PANDEMONIUM – Wywiad z Paulem i Simonem

PANDEMONIUM nie trzeba chyba przedstawiać. Ich muzyka i klimat jaki tworzą towarzyszyły mi od początku ich istnienia. A było to już jakiś czas temu, gdy byłem buntowniczym nastolatkiem. Ta czarna energia, mistycyzm i magia płynąca z ich muzyki sprawiła, że PANDEMONIUM zawsze zaliczałem do jednej z najlepszych kapel polskiego podziemia. Ostatnimi czasy PANDEMONIUM wyłania się z głębokich czeluści Piekieł by zawładnąć kolejnymi duszami. O ich ekspansji dowiecie się z poniższej rozmowy z Paulem i Simonem…

Witam mieszkańców stolicy Piekła!!! Hehehe… Szpiedzy donoszą, że zbroicie się do kolejnego natarcia, jakim będzie „Misanthropy”. Przyznam, że próbka Waszej mocy była porażająca. Nie sądzę by pojawiły się jakieś negatywne recenzje w związku z „Promo 2010”. Czy mam rację?

Paul: A witam! Masz dobrych informatorów, udało mi się podpisać niezły deal z samą górą piekła i stąd to całe zamieszanie. Pożyjemy, zobaczymy – jak mawiał Włodzimierz Smolarek, ale skłaniam się ku Twojej opinii, że powinno być przynajmniej dobrze. Diabeł nie śpi i ma cały czas oczy otwarte. Przynajmniej jedno oko. Boję się wypuścić te wściekłe demony, bo potem może już nie być powrotu, zwłaszcza, że jak na przedsmak nowej płyty, ludzie rzeczywiście zareagowali na nowe kawałki bardzo pozytywnie.

Simon wspomniał, że na najnowszym albumie stawiacie między innymi na rytualno-etniczny klimat. Jak mam to rozumieć? Czy w muzyce znajdą się jakieś dźwiękowe odniesienia do muzyki etnicznej, a może tylko teksty do tego nawiążą?

P. Szymon miał na myśli pewne rzeczy, które nas, mnie inspirują, to dość dowolne i nieograniczające nas absolutnie tłumaczenie? Postawiliśmy na szeroko-rozumiany klimat. I tak też będzie. Do końca nawet sam diabeł i ja nie wiemy, co się z tego urodzi, ale to dobrze, bo cała zabawa przed nami. Zatańczymy jak sobie sami zagramy!!!

Simon: Oprócz majestatu czy motoryki, która będzie na całej płycie, usłyszysz bardzo rytualne brzmienia kotłów o charakterze atawistycznym. Tak jak wcześniej Paweł wspomniał chodzi nam przede wszystkim o klimat. W mojej opinii, przenikający wielowątkowo umysł słuchacza, wywołujący skrajne emocje, a jednocześnie bazujący na pierwotnych instynktach. Chcemy pobudzać wyobraźnię tymi wszystkimi dźwiękami, które rodzą się w naszych głowach. Chcemy, aby każdy odbiorca słuchający tej płyty poczuł coś więcej niż tylko samą muzykę określaną mianem czadowej. Zależy nam na magicznym aspekcie i cokolwiek mógłbyś o tym pomyśleć to ma ona przenieść Cię w inny wymiar.

Wydaniem albumu zajmie się Pagan Records. Znacie już datę premiery?

P. Oczywiście konkretnej daty, co do dnia i godziny nie ma i nie będzie do samego końca, poza tym, że płyta ukaże się w drugiej połowie 2011. I to z prozaicznych przyczyn. Wiesz jak to jest ze wszystkim!? Tu obsuwa, tam obsuwa i po co potem się tłumaczyć. Nie ma potrzeby stwarzania ciśnień. Wyda nam to Pagan Records, owszem i ufam, że zrobi to optymalnie, natomiast też nie mamy do końca sprecyzowanej formy wydawniczej. Przyglądamy się temu, jak rynek reaguje na zajawki „Misanthropy” i w którymś momencie podejmiemy ostateczną decyzję, w jakiej ostatecznie formie to wypuścić. Wszystko robimy bardzo zachowawczo, lecz z pełną premedytacją.

