ALASTOR – Wywiad z perkusistą Sławkiem Bryłką

Właśnie sobie uświadomiłem, że to jest mój trzeci wywiad z ALASTOR – z zespołem, który od końca lat 80-tych ubiegłego wieku budował polską scenę thrash-metalową i uzyskał (wraz z kilkoma innymi) status „prekursora gatunku” … Pod koniec lat 90-tych nagle zniknął ze sceny by w nowym stuleciu na nią powrócić… Obecnie ALASTOR po różnych przejściach personalnych i nie tylko, nie składa broni a wręcz przeciwnie, szykuje się do ponownego ataku!…

Witaj! Trochę minęło czasu od wydania ostatniego albumu „Out of Anger”… Co porabialiście przez ten czas?

Witaj! Faktycznie minęło sporo czasu. Niestety życie nas nie rozpieszczało, jak zwykle zresztą i chyba już zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić (Haha). Jak nie zmiany personalne to problemy zdrowotne Marysia (Mariusz Matuszewski – git.) i moje nie pozwoliły nam zrealizować w pełni planów jakie mieliśmy co do promocji nowego albumu i pracy nad następnym. Zagraliśmy kilka większych i mniejszych sztuk, by zupełnie nie zniknąć z rynku.

Foto: Joanna Józefecka Fotografia

Patrząc z perspektywy czasu gdybyście mieli ponownie nagrać „Out of Anger” to czy zmienilibyście coś?

Widzisz, tak to już jest i to chyba nie tylko z nami, że podczas pracy w studio i już po nagraniu materiału masz wiele wątpliwości czy na pewno wszystko jest OK i wtedy się zastanawiasz czy może coś zmienić, dodać, przearanżować. Często jest tak, że podczas samej pracy w studio słyszymy to zupełnie inaczej niż na próbach i dochodzą nowe pomysły i wtedy od razu je wprowadzamy.  Jest to moim zdaniem normalne.  Później, gdy materiał ukazuje się na rynku, mamy wciąż wątpliwości i nowe pomysły, ale nie możemy już z tym nic zrobić…. i bardzo dobrze, bo w innym przypadku taki stan rzeczy trwałby w nieskończoność. A z drugiej zaś strony świadczy to raczej dobrze o kompozytorze i muzykach, że żyją tworzeniem sztuki.

Czy dobrze rozumiem? Z kolei przedostatni album „Destiny” z 2012 roku to jakieś wiekowe wydawnictwo?

Tak oczywiście, że „wiekowe”. „Destiny” vel „Przeznaczenie” (są dwie wersje tego materiału z wokalem w języku obcym i ojczystym) to był nasz drugi materiał nagrany w 1990 roku (1991 wersja angielska) dla Metalmind’u naszego ówczesnego wtedy wydawcy i managementu zarazem. Niestety album nie został wydany z różnych przyczyn, o których nie chciałbym się rozpisywać. Nie mniej jednak jednym z powodów było to, że nie układała nam się współpraca. Nasz management ponoć nie mógł znaleźć na ten materiał wydawcy na zachodzie, taką dostaliśmy odpowiedź. Byliśmy zdziwieni takim stanowiskiem, ponieważ kilka utworów z tego materiału przedstawiliśmy do oceny zagranicznym i polskim dziennikarzom muzycznym i wszyscy bez wyjątku byli wręcz zachwyceni. Po tym fakcie rozstanie z Metalmindem było nieuniknione. Materiał przeleżał na półce aż do 2012 gdzie ujrzał światło dzienne przy okazji reedycji naszego pierwszego albumu „Syndroms of The Cities” i wydaniu nowego albumu „Out Of Anger” też dla Metalmindu (taki powrót po latach 😉 )

A obecnie co dzieje się w obozie ALASTOR?

Obecnie pracujemy nad nowym materiałem i nad zdrowiem 😉 Niestety nie cieszy nas to, że tak to długo trwa. Z uwagi, że muzyka nie stanowi źródła naszego utrzymania każdy z nas pracuje, ma rodzinę, życie……, mamy więc coraz mniej czasu do tego te cholerne problemy zdrowotne.  Nie jest lekko, ale staramy się. Jest jednak światełko w tunelu, bo materiał jest już muzycznie prawie skończony, zostały tylko wokale i kilka solówek.

