek Motyl” jest Fonografika. Przyznam, że ładnie wydany krążek…

Monika: Pomysł szaty graficznej i samego wydania w formie digipack był nasz, firma wydawnicza pozostawiła nam w tym względzie wolną rękę, choć ostateczna decyzja do zaakceptowania należała do niej, widać im też się spodobała 🙂

Dlaczego w 2008 roku rozwiązaliście kontrakt z TCM Music/MMP?

Robert: Ustaliliśmy i zapisaliśmy na początku jedno a okazało się drugie, dlatego postanowiliśmy się rozstać i zrezygnować z kolejnych albumów pod szyldem MMP. Staramy się kierować jasnymi zasadami i realizować je, więc podziękowaliśmy i tym samym za porozumieniem stron rozwiązaliśmy kontrakt.

Nagrywacie utwory w polskiej wersji językowej ale na „Człowiek Motyl” znalazły się też wersje angielskojęzyczne utworów „Venus” i „Virus”. Zamierzacie ruszać na Zachód?

Monika: Zobaczymy, choć muszę przyznać, że pierwotnym celem było zaspokojenie ciekawości jak zabrzmi Ciryam po angielsku :), ot taki experyment.

Jak przebiega promocja najnowszego albumu?

Robert: Promocja, przede wszystkim album został rozesłany do wszystkich naszych mediów patronackich (są to serwisy internetowe, czasopisma muzyczne), celem prezentacji, przeprowadzenia wywiadów, oceny, zrecenzowania albumu. Ponadto utwory promujące ten krążek gościły i goszczą w wielu rozgłośniach radiowych w kraju, zarówno w mniejszych, autorskich programach jak i tych bardzo komercyjnych. I najważniejsza dla nas sprawa, bo bezpośrednia, czyli koncerty , powolutku się rozkręcamy, a bezpośredni kontakt i wymiana opinii jest najczytelniejsza i najszczersza, nikt nikogo nie czaruje tylko mówi to co widzi i słyszy, dlatego zapraszamy na nasze koncerty.

Wasze teksty nie są banalne. Są bardzo poetyckie, pełne metafor i symboliki. Ich autorem jest Monika, no i ty. Czy piszecie je razem, czy po prostu każde z was pisze oddzielny tekst?

Robert: Bywało różnie, raz pisaliśmy wspólnie a raz osobno, ale zawsze nad ostatecznym wyrazem artystycznym pracowaliśmy razem. Zdarzało się też, że napisane przez nas fragmenty idealnie się uzupełniają tworząc całość, jak układanka. To niebanalny pomysł, gdy teksty pisze kobieta i mężczyzna – dwa różne epicentra postrzegania. Nie podejmujemy wzniosłych tematów, piszemy o życiu, o tym co nas w nim drażni, przeszkadza, bulwersuje, ale i o tym co jest piękne, tajemnicze, zagadkowe… Używając metafor możemy się tylko zbliżyć do pewnych zdarzeń, myśli, uczuć, oddać choćby ich zapach…to bardzo trudne. Nasze teksty są na tyle uniwersalne, że każdy odbiorca może je zinterpretować, odnieść do siebie, do swoich przeżyć, doznań.

Ponadto na krążku znajdują się dwa klipy wideo do utworu „Venus” w obu wersjach językowych… Ile macie w sumie nagrań wideo?

Monika: Cztery, pierwszy teledysk nagraliśmy do płyty „Szepty dusz” do utworu „Cienie nieba, drugi do utworu „W ciszy” z płyty „W sercu kamienia” i trzeci, czwarty do „Venus” z albumu „Człowiek motyl”, licząc w obu wersjach językowych, oczywiście w naszym archiwum znalazłoby się wiele nagranych koncertów, których nie udostępnialiśmy oficjalnie.

Jak wygląda nagrywanie przykładowego teledysku?