Czy dystrybucja obejmie też inne kraje?

P. Mam nadzieję, że tak, a będą to również „podobno” i ciepłe kraje? Tomasz ma swoje sposoby, żeby materiał nie zgnił gdzieś w rynsztoku krajowej rzeczywistości. I chociaż nie mam świadomości, że nie jest dystrybucyjnym potentatem, to wierzę, że „Misanthropy” trafi tam gdzie powinno trafić oraz zostanie na tyle dobrze wypromowane, aby nie zginęło w szarym końcu setek tysięcy płytowych wydawnictw. Dlatego już teraz Godz Ov War zdecydowało się oznajmić światu radosną nowinę zwiastującą nadejście nowego materiału, aby zainteresować też potencjalnych dystrybutorów. A czas zweryfikuje i nasze intencje, i możliwości.

Jak odbierają Was metalowcy z innych krajów?

P. Ciepło. Za „Hellspawn” zbieramy bardzo dobre recenzje. Punktacja plasuje się zaskakująco wysoko. Oczywiście od czasy do czasu zdarzy się jakiś zblazowany „recenzent, ale luz…! Ma prawo mieć własny gust. Patrząc jednak prawdzie w oczy, nie jesteśmy zbytnio znanym zespołem poza Polską, co wynika przede wszystkim z wieloletnich zaniedbań promocyjnych i kilkadziesiąt recenzji ostatniej płyty nie może być absolutnie miarodajne, co do odbioru poza granicami kraju. Zwłaszcza, że „The Zonei” czy wcześniej płyty Domain trafiły tam w śladowych ilościach, raczej bez żadnego medialnego wydźwięku, gdyż nikt ich nie rozsyłał pod kątem promocyjnym. Niemniej to, co trafiło do fanów różnymi kanałami, spotkało się z pozytywnym odzewem. Podkreślam jednak, traktujemy to zjawisko bardzo marginalnie. Chyba najbardziej ludzie pamiętają nas tam mimo wszystko z czasów „Devilri” czy „The Ancient Catatonia”, choć tych maniaków już niewielu zostało. No i jak na razie mamy bardzo pozytywny oddźwięk na nowe kawałki, które już są mocno popularyzowane na różne sposoby w świecie.

Ale wcześniej obezwładni nas „Promo 2010” – dwa utwory zwiastujące kolejny album oraz relacja z koncertów… Dobrze trafiliście z tymi nagraniami z koncertów. Ostatnio wiele „metalowych sław” wypuściło swoje materiały na DVD, np. Asphyx, Cannibal Corpse czy At The Gates, więc popyt na różne audiowizualne produkcje rośnie. Co prawda to tylko zapisy z dwóch koncertów? Jakie macie wspomnienia z tych występów?

P. Z dwóch, ale bardzo dla nas ważnych w ostatnim czasie!!! To były nasze pierwsze dwa koncerty w nowej oprawie scenicznej, a ponieważ wiedzieliśmy, że wydamy „jakiś” pośredni materiał przed „Misanthropy” postanowiliśmy wykorzystać te amatorskie rejestracje. Oczywiście można psioczyć na jakoś dźwięku, montażu czy samego obrazu, lecz wszystko zostało spreparowane pod kątem zasygnalizowania naszego nowego koncertowego oblicza i tak należy to odbierać. Reklamowo, wizualnie i marketingowo (jeśli tak to można nazwać) uważam akurat te dwa koncerty za jedne z lepszych. Jednocześnie absolutnie nie zwracamy uwagi na to, co ostatnio dzieje się na rynku wydawnictw dvd i to, co powiedziałeś to raczej czysty przypadek lun nadinterpretacja. Osiągnęliśmy to, co chcieliśmy osiągnąć, więc misterny plan podąża tylko sobie znanym szlakiem. Słuszną linię ma nasza władza….

Simon: Od siebie dodam, że na takich koncertach, jak te, pojawiła się odpowiednia atmosfera, zdecydowanie odmienna niż dawniej i chcieliśmy ją przekazać większej ilości ludzi, niż tylko tym, którzy w nich uczestniczyli. Ostatnio graliśmy koncert w Łodzi, kolejny w naszej nowej odsłonie i powiem szczerze, że na scenie czujemy się obecnie rewelacyjnie. Odczuwamy relaks i spełnienie, jest to coś, co ładuje nasze baterie życiowe. Można śmiało powiedzieć, że nowy wizerunek nadał zupełnie lepszego klimatu i charakteru, innego wymiaru.

