CHUD – Wywiad z zespołem (Mat, Nick, Chris)

Tia, co by nie mówić chłopaki z Oceanii mają fajną muzę, bogatą, technicznie zaawansowaną. Myślę, że jakoś przebiją się dalej niż tylko rozległe obszary Australii. Może nie do końca się zrozumieliśmy, tak jak w kwestii Kościuszki, ale to szczegół. Liczy się to, że już mają następcę „Dead”… Poczytajcie te nasze wypociny potem posłuchajcie i sami wyciągnijcie wnioski, czy warto postawić na tego konia w najbliższej gonitwie…

Che! Jeśli na dzień dobry użyję określenia, że jesteście potomkami skazańców, będzie to uwłaczające? No chyba, że wywodzicie się od emigrantów?

Hej, hej! Mam nadzieję, że masz udany dzień! No cóż, w zależności od tego, kogo u nas zapytasz. Media są bardzo kontrolowane w naszym kraju przez Chrześcijańskich stróżów – więc większość populacji nie posiada prawdziwej tożsamości, powtarzają tylko to, co im powiedziano – i nie rozmawiają o tym. Tak naprawdę to nie obchodzi nas to. Głównie jesteśmy dziećmi imigrantów. Ale tak, ten kraj został oparty na niewoli. Głównie niewolnicy z Irlandii, Szkocji, Walii i Anglii. Być może w mniejszym stopniu tez niewolnicy europejscy i indyjscy.

Dobra przywitanie mamy za sobą. Intrygująca kwestia dotyczy Waszej nazwy CHUD. I w tym momencie nawiązuje ona do horroru z 1984 roku pod tytułem „Cannibalistic Humanoid Underground Dweller”, czyli w skrócie C.H.U.D. Ewentualnie „Contamination Hazard Urban Disposal” (Wywóz Niebezpiecznych Nieczystości Miejskich). Trafiłem w sedno?

Korzenie czy znaczenie nazwy zespołu pochodzą od starego słowiańskiego słowa, które z grubsza oznacza „plemię” lub „lud”. I nie wiedzieliśmy wcześniej o tym filmie, dopóki przyjaciel nam go nie pokazał, długi czas po powstaniu zespołu.

Gdzieś tam czytałem, że wymiatacie Sludge/Groove Metal, a dla mnie jest to poczciwy stary Death Metal. Na tyle rozbudowany swoją psychodelią, że na swój sposób uwalniacie się z twardych ram tego gatunku. Jak dla mnie bardziej odpowiadało by określenie Techno Death.

Zdecydowanie przekroczyliśmy tradycyjne granice sludge / doom / groove w ciągu ostatnich kilku lat. Jako indywidualiści słuchamy szerokiej gamy muzycznych tematów, a wraz z upływem czasu z pewnością odkryliśmy też nowe smaki.

Słuchamy techno – dużo muzyki, tzw. drill, breakbeat’ów, jungle czy old hardstyle. Wszyscy także lubimy oldschoolowy death metal, a „Techno Death” z pewnością byłby dobrym opisem naszej muzyki!

Ta Wasza technowatość w pewien sposób mnie przeraża… Qvo Vadis Domine? Nie uważasz, że zapędzacie się w zbyt skrajne odmęty tegoż gatunku… Nie będzie Wam później trudno przebić „Dead”? Chodzi mi w tym momencie, że się wypalicie, nie będziecie w stanie tego brzemienia udźwignąć.

Prawdopodobnie weźmiemy nasze dźwięki, które do tej pory wydaliśmy, i ponownie je rozbierzemy na części składowe, przekształcimy je w coś jeszcze bardziej mroźnego i kąśliwego.

Jeśli będziemy ciągle tworzyć na bazie tego co już mamy to będziemy mogli utrzymać nasz styl nadal aktualnym dla nas samych i dla słuchaczy. Ale też nie oddalimy się zbytnio od naszych korzeni – mocnych uderzeń, miażdżących kości riffów, łomoczących (thrash’ujących) perkusji i tym podobnych motywów. Z pewnością w najbliższym czasie nie będziemy tworzyć ballad ani dodawać łatwo wchodzącego popu! Zaczęliśmy już pisać i przygotowywać się do nowego albumu, na razie jest on bardzo ciężki i uproszczony. Ale nie spieszymy się ani nie zmuszamy do czegokolwiek – zobaczymy, jak smakuje ciasto, gdy wyjmiemy je z piekarnika!

Tak słuchając tych Waszych masywnych dźwięków dochodzę do przekonania, że bliżej jest Wam do Amerykańskiej szkoły niż Szwedzkiej. Ba! Te poschizowane dźwięki nasuwają skojarzenia z Kanadyjczykami od VOIVOD, aczkolwiek to inna bajka…

Hej dzięki! Staramy się uzyskać własny styl i brzmienie – to jest wyzwanie, ale z pewnością wciąż możliwe do osiągnięcia. Wszyscy słuchamy dużo zarówno Europejskiego jak i Amerykańskiego death metalu, ale nigdy tak naprawdę nie myśleliśmy o tym w tych kategoriach. Chociaż niezależnie od tego, przesunięcie na niższe tony brzmienia gitar amerykańskich / południowoamerykańskich kapel zdecydowanie wpłynęło na nas. A także wcześniejsze ekstremalne australijskie zespoły również były wielką inspiracją – The Berserker, Damaged, Devolved.