Foto: Alastor

Skoro pracujecie nad nowym materiałem. Zdradzisz jakieś szczegóły?

Tak pracujemy i to już bardzo długo. Niestety nie cieszy nas ten fakt, lecz spotykamy się wciąż z przeciwnościami losu. Choć jesteśmy już do tego przyzwyczajeni. Zawsze wiatr w oczy i pod górkę Hahaha…  Pierwsze prace nad nowym materiałem rozpoczęliśmy w 2015 roku, jednak w międzyczasie dwóch z nas dopadały dolegliwości zdrowotne dokładnie Mariusza i mnie. Teraz jakoś się pozbieraliśmy i próbujemy dokończyć nowy materiał. Generalnie muzycznie jest on już zakończony. Zrobionych jest na tą chwilę 11 utworów. Pozostały tylko wokale i solówki. Muzycznie będzie to inny materiał niż poprzedni „Out Of Anger”. Będzie bardziej zróżnicowany. Momentami bardzo spokojny. Znajdzie się na nim przekrój całej naszej twórczości zarówno jak i z tych pierwszych oraz ostatnich płyt. Oczywiście jak zwykle za warstwę muzyczną odpowiedzialny jest Mariusz Matuszewski. To w jego głowie najpierw rodzą się pomysły, które później we dwóch opracowujemy na próbach. Gitara i bęben. Powstaje wtedy szkielet utworu, często też już gotowy numer. Później bas, druga gitara i solówki. Dodatkowo warstwa tekstowa na tym materiale to też dzieło Mariusza. Kilka utworów z nowego materiału zaprezentowaliśmy na tegorocznych koncertach m.in. na Metalmanii 2018, Rock& Rose Fest Kutno 2018 i kilku koncertach z Kat&RK.

A utwór „Overkill”…?

Tak to roboczy tytuł jednego z nowych kawałków. Jest tam taki fajny „overowski” schemacik i tak zostało przyszyte.

W ubiegłym roku pojawiły się kolejne zmiany w składzie zespołu. Czym były one spowodowane?

Tak naprawdę to przyczyn było kilka Szycha (Piotr Szoszkiewicz – git.) i Metys (Mariusz Matusiak – bass) kapitalnie odegrali swoje role w zespole, to bardzo dobrzy muzycy i kumple. Osobiście bardzo im dziękuję, że poświęcili swój czas i pracę na rzecz Alastor. To był fajny czas. Nie wszyscy pewnie wiedzą, że chłopaki mają swój band Ahaja. Przygotowywali nowy materiał, my również. Czasowo nie mogliśmy pogodzić tych dwóch kwestii. Doszły też już mniej ważne, ale jednak różnice zdań co do nowych kompozycji Alastor. Doszliśmy zatem wspólnie do wniosku, że lepiej będzie się rozstać w zgodzie niż mieć do siebie pretensje zasadne czy też nie. Taka nerwowa sytuacja nikomu dobrze nie służy. Nadal jesteśmy kumplami. Szycha i Metys pojawili się na naszym XXX-leciu, które obchodziliśmy w zeszłym roku podczas V edycji Rock & Rose Fest Kutno. W tym roku Szycha pomagał nam przy organizacji tego festiwalu, a dokładniej był odpowiedzialny za rejestrację audio-video koncertów wszystkich zespołów. Tak więc w dalszym ciągu mamy ze sobą kontakt.

Jak współpracuje się w zespole, w którym członkowie reprezentują inne pokolenia. Czy różnica pokoleń działa konstruktywnie? A może jednak czasami pojawiają się jakieś konflikty?

Ha, często w wywiadach pada to pytanie. Powiem tak, ja nie mam z tym żadnego problemu, nie ma dla mnie większego znaczenia czy współpracuję ze swoim rówieśnikiem czy też dużo młodszym muzykiem. Dla mnie liczy się człowiek a przede wszystkim jego zaangażowanie i praca w projekcie jakim jest Alastor. Jeśli jest inaczej nasza współpraca nie ma najmniejszego sensu. Różnica pokoleń oczywiście jest i jest to zrozumiałe, nie da się tego uniknąć. Staramy się jednak by nie miała ona większego wpływu na naszą współpracę, a konflikty? Jak to w grupie ludzi, w życiu to też są normalne elementy współpracy (współżycia między ludźmi). Tak już rasa ludzka jest skonstruowana, że w pewnym momencie nie wszystkim jest ze sobą po drodze. Wtedy też przecinamy takie sytuacje w momencie.