Jakie warunki należałoby spełnić by ściągnąć Was gdzieś na koncert?

P. Bezwarunkowo optymalne i korzystne dla Wszystkich? Masz trochę kasy do wydania może, a nie wiesz, co z nią zrobić, więc bądźmy w kontakcie Przyjacielu. A całkiem poważnie, wszystko jest do dogadania, zależnie od wielu czynników. Natomiast na pewno nie odbiegamy standardem od średniej krajowej, jeżeli chodzi o stawki oraz warunki socjalno–sprzętowe dla takich zespołów jak my. Na pewno jakimś ograniczeniem będzie nasza scenografia, która niestety w wielu klubach, gdzie dotychczas graliśmy, najzwyczajniej gabarytowo nie zmieści się z nami na scenie. Tym samym odcięliśmy sobie drogę do grania w mniejszych klubach, ale to był świadomy wybór i niech tak już pozostanie.

No właśnie… Podczas koncertów używacie różnych symboli, również Wasz strój jest bardziej dizajnerski (mam na myśli Wasze sukmany hehehe… Coraz więcej kapel zaczyna wkładać na siebie coś podobnego, a przy okazji wygląda to bardzo mrocznie, niczym z Hellraiser'a). Zapewne wpływa to pozytywnie na Wasz wizerunek sceniczny?! Co było Waszym pomysłem, a co Grzegorza z Godz ov War Productions?

P. Symbole, symbole, symbole…! Wszędzie ich pełno, to prawda i nie zabrakło ich stety lub niestety u nas. „Sukmany” jak to ująłeś pojawiły się w koncertowym ekwipunku już dość dawno, wiec nie powinny być dla większości jakimś zaskoczeniem. Ostatnio uzupełniliśmy nasz wizerunek o banery, statywy, dym i ogień. Owszem, chodziło nam to od jakiegoś czasu po głowie, ale dopiero, od kiedy podjęliśmy współpracę z Godz Ov War to Grzegorz rzeczywiście zobaczył oczyma wyobraźni, jaka symbolika wykorzystywana przez Pandemonium doskonale wypełni scenę i uzupełniliśmy całość o wszystkie wspomniane elementy. Zrobiliśmy naradę wojenną i zdecydowaliśmy, jakie treści przemycimy i ujawnimy, aby nasze koncerty nabrały kolorytu oraz były bardziej sugestywne. To bardzo trafny zabieg i doskonały pomysł, a przede wszystkim bardzo świadomy i indywidualny, bez względu na to, z jakimi opiniami lub porównaniami się spotykamy.

S. Obecnie jest to coś więcej niż tylko koncerty, powoli zaczynają się zacierać granice między samą muzyką a swojego rodzaju przedstawieniem, które ma miejsce na scenie i bardzo dobrze. Moim zdaniem trzeba być jak najbardziej kreatywnym na wszelkie możliwe sposoby, oczywiście nie każdemu może się podobać to i owo. Nas to jednak nie powstrzymuje od robienia takiego właśnie show i powiem więcej, na tym się nie skończy, bo mamy wiele pomysłów i lubimy się wyżyć artystycznie.

Przyznam, że Grzegorz robi dla Was bardzo wiele. Myślę, że rzadko spotyka się takich ludzi z pasją. Jak splotły się Wasze losy i zaczęła się ta cała historia z menadżerowaniem?

P. Robi bardzo dużo i działa wielopłaszczyznowo. Praktycznie jest człowiekiem od wszystkiego. Nam pozostawił to, co kapela powinna robić – tworzyć, nagrywać, udzielać wywiadów…! Grzegorz jest na pewno wielkim pasjonatem muzyki i sytuacji wokół niej się dziejących. Inaczej pewnie nie robiłby tego, czym się aktualnie zajmuje. Jakiś czas temu zapytałem go czy nie zechciałby się nieco zająć Pandemonium? Nie powiedział tak, ani nie powiedział nie, aż pewnego dnia po prostu odezwał się i już potem jakoś poszło.