Niech żyje Asesino! Niech żyje Berserker!

Niech żyje Brujeria!

Cholernie podoba mi się ten Wasz bas… Brzmi tak jakby miał poluzowane struny, aczkolwiek efekt wykorzystania fuzza też nadaje pożądane doznania słuchowe.

Super! Cieszę się, że ci się to podoba, zadbaliśmy o to, aby bas brzmiał dobrze! Bardzo wierzymy w motto „no bass = no balls”!

Kurwa on naprawdę wymiata! Ile czasu poświęciliście, aby dojrzeć do tego efektu? W połączeniu z charyzmatycznym wokalem robi swoje. Takie coś na pozór przesterowane, a robi uciechę. Chodzi mi o kawałek „Pigs For Satan”…

Mamy grube struny do basu i efekt Bit Crusher. Nie trzeba było długo czekać na ten dźwięk, jakiego potrzebowaliśmy. Głównie dlatego, że wiedzieliśmy, co chcieliśmy uzyskać, zanim zaczęliśmy prace nad albumem. Zajęło to trochę więcej czasu w procesie miksowania, aby to brzmiało „idealnie”. Pamiętaliśmy również, o tym, aby wszystkie instrumenty brzmiały świetnie indywidualnie, ale także naprawdę dobrze współgrały. Ostateczny obraz okazał się mocniejszy i bardziej wyrazisty.

… Zresztą gitara i pera też podkręcają mroczny klimat. I tutaj zaczynam się gubić, bo na ten przykład „Fearmonger” zalatuje mi thrash’em… Może dlatego moje skojarzenia z Klonowcami?

Nie byliśmy zadowoleni z muzyki, dopóki cała rzecz nie brzmiała jak ciężarówka przejeżdżająca przez wasze głośniki! Thrash metal, a przynajmniej jego tradycyjne elementy, to z pewnością coś, co chcieliśmy mieć w brzmieniu i stylu naszych utworów. Winne są za to zespoły takie jak Gallhammer, Pantera, Megadeth, Metallica, Darkthrone i Nailbomb. Wszyscy wielcy!

Voivod to klasyka!

Po raz koleinie cholernie zajebiście słucha się tych Waszych walcowatych dźwięków… Może podyktowane jest to tym, że zawsze miałem skłonności do samounicestwienia. A tak odbieram Wasz krążek.

Hej, jeszcze raz dziękuję! Cieszymy się, że podobały ci się nasze różne odcienie i smaki, które zawarliśmy na tym albumie. Mogłoby się okazać, że taka muzyka trafiłaby donikąd, bez odzewu. Mamy nadzieję, że tak się nie stanie! Z pewnością w brzmieniu albumu znajduje się jakiś element osobisty lub motyw zniszczenia / przebudowy. Niekoniecznie próbowaliśmy to osiągnąć – ale wyszło świetnie. Życie jest śmiercią, a śmierć życiem. Ten cykl jest po części powodem nazwania albumu „Dead”. Jedno bez drugiego nie istnieje.

Nie wiecie, bo niby skąd, w moim kraju jest taka bardzo stara kapela CZERWONE GITARY (muzyka do poduchy). Oni mieli kawałek „Płoną Góry, Płoną Lasy”, a u Was teraz pożoga! Jak to w rzeczywistości wygląda? Człek się nasłucha domorosłych znawców, mających tyle wspólnego z Australią co ja… Jednak ja mam więcej, hehehe.

Australia jest trudnym krajem pod względem warunków naturalnych i środowiska. Rząd tutaj nie wykonał zbyt dobrej roboty, wydając publiczne pieniądze przeznaczone na usługi ratunkowe i sprzęt na wypadek takich katastrof. Nie dbają o nasze zasoby naturalne ani o osoby pracujące w ratownictwie. Dużo wydali na wyściełanie własnych kieszeni i tajne oferty pod stołem, wspierając swoich bogatych przyjaciół, lobbystów i wielkie biznesy. Wspierając religijne koncerny przemysłowe. Zachowując dla siebie, podobnie jak tutejsze większe Chrześcijańskie organizacje charytatywne, miliony darowizn. Politycy tutaj wiedzą, co się dzieje, po prostu ich to nie obchodzi, ponieważ czerpią z tego korzyści.

Bardzo mi szkoda Koala jak i Aborygenów, bo kangurów nie lubię… Powiedz mi jaki jest Wasz stosunek do rdzennej ludności?

Rdzenni mieszkańcy Australii są piękni, ich kultura jest piękna. Nie są traktowani z szacunkiem lub uprzejmością przez nasz rząd, w przeszłości ani obecnie.

Kangury mogą być dość niebezpieczne w nocy, często skaczą przed samochodami, powodując wypadki, a czasem nawet śmierć.

Ja znam Australię z Mad Max’a i Romper Stomper, aczkolwiek nie czyni mnie to człowiekiem wykształconym, poukładanym. Muzyka CHUD, na swój sposób taka jest, pomimo kakofonii dzięków.