Robert: to temat rzeka, ale w błyskawicznym skrócie… Autorem scenariuszy i imagu do utworów promujących albumy Ciryam jestem ja, (www.okoart.eu – zapraszam). Punkt 1. przede wszystkim – kompozycja, do której mamy realizować clip, punkt 2. w porozumieniu z zespołem, bądź nie, zostaje napisany scenariusz i sposób reżyserii, punkt 3. sceneria, przygotowanie miejsca (lub wielu miejsc), rekwizytów, charakteryzacja osób biorących udział w teledysku, stroje, makijaże, fryzury, punkt 4. przystępujemy do działania czyli kręcenie materiału, to ciężka praca zależna od wielu czynników i wymagająca konkretnych zdolności i mocy przerobowych, oczywiście dane fragmenty powtarzamy kilka lub kilkanaście razy aż do momentu uzyskania zadowolenia. Zdjęcia mogą trwać dzień , dwa w zależności od scenariusza. Punkt 5. czas obróbki, montażu czyli wybrania najodpowiedniejszych fragmentów, wycinków materiału, z którego montujemy pod wybraną muzykę teledysk, odpowiednio wzbogacając obraz, albo i nie, efektami , kolorami itd.

Zauważyłem, że kreujecie własny image. Czarne stroje z białymi elementami (np. w postaci tajemniczych przepasek na rękach)…


Monika: Osobiście uważam, że image jest bardzo ważny, co prawda muzyka sama się obroni, ale lubię dopracowane detale, jak „wisienka z listkiem na ciasteczku”, na które ma się jeszcze większą ochotę spotęgowaną bodźcami wzrokowymi, widok jest przyjemny i smakuje lepiej. Zatem im więcej naszych bodźców bierze udział w odbiorze danej muzyki tym szybciej się ją zapamiętuje, a oto też chodzi. Jednym się to spodoba, drugim nie, a trzeci w ogóle tego nie zauważą, ale zawsze jesteśmy „bardziej jacyś niż przeciętni”, zaznaczam jednak, że jest też granica dobrego smaku, którą łatwo przekroczyć, można czasem przesadzić i zrobić z siebie przebierańców a to już jest kicz, ale nam to nie grozi 🙂

Marzeniem wielu kapel jest pozyskanie promotora sponsorującego sprzęt muzyczny. Wam się to udało. To kolejny dowód na to, że los wam sprzyja…

Robert: Ma się ten urok osobisty, he,he, trzeba znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie, nasz managemenet nie śpi.

Za sobą macie mnóstwo koncertów. A jakie są przed wami?

Robert: Najbliższe, potwierdzone, na które serdecznie zapraszamy to:

15 maj Sanok -Rynek – Juwenalia studenckie, godz.19:00, wstęp wolny

6 czerwiec – Przeworsk -Rynek- Dni Miasta , godz.20:00, wstęp wolny

15 sierpień – Hoczew k.Leska – Bieszczadzkie lato w Starym piecu , godz.20:00, wstęp wolny

Jakie warunki należałoby wam przedstawić (no i spełnić) by ściągnąć was na jakiś koncert?

Robert: Okoart Management, www.ciryam.pl, www.okoart.eu, tel. 605 103 072 (Robert)

Proszę zadzwonić, na pewno się dogadamy, przedstawię w bezpośredniej rozmowie warunki, rider techniczny itd…

Zapewne poświęcacie wiele czasu zespołowi. Czy w waszym przypadku można powiedzieć, że muzyka przynosi wam dochody, z których można się utrzymać?

Robert: Krótko i bardzo treściwie: muzyka to nasza pasja, uzależnienie. Oczywiście poświęcamy mu mnóstwo czasu i pracy, na każdym kroku jest muzyka, za i przed nami – wszędzie… Czy można dzięki temu się utrzymać ? Z pewnością nie. Gdyby każdy z nas podjął decyzję, że zajmuje się wyłącznie graniem w Ciryam to wtedy może i wyżylibyśmy z tego, ale tak nie jest, obecnie każdy z nas ma mnóstwo zajęć poza, niekiedy są to prace, zajęcia ściśle związane z muzyką a niekiedy totalnie inne, dlatego grę w Ciryam traktujemy jako pasję.

Ok. Życzę wam dalszych sukcesów. Tradycyjnie ostatnie słowa zostawiam kapeli…

Monika i Robert: Przede wszystkim dziękujemy za wywiad i bardzo interesujące pytania, mamy nadzieję, że nasza współpraca będzie układać się pomyślnie i jeszcze nie raz, nie dwa zagościmy na Waszym serwisie w formie wywiadu itp…. Zapraszamy Wszystkich na nasze koncerty, do zobaczenia i usłyszenia!

Monika & Robert by Ciryam

www.ciryam.pl


Powrót do góry