Kolejnym punktem Waszej współpracy było wydanie reedycji „Devilri” na płycie winylowej. Tego nikt się nie spodziewał! Kultowy album wydany w kultowy sposób! Czyj to był pomysł? Ilość kopii jest limitowana. Jakie jest zainteresowanie?

P. Jeszcze ponad rok temu ja też się tego nie spodziewałem? Generalnie nie spodziewałem się, że „Devilri” kiedykolwiek ukaże się na takim nośniku. Tym bardziej jest to dla mnie również osobiście ważne wydarzenie. To był szatański pomysł Grzegorza oraz Zibiego. Pomysł trafił na podatny grunt i ziarno wykiełkowało. Zainteresowanie jest spore, jak na tak archiwalny materiał i było nie było nadal mało popularny nośnik. Myślę jednak i taką mam nadzieję, że te 500 kopii rozejdzie się bez większych problemów. Pewna część została też poświęcona na ołtarzu ofiarnym prezentów dla zainteresowanych przyjaciół oraz celów promocyjnych.

Oczywiście na tym się nie kończy Wasza współpraca z Godz ov War Productions. Poza fajnym digipackiem z „Promo 2010” i winylem z reedycją „Devilri” pojawiły się części garderoby, hehehe… Co macie do zaoferowania i gdzie można to nabyć?

P. Ten „incydent” jest dopiero przygrywką dla naszej dalszej współpracy w kwestii solidnego zaopatrzenia w merchandise zespołu? Za chwil kilka będzie dostępna kolejna bateria koszulek z kilkoma wzorami mojego skromnego autorstwa w nieco odmiennym jak na Pandemonium wydaniu. Sygnować to przedsięwzięcie będzie Piekielnie Dobry Sklep Internetowy www.kropa.plwww.kropa.pl

Tak, rzeczywiście posiadamy aktualnie w naszej ofercie trzy wzory czarno – białych koszulek, łącznie z limitowanym wzorem do „Devilri”, bluzy z kapturem z haftowanymi wzorami i całą serie innych gadżetów, jak smycze, naszywki, znaczki, naklejki. To rozpyla po świecie Godz Ov War Productions.

Pandemonium istnieje już ponad 20 lat. Większość wie, co się działo w szeregach kapeli i z nazwą, więc nie będę powtarzał się z pytaniami o te kwestie. Ale zastanawiam się trochę nad nieco banalnym pytaniem… Jaki jest Wasz obecny stosunek do jakichkolwiek religii i oczywiście do Szatana? Zaczynaliście bardzo mrocznie i satanicznie. Jednak na okładce do „Promo 2010” pojawiła się już spora dawka bieli. W zasadzie to 50%, co skojarzyło mi się z chińskim symbolem taoizmu. W ogóle od początku używacie sporo symboliki…

P. Symboliki używam po to, żeby zwrócić uwagę na pewne sprawy. Wysyłam pewne komunikaty. Przekazy i zawoalowane treści. Jak słusznie zauważyłeś zawsze jest czarne i białe, istnieje granica wolności wyboru, intuicja, więc z niej korzystam i dzielę się z ludźmi pozostawiającym im jednak wolną rękę skomentowania pewnych znaków. Nie ma w tej symbolice nic jednoznacznego, dosadnego i jasno określonego, bo to byłoby nazbyt banalne. Myślenie się modernizuje, przewartościuje, ale nie do tego stopnia, aby zejść ze swojej drogi, więc nazewnictwo nazewnictwem, natomiast filozofia życiowa i postrzeganie świata się u mnie raczej nie zmieniło. Nadal negatywnie odnoszę się do zorganizowanych form jakiekolwiek kultu, stawiając na jednostkę oraz jej rozwój. Jeśli postrzegasz to, co widzisz w tym konkretnym przypadku przez pryzmat taoizmu to właśnie skorzystałeś z interpretacyjnej swobody, o której wspomniałem. Czarno – biała kolorystyka, w jakiej obracamy się od lat jest bardzo sugestywna, natomiast niejednokrotnie sięgamy po inne barwy, którymi można wyrazić pewne rzeczy, emocje czy poglądy.