Dzięki! Być może tak jest, ponieważ Australia jest bardzo odizolowana. Opracowaliśmy nieco własne brzmienie, ale czy to było zamierzone, a może i nie.

Nie chcemy po prostu wskakiwać w modny styl, który pojawia się i znika. Gramy to, co sami chcemy usłyszeć, to co chcemy pokazać światu.

Powiedz, jak wygląda u Was sprawa z koncertami? Jakaś specjalna oprawa, czy tylko niech muza przemówi? Właściwie tam u Was wiara robi młyn pod sceną? Pytam, bo widziałem gig’a, gdzie ludzieje stali ino pod sceną bez ruchu.

Gramy każdy set, jakby to był nasz ostatni i najważniejszy – niezależnie od tego, ile osób przyszło. Graliśmy koncerty w zatłoczonych klubach, gdzie wszyscy idą pełną parą naprzód, i też kilka koncertów, w których absolutnie nikogo nie było. W pewnym sensie to nie jest dla nas istotne, ponieważ wówczas robimy to dla siebie i dla nikogo innego. Nadal jesteśmy pod wieloma względami czarną owcą w kręgu.

Zamykam oczy i usiłuję sobie Was wyobrazić na scenie? Ten bezduszny motłoch pod nią. Przy tak obłąkańczej muzie… U nas w Polsce, byłby dym.

Bardzo chcielibyśmy zagrać w Polsce!! Gdziekolwiek w Europie. Ale Europa Północna zdecydowanie byłaby cholernie dobrym miejscem.

Właściwie macie za sobą już zagraniczne Voyagery? Odczułeś już tą kulturalną różnicę między „tubylcami” z Australii, a resztą świata?

Nie graliśmy jeszcze za granicą. Nie. Mam nadzieję, że nastąpi to wcześniej niż później!! Wyobrażamy sobie, że doświadczenia różnic kulturowych miałyby wielki wpływ na to, co robimy i co chcielibyśmy robić jako zespół.

Wiesz, że w Nowym Jorku jest też kapela o tej nazwie… Tylko oni wykonują mieszaninę hardcore punk, punk rock, punk, thrash, hardcore. W pewnym sensie polecieli na bogato, ale Wy to samo czynicie…

Tak! Po naszym powstaniu stopniowo odkrywaliśmy kilka innych CHUD-ów dookoła. Także na Alasce i w Kanadzie. Jesteśmy jednak oryginalnym, pełnym smaku CHUD-em. Wszystko inne to tylko imitacja Chud. Przepraszamy was chłopaki….

Może jestem obłąkany, ale w pewnej chwili nastąpiło olśnienie i zarazem głupie porównanie do szwedzkiego 2TON PREDATOR, ino oni grają na modłę skandynawską. Pewnie chodzi mi o jakieś delikatne naleciałości?

Nie słyszeliśmy o nich, ale musimy ich sprawdzić.

Nie byłbym sobą gdybym nie zadał takiego pytania… Co wiesz o górze Kościuszki i imć Strzeleckim?

Niewiele o nich wiemy. Byli zarówno wielkimi odkrywcami, jak i ludźmi ogólnie osiągającymi duże sukcesy, także z polskimi korzeniami. Wszyscy mieszkamy w pobliżu Góry Kościuszki, mówiąc ogólnie o tym regionie – około 2 godziny podróży.

Może uda nam się nakręcić górę w naszym następnym klipie wideo?

Dobra, dziękasy za view? Myślę, że spotkamy się na jakimś koncercie, o ile zajedziecie do Lublina (stolica mojego województwa). Łupcie dalej swoją formę metalu…

Hej, TOTALNE dzięki za rozmowę z nami! Na pewno chcielibyśmy poznać Cię osobiście w Lublinie na koncercie! Mamy nadzieję, że wcześniej niż później! Ale dostatecznie szybko, bez wątpienia! Miłego dnia i podziękowania dla czytelników!

Sprawdźcie nasz nowy album, dostępny za pośrednictwem Bandcamp.

Mnóstwo rogatych gestów dla Was!!

https://chudmetal.bandcamp.com/

https://www.facebook.com/chudmetal

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, wiara w kult przodków, filmy (zakłamujące historię), w pewnym sensie narodowy socjalizm (bardziej ukierunkowanym ku neo-pogaństwu), historia (warcholstwo szlachty polskiej & lisowczycy), a w szczególności Asterix i Obelix (komiks wszech czasów. Rene Goscinny i Albert Uderzo rules! Aczkolwiek w pewien sposób wzorowane na Kajku i Kokoszu), dodam jeszcze Wiedźmin i reszta z gatunku fantasy... jak Conan, Salomon Kane czy też Vuko Drakkainen, a obecnie Jaksa. Ulubione gatunki muzyczne: nihilistyczno-mizantropiczne, a zarazem psychodeliczne odłamy, ogólnie rzec biorąc nie stronie od thrash (na nim się wyhodowałem), black, folk, pagan, slav, viking, etc. alternatywna... Stworzył Born To Die'zine.
Powrót do góry