Czy obecnie jest w zespole funkcja lidera? Zwyczajowo jest nim wokalista…

Nigdy w naszym zespole nie było „oczywistego” lidera, nie bez kozery użyłem cudzysłowu, ponieważ nieformalnym takim liderem w swoim czasie wydawał się być wokalista Robert „Stonek” Stankiewicz. Na pewno dla ludzi/fanów tak było, jednak my zawsze byliśmy przede wszystkim zespołem kumpli a nie muzyków. W rożnych sytuacjach każdy z nas mógł i był liderem. Tak jak muzycznie od drugiej płyty liderował Maryś, tak w innych sprawach też tych jak to ja nazywam „okołomuzycznych” liderowali pozostali bez wyjątku. W ostatnich latach bardziej się to wyklarowało. W związku z tym, że ze starego składu zostaliśmy we dwóch Maryś i ja, podzieliliśmy też role, Maryś zajmuje się kompozycjami, ja wszystkimi pozostałymi sprawami. Tak więc role lidera ciągniemy fifty-fifty 😉

A utrzymujesz kontakt z Robertem Stankiewiczem (pierwszym wokalistą)?

Tak utrzymuję, choć już może nie tak jak kiedyś, a to dlatego, że po prostu nie dotrzymuję mu tempa… Hahahah. A tak już poważniej to z racji, że dzieli nas sporo kilometrów (Robert wyprowadził się jakiś czas temu z Kutna do Gdańska), częściej rozmawiamy telefonicznie niż „face to face”.

Dlaczego nie zaśpiewał na „Out Of Anger”?

A czemu Robert nie zaśpiewał na „Out Of Anger”? Z prostego powodu, nie był już wokalistą Alastor. Po nagraniu i wydaniu albumu „SPAAAZM” w 2009 i zagraniu zaledwie kilku promujących ten materiał koncertów, Robert podjął suwerenną decyzję o opuszczeniu zespołu. Była to dla nas szokująca wiadomość, tym bardziej że zabookowanych mieliśmy sporo koncertów. Pozostały nam dwie opcje zawiesić kolejny raz działalność i powiesić gitary na ścianie lub poszukać człowieka, który mógłby Roberta zastąpić. Wybraliśmy tę drugą opcję. Nikt z nas w tamtym momencie nie miał zamiaru składać broni, tym bardziej, że włożyliśmy wszyscy dużo sił i środków by Alastor powrócił na nasz rynek muzyczny.

A słyszałeś projekt, w którym się udzielał – NOIZZER?

Tak, słyszałem. Cóż mogę powiedzieć? Nie jestem recenzentem i nie chcę być, tym bardziej że dotyczy to mojego kolegi.  Mogę tylko powiedzieć, że gdy dowiedziałem się, że Robert znów zaczął śpiewać i to nawet chyba od niego podczas którejś rozmowy telefonicznej, byłem zaskoczony, ale jednocześnie cieszyłem się, że znów będzie mógł się spełniać muzycznie(wokalnie).

Foto: Fleeting moments Joanna JJ

Mimo wszystko Michał Jarski (obecny wokalista) dobrze wpasował się do waszej stylistyki. Wizualnie (w kwestii fryzury) nie odbiega mocno od Roberta, hahaha…

W kwestii fryzury to był raczej przypadek. Tak sądzę, bo chyba nigdy nie podnosiliśmy tego tematu. Jako kumpel wpasował się do zespołu znakomicie, jest człowiekiem otwartym no i niezłym imprezowiczem, Hahaha. A co tyczy się samego wokalu to szukaliśmy człowieka, który da radę pociągnąć schedę po Robercie. Doskonale wszyscy wiemy, że w przypadku wokalistów nie jest to najłatwiejsze. Naszym zdaniem i nie tylko, Michał godnie zastąpił Roberta. Sprawdził się podczas pracy nad albumem „Out Of Anger” zarówno na próbach, w studio jak i na koncertach. Wiadomo też, że po zmianie wokalisty dla niektórych nastąpił koniec zespołu.  My jednak uważamy, że nastąpił nowy rozdział w historii Alastor.