S. Od zarania dziejów chyba każdy, kto reprezentuje jakikolwiek status, poglądy i przekonania, posługuje się symboliką i jest to normą tak jak herby, insygnia, znaki. Dlatego stały się one również nieodłącznym elementem przekazu dla Pandemonium, w ostatnim czasie coraz bardziej uwydatnianym. Grafika pojawiająca się na płytach, pewne instalacje użyte na koncertach czy wzornictwo, jakim opatrujemy nasz merchandise. Z biegiem czasu nasze podejście do życia ulega pewnym przeobrażeniom i nie do końca należy moim zdaniem definiować oraz określać tego, co dzieje się w naszym świecie przekazem werbalnym. Jesteśmy organizmami biologicznymi, których główną potęgą jest umysł, a ten obdarzony wyobraźnią jest bardzo podatny na symbolikę, wizualne bodźce i wszelakie treści docierające do niego w takiej postaci czynią go bardziej elastycznym, a nasze wrażenia w odbiorze rzeczywistości są jeszcze bogatsze. Jeśli chodzi o filozofię to osobiście skłaniałbym się za rozwojem własnego ja, rzeczywistym odcięciem się od wywoływanych niepokojów przez energetycznych wampirów występujących pod szyldem jedynej słusznej religii (takiej lub innej), ślepemu podporządkowaniu dogmatom oraz wszechogarniającej głupocie. Prawem mojej filozofii jest umiejętnie korzystanie z wolności, jaka jest potrzebna każdemu człowiekowi. Wiesz, nie chcę specjalnie rozwodzić się nad tym wszystkim, trzeba samemu umieć się odnaleźć. To działa we wszystkich płaszczyznach życiowych – to tak w pigułce! Ogólnie nie przepadam zbytnio za generalizowaniem i zamykaniem w ramy jednej jedynej wiary czy jedynie słusznego światopoglądu.

Kiedyś była tylko muzyka, no i może szkoła, hahaha… A teraz dodatkowo jest też dorosłe życie. Zapewne inaczej gra się będąc młodzieńcem a inaczej – dojrzałym facetem z problemami dorosłości (które dotykają każdego po 30-tce… c'est la vie!). Jak łączycie obowiązki dorosłości z pasją, jaką jest granie?

P. Jak widać łączymy, jak się chce to można? Owszem, nie zawsze jest różowo i tak, jakby się chciało, ale proza życia na szczęście nie jest jakąś bariera nie do przebrnięcia. Ogromną zasługę mają w tym wszystkim chłopaki – Szymon, Michał i Marek. Mają po prostu zapał i są oddani temu, co robią. Lokomotywą podnoszącą morale, ale i poprzeczkę temu wszystkiemu jest Grzegorz, więc oddział do zadań specjalnych mamy dość sprawnie działający.

S. No cóż starość nie radość młodość nie wieczność – jak mówi stare przysłowie. Mimo, że każdy swoje lata na karku ma to póki, co nie wyobrażam sobie życia bez grania. Daję radę, godzę wszystko ze sobą, mam inteligentną partnerkę życiową, która mnie wspiera (też ma fazę na muzykę), więc moje życie prywatne wręcz pozytywnie wpływa na tworzenie muzyki. Jest ona dla mnie odskocznią od realiów codziennego życia. Jak bym miał nie grać to bym się psychopatą stał a tak ma to swoje ujście. Kiedy widzę ludzi trząchających głowami pod sceną jednoczę się z nimi i jest zajebiście.

Czy Wasze inspiracje muzyczne nadal są takie same? Kiedyś był to Hellhammer, Celtic Frost czy Samael… A dzisiaj? Zapewne Triptykon ma swoje miejsce…

P. Jeśli chodzi o mnie to cały czas szumi mi głowie Celtic Frost/Triptykon. Z muzyki tak zwanej metalowej bliski sercu memu jest i już chyba zawsze będzie nadal Morbid Angel, Samael, Bathory, przy czym nie są one już dla mnie tak inspirujące stricte muzycznie jak dawniej. To chyba naturalny proces u każdego twórcy, że z upływem lat coraz mniej naprowadza go twórczość innych, a coraz bardziej sam poszukuje inspiracji gdzieś w kosmosie i niekoniecznie w muzyce.

S. Nie ukrywam, że jestem fanem Morbid Angel. Uważam, że ten zespół na scenie metalowej, no dobrze death metalowej (a i z klimatem) jest bezapelacyjnie numerem jeden. Owszem jest wiele bardzo dobrych zespołów, ale tylko oni wywołują u mnie takie emocje, że czasami mam ochotę rozjebać siekierą meble w domu podczas słuchania chorych, mistrzowskich solówek Treya i całej tej muzycznej mrocznej głębi. Innym zupełnie zespołem, który mnie porywa, a raczej ja płynę z nimi jest Mastodon – dla mnie petarda, zajebiści muzycy. No z nowego nurtu black metalu to Shining, właściwie taka czarna perełka, pierwsza liga. Ogólnie pojmując sprawę, kiedyś byłem fanem ostrego nakurwiania, teraz nie ma jak dobre oldschoolowe dynamiczne granie, chociaż obecnie słucham różnej muzyki – bo co jest dobre, to jest po prostu dobre, bez tych stylistycznych podziałów.

Od jakiegoś czasu modne są powroty wielu kapel. Jaki jest Wasz stosunek do twórczości Burzum?

P. Akurat nie słucham Burzum!

S. No i tak się akurat składa, że ja też nie!

Zmorą każdego muzyka jest piractwo internetowe i ściąganie mp3. Nie ma sensu omawiać tego w kwestii moralno-etycznej, wszyscy wiedzą, że to jest zły proceder, ale i tak większość osób go uprawia. Ale zastanawiam się czy jest jakiś rozsądny sposób by zmniejszyć skalę piractwa?

P. Może powinniśmy złożyć pozew zbiorowy, bo już teraz przecież można, tylko jeszcze nie wiemy, przeciwko komu. Albo jak Maryla Rodowicz, oskarżyć polski rząd o jakieś zaniechania. Coś takiego kiedyś się chyba wydarzyło, ale nie wiem, jaki miało finał. Jak sam widzisz to walka z wiatrakami jest raczej? Prawdziwy fan, kolekcjoner muzyki kupi oryginalna płytę. O to jestem spokojny. A piractwo to skutek uboczny dobrodziejstwa, jakim jest Internet. Takie czasy, więc nie sądzę, aby ktoś zaradził w najbliższym czasie temu zjawisku.

S. Rozsądnym sposobem byłyby lepsze zarobki w Polsce. Druga sprawa, że część młodych ludzi woli sobie siedzieć przed netem ściągnąć muzę albo naćpać się i najebać niż kupić płytę, czy pójść na koncert. To chyba też przyczyna tego, że nie jest za dobrze w tym całym muzycznym rynku. Kolejną kwestią są masowe darmowe imprezy w miastach, bo ludzi „nie stać” na bilet. Na Zachodzie nie ma mowy o czymś takim, ponieważ to jest w złym tonie i wbrew ogólnym kapitalistycznym zasadom. A inną sprawa jest jeszcze mentalność odbiorców – kategorycznie do wymiany. Piractwo piractwem, ale warto też powiedzieć o tym, jak często zespoły są traktowane, szczególnie w Cwelandii, przez niepoważnych panów organizatorów czy właścicieli klubów, którzy zarabiają przy zespole poprzez utarg, chociażby na piwsku itp. Praktycznie zawsze na końcu brakuje pieniędzy dla kapel, ale mają dla bramkarzy, oświetleniowca, dźwiękowca, sprzątaczki itd. Czy ktoś kiedykolwiek pomyślał, że oprócz ciężkiej pracy, inwestujemy sporo pieniędzy w sprzęt, więc szczerze tak właśnie myślę, że czas także skończyć z takim podejściem, jeśli mamy iść do przodu.

Wszyscy czekamy na „Misantrophy”, ale póki, co – szykują się jakieś koncerty czy inne uderzenia ze strony Pandemonium na resztę 2011?