… aczkolwiek wielu fanów wciąż tęskni za charyzmatycznym Robertem Stankiewiczem…

Oczywiście i doskonale to rozumiem. Nie mniej jednak teraźniejszym wokalistą Alastor jest Michał „Mish” Jarski.  Tak już jest i nic tego na dzień dzisiejszy nie zmieni, chyba że sam zrezygnuje czego też nigdy nie można wykluczyć. Na razie na to się jednak nie zanosi. Oczywiście z pozycji odbiorcy naszej muzyki można mieć mniej lub więcej zastrzeżeń do Michała co do sposobu śpiewania czy też interpretacji starych utworów. Jednak należy zauważyć, że podjął się nie lada wyzwania, którego kilku wokalistów nie było w stanie podjąć. Michał bez żadnych kompleksów objął stanowisko wokalisty i tak jak już wspomniałem sprawdził się w studio jak i na koncertach.

Ponad 30 lat na scenie to kawał czasu! Czym różni się dzisiejsza scena od tych z przełomu lat 80-90?

Masz rację 30 lat to kawał czasu i chyba kiedyś nawet bym nie pomyślał, że uda mi się z większym czy z mniejszym skutkiem na tej scenie zaistnieć a na pewno już nie przez tak długi okres. Różnice? Tak są. Moim zdaniem jest bardziej profesjonalne podejście do tematu przez całą branżę, muzycy, kluby, promotorzy. Kiedyś wiele odbywało się na „wariackich papierach” ale za to był chyba większy fun niż dziś.

A fani?

Fani natomiast sądzę, że mają większą świadomość czego chcą słuchać, a co za tym idzie są bardziej wymagający no i wybredni.  Z resztą co się dziwić, jeśli ilość koncertów jest dziś tak duża, że nie jesteśmy w stanie czasowo, nie wspomnę już, że finansowo ogarnąć wszystkiego. Kiedyś był głód i jeździliśmy na koncerty masowo, nikt się nie zastanawiał, czy podoba mi się bardziej ten czy inny zespół. Traktowaliśmy każdy koncert jak święto. Mówię to z pozycji fana metalu, a nie muzyka. Dziś już tego nie ma….

Wcześniej wspomniałeś o Metalmanii. Jak było?

Magicznie jak zwykle. Nie do końca wierzyliśmy, że uda nam się zagrać ponownie po 29tu latach na Metalmanii, a jednak się udało. Podziękować tu muszę Markowi Kurnatowskiemu z AntiViolent Agency, który swoją determinacją to wywalczył. Zagraliśmy na małej scenie, ale po dobrej godzinie. Przyjęcie mieliśmy znakomite a i recenzje pozytywne. Generalnie fantastyczna impreza, największe święto metalowe w Polsce. Móc wziąć w nim udział to dla nas bardzo wiele znaczyło i znaczy.

Foto: MNTS

Jestem ciekaw twojego porównania do tej Metalmanii sprzed wielu lat?

Hm… chyba coś tam jeszcze pamiętam Hahaha.  Przede wszystkim ludzie. Wydaje mi się, że kiedyś było ich więcej.  Jednak mniejsza frekwencja dotknęła jednak wiele imprez. Po drugie zespoły a może bardziej chodzi mi o gwiazdy. Moim zdaniem w tym roku brakowało jednej konkretnej nazwy. Emperor niby tak ale dla mnie to nie jest gwiazda na taki festiwal. Tylko tyle, poza tym fantastyczna atmosfera, grałbym tam za każdym razem Hahahaha.

ALASTOR jest współorganizatorem cyklicznej imprezy Rock & Rose Fest. Jak to się zaczęło?