P. Uwierz mi, że ja już też nie mogę się doczekać wydania „Misanthropy”. Jestem jakoś dziwnie pozytywnie tym podekscytowany. Póki co w czerwcu zagramy w Katowicach z Silesian Massacre Fest m.in. z Entombed, Krisiun, Kataklysm i wieloma innymi znakomitościami tego świata. Wcześniej, bo w maju koncert w Wawie z Incantation i Christ Agony w ramach ich trasy Metal Attack Tour 2011. To chyba na razie tyle, jednak bądźcie czujni, bo nigdy nic nie wiadomo. A i zapomniałem o Metal Time w Nowym Stawie w drugiej połowie sierpnia.

Na zakończenie zapytam czy pamiętacie jeszcze pewien Wasz koncert z początku lat 90-ych, w Lublinie? Graliście razem z Katem i Dragonem… Paul miał krótkie włosy (pewnie zaraz po ścięciu – dobrze widziałem, bo pod sceną, przy barierce walczyłem o miejscówkę), hehehe… Dla mnie już wówczas daliście diabelskie show, więc dzisiaj zapewne Wasze koncerty rzucają na kolana!

P. Oczywiście, że pamiętam ten koncert, tą trasę. Było ostro generalnie. Wypadły jakieś drzwi z futryną, potem …., nieważne. A sam koncert pierwsza klasa. Bawiłem się przednio, zresztą Lublin zawsze był i jest fajnym miejscem do grania koncertów.

Ale to nie wszystko, hehehe… A koncert w Białej Podlaskiej w 1991 roku, na Shark Attack Part II? Grali wtedy między innymi Vader i Armagedon, ale jakoś nie pamiętam Pandemonium, kilka kapel wówczas nie przyjechało, np. Asphyx.

P. Ja też nie pamiętam, że Asphyx był w ogóle w planach. Swoją drogą fajny festiwalik, jak na początki „wolnej” Polski. Vader zaczynał, Armagedon również, wszyscy zaczynaliśmy…!!! A dowodem naszej obecności tam, niech będą nagrania, które krążą w sieci m.in. na YouTube

Mam jeszcze plakat z tej imprezy i Asphyx miał być jako gwiazda. Ale kto wie czy nie było to ówczesny chwyt marketingowy, hahaha… Dobra, dosyć tych męczących retrospekcji! Wielkie dzięki za wywiad! Ostatnie słowa należą do Pandemonium…

P. Pożegnam się również w stylu retro. Czyhajcie na „Misanthropy”, bo naprawdę warto będzie…! Wpadajcie na koncerty! I ze swojej strony dzięki za ostatnie 20 lat naszej wspólnej Unholy Existence!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

PANDEMONIUM
Paul – gitara, wokal
Mark – gitara
Michael – gitara basowa
Simon – perkusja
PANDEMONIUM – KONTAKT
pawel-mazur@wp.pl
MANAGEMENT – KONTAKT
godz.ov.war@wp.pl
WIĘCEJ INFORMACJI
www.pandemonium.metal.pl
www.myspace.com/pandemonium_pl
www.youtube.com/pandemoniumbandpl1
www.facebook.com/pandemoniumpl
www.reverbnation.com/pandemoniumhorde
PANDEMONIUM – DYSKOGRAFIA
1991 – Rehearsal – tape [Wydanie własne]
1992 – Devilri – tape [Carnage Records]
1993 – The Ancient Catatonia – tape/CD [Baron Records]
2001 – Devilri/The Ancient Catatonia/bonus live tracks – CD [Apocalypse Productions]
2004 – Devilri/Live in S`thrash`ydło `91 – CD [Apocalypse Productions]
2004 – The Zonei – CD [Mystic Productions]
2007 – Hellspawn – CD [Mystic Productions]
2010 – Promo 2010 – limitowany DigiCD [Godz Ov War Productions]
2010 – Devilri – limitowany 12”LP [Godz Ov War Productions/Hellshop]
DOMAIN – DYSKOGRAFIA
1995 – Pandemonium – tape [Morbid Noizz Productions]
1999 –…from Oblivion – CD [Apocalypse Productions]
2002 – Gat Etemmi – CD [Apocalypse Productions]


Powrót do góry