Pomysł zrobienia dużej cyklicznej imprezy zrodził się w naszych głowach już w 1988 roku kiedy to przy udziale naszego ówczesnego managementu Metal Mind Production na miejskim stadionie „Kutnowianki” współorganizowaliśmy Festiwal Heavy Metal Show, wystąpiła wtedy czołówka polskiego metalu: Turbo, Wilczy Pająk, Dragon, Destroyer, Alastor oraz w roli headlinera czeski Citron. Z rożnych powodów skończyło się na jednej edycji. Temat ten w naszym mieście pojawiał się jeszcze kilkukrotnie, lecz niestety nikt ostatecznie nie podjął się jego realizacji. Dopiero w 2013 roku wcześniej już wspomniany przeze mnie Marek Kurnatowski z AntiViolent Agency odezwał się do mnie z pomysłem zrobienia dużego festu. Długo się nie zastanawiając zaczęliśmy pracę nad stworzeniem od podstaw tak dużej imprezy. Dzięki pomocy finansowej i przychylności władz miasta udało się. Pierwsza edycja Rock&Rose Fest Kutno wystartowała 8 czerwca 2013 roku. Imprezę organizujemy cyklicznie i w tym roku odbyła się już VI Edycja. Zagrały u nas największe gwiazdy polskiego metalu jak Kat&RK,Turbo, Luxtorpeda, Decapitated, Hate i wiele innych.  Występowali też goście z zagranicy, zespoły Thortharry z Czech oraz tegoroczny headliner niemiecki Exumer. Mamy nadzieję i chęci rozwijać naszą imprezę.

Tym razem zagraliście na festiwalu u boku EXUMER, DECAPITATED, WOLF SPIDER i jeszcze kilku mniejszych kapel… Historia lubi się powtarzać…

Dokładnie tak, z Exumerem graliśmy na Metal Battle’88 i w 2010 roku w warszawskiej Progresji, Z Wolf Spider graliśmy wiele razy, ale było to na przełomie lat 88/91 i ponownie spotkaliśmy się po latach na ich zaproszenie w Progresji w roku 2015, warto było więc zaprosić starych znajomych do tego składu dokoptowaliśmy maszynę jaką jest nasz rodzimy Decapitated, Leash Eye oraz Totem.

Mam wrażenie, że z ALASTOR jest jak z QUO VADIS. Powstaliście mniej więcej w podobnym okresie. W latach 90tych XX wieku podbiliście dusze mnóstwa fanów. Nagraliście kilka albumów, ale wciąż nie należycie do krajowego mainstream’u, jak. ACID DRINKERS, VADER, BEHEMOTH, KAT & ROMAN KOSTRZEWSKI, itd. Gdzie leży problem?

Hm…. to fakt, muszę przyznać Ci rację. Na pewno powodów takiej sytuacji było wiele. Począwszy od tego, że nigdy nie byliśmy i nadal nie jesteśmy pokornym zespołem. Nigdy nie robiliśmy niczego za wszelką cenę. Mówię tu o sytuacjach z wydawcami, menadżerami oni mieli swoją politykę, która najprościej rzecz ujmując nie współgrała z naszą (zapewne domyślasz się o co chodzi Hahaha). Zawsze mieliśmy własne zdanie. Muzykę zawsze traktowaliśmy jako hobby, nigdy nie mieliśmy ciśnienia by grać wielkie miesięczne trasy (kto by to wytrzymał? Hahaha). Nigdy też nie siadaliśmy do pracy nad nowym materiałem, gdy nie czuliśmy takiej potrzeby. Chcemy by muzyka sprawiała nam przyjemność a nie tak jak w przypadku wielu zespołów, które się od niej zwyczajnie uzależniły.  W tym miejscu przytoczę słowa Michała, naszego wokalisty, które wypowiedział w jednym z wywiadów: „Dziś, tak naprawdę jesteśmy w zajebiście komfortowej sytuacji. Niczego nie musimy, gramy dla frajdy, sprawia nam to przyjemność. Ważne jest też to, że jest to pasja, która się sama utrzymuje, bo tak naprawdę nie dokładamy do tego, a na… „kieliszek chleba” jeszcze zostanie”. Mimo to mamy swoich wiernych fanów, którzy zawsze mocno nas wspierają, a i zdobywamy też  nowych. Wszystkich ich serdecznie pozdrawiam.

http://www.alastor.pl/

https://www.facebook.com/AlastorPL

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry