STRAIGHT HATE – wywiad z Kubą Brewczyńskim (wokal)

Mógłbym pocukrzyć chłopakom we wstępie do tego wywiadu, ale mi się chce. Nie chce mi się dlatego, iż wole czytać książki niż streszczenia. To czego bym w tym miejscu naprawdę chciał, to właśnie odesłać Was, do dwóch, dźwiękowych lektur pełnych zajebiaszczego grindcore’a. Zaczynamy od  bardzo dobrej „Every Scum Is A Straight Arrow” a żeby potem nie dręczyć się zbędnymi pytaniami zapodajemy świetną „Black Sheep Parade”. Polecam słuchać głośno najlepiej tak, żeby sąsiadom udzielił się klimat tej napierdalanki. Wrażenia są i to nie małe, a we mnie STRAIGHT HATE ma już zagorzałego kibica. Pogadaliśmy z Kubą głównie o nowej płycie, ale nie tylko. Poczytajcie, poszukajcie i nie skąpcie złociszy chłopakom kupując ich srebrne krążki, czarne placki, modne szmaty i tikety na koncerty. Aaaa i lubią piwo, zwłaszcza jak im się je stawia hie hie….

Siemasz Kuba! Od wydania dwójeczki minęło już parę ładnych miechów, te najbardziej intensywne emocje związane z tym faktem zapewne opadły, więc to najlepsza chyba pora, aby już tak zupełnie na chłodno przeanalizować co się w ostatnim czasie w Waszym obozie wydarzyło. Zadowolony z płyty i przyjęcia drugiego albumu przez maniax?

Witaj! Reakcje na nowe wydawnictwo są w większości pochlebne,  więc jak najbardziej jestem zadowolony z jego przyjęcia przez słuchaczy. Tym razem udało nam się dotrzeć do większego grona odbiorców. Było to naszym głównym zadaniem po wydaniu drugiego albumu. Dociera do nas dużo pozytywnych recenzji .

Powiem szczerze, że Wasz debiut to był mocny cios, ale „Black Sheep Parade” to już prawdziwy pokaz siły STRAIGHT HATE. Pierwsze pytanie brzmi: dlaczego musieliśmy czekać aż trzy lata na nowy materiał? Niby trzy lata to dużo i nie dużo, ale po rozsmakowaniu się debiutem zaczęło się to w moim odczuciu niemiłosiernie przeciągać. Wiesz co mam na myśli?

Po wydaniu debiutu nie mieliśmy ciśnienia na tworzenie nowego materiału. Nie narzucamy sobie na siłę schematu pracy, nie jesteśmy też związani żadnymi kontraktami ani umowami z wytwórniami. Chcieliśmy, żeby wszystko nastąpiło w sposób naturalny. W momencie, gdy poczuliśmy wenę twórczą, zdecydowaliśmy że jedziemy z tematem drugiego krążka i tyle. Wraz z naszą muzyką nie jesteśmy szczególnie popularni i modni na dzisiejszej scenie, więc tym bardziej nie czuliśmy presji ze strony otoczenia, oraz zapotrzebowania na naszą twórczość.

„Black Sheep Parade” to kontynuacja obranego przez Was już na debiucie grindcore’owego kierunku. Owszem, są wyraźnie słyszalne różnice, bo album jest dojrzalszy, bardziej zróżnicowany, i mniej w nim szweda i brudu w porównaniu z „Every Scum Is A Straight Arrow”. Mnie interesuje natomiast to, jak Ty sam odniósłbyś się do obu materiałów? Jak ma się jedynka do dwójeczki, dlaczego tak nie inaczej i w ogóle dlaczego tak wyszło he he?

Fajnie, że to dostrzegasz. Chcieliśmy, aby jedynka była pewnego rodzaju przypieczętowaniem konkretnego stylu który od początku istnienia SH przechodził różne metamorfozy. Postawiliśmy zatem na Szwecję w polskim, grindowym wydaniu, zblendowaną z death metalem, punkiem i hc. Mimo wszystko, z perspektywy czasu- pod względem kompozycyjnym utwory na debiucie nie były zbytnio spójną całością. Drugim krążkiem zmieniliśmy nieco proporcje, pokazując dojrzałość, różnorodność a zarazem integralność utworów zawartych na „Black Sheep Parade”.

Nie mogę w tym miejscu nie zapytać o „Above The Law”. Z jednej strony można by ten utwór traktować bezpośrednio jako swoisty eksperyment z Waszej strony, ale z drugiej przy całej odmienności tej piosenki, to ciągle jest to STRAIGHT HATE. Skąd w ogóle pomysł na taki song? Głos Sonneillona zajebiście wpasował się w struktury utworu, pytanie czy Ciebie nie kusiło, żeby spróbować tego samego w drugą stronę? Wiesz, taki black metal z grindcore’owym wokalem?

Gdy Kamil wymyślił ten kawałek, od razu widziałem w poszczególnych partiach tego utworu wokale Pawła. Po prostu czułem, że ten pomysł musi wypalić i tak też się stało. Cieszę się że na płycie pojawił się taki smaczek, który czyni ją różnorodną a zarazem jak wyżej napisałeś- dalej jest to SH. Oczywiście że kusiło mnie, aby spróbować swoich sił w drugą stronę, ale nie miałem póki co okazji ani propozycji.

A skoro jesteśmy w temacie wokali, to wygląda jakbyś znalazł w końcu przepis na swoje gardło hie hie. W moim prywatnym odczuciu nie były one jeszcze chciałoby się powiedzieć nigdy tak dobre jak teraz. Żebyśmy się nie zrozumieli źle. Ceniłem to co robiłeś wokalnie jeszcze chociażby w PARRICIDE czy później na przykład na Waszym debiucie, ale na „Black Sheep Parade” rozbiłeś bank. Mam chociaż trochę racji? Więcej profesury a mniej spontana?

Masz rację. Poprzednie wokale nie były tak dopracowane jak teraz. Sporo się zmieniło. Dużo ćwiczyłem tym razem przed sesją i wydaje mi się, że w pewnym stopniu znalazłem swoją drogę. W swojej działalności przechodziłem  przez 3 etapy. W PARRICIDE przez długi okres czasu nie mogłem się pozbyć mojej pierwotnej maniery hardcoreowej. Podczas prac nad debiutem SH, było już inaczej. Zdobyłem spore doświadczenie, muzyka też różniła się od Parri. Poza tym miałem też znaczny wpływ na kompozycje zawarte na „Every Scum Is A Straight Arrow”. Do czasu wydania „Black Sheep Parade”, wszystko poszło jeszcze bardziej do przodu i finalnie jestem teraz zadowolony ze swojej pracy. Z perspektywy czasu uważam, że wszystko siedzi w głowie, trzeba dużej determinacji, cierpliwości i czasu, żeby wszystko sobie poukładać i pokonać różne blokady, które uniemożliwiają uwolnienie emocji, zróżnicowanie wokalu i panowania nad gardłem.

A skoro wspomniałem PARRICIDE. Wielu traktuje STRAIGHT HATE jako kontynuację tamtego zespołu. Wprawdzie oba bandy łączą ze sobą dwie osoby Twoja i Wizuna, ale… Można się zgodzić że są też podobieństwa stylistyczne, jednak różnic muzycznych jest chyba zdecydowanie więcej. Dla mnie to trochę spłaszczenie tematu, nie sądzisz?

Muzyka SH a PARRICIDE to są zupełnie dwa różne twory. Nie kontynuujemy w żaden sposób tradycji Parri poza zbliżonym stylem muzycznym. Być może mówi się tak za sprawą transferu Wizuna do SH. Niemniej jednak to, że ktoś łączy ze sobą obie nazwy raczej nam pomaga a nie przeszkadza.

Będąc jeszcze przy temacie nie mogę nie zapytać, czy są jakieś chociażby małe szanse na to, że PARRICIDE jeszcze wróci zza grobu? Poruszaliście z resztą składu kiedykolwiek taką kwestię? No wiesz, jakiś lekki rausz, sentymentalne wspominki i taka zwykła tęsknota za czasem minionym. Jak w ogóle wspominasz lata spędzone w szeregach tamtej załogi?

O reaktywacji nie rozmawiamy w ogóle. Jest to temat zakończony w naturalny i jasny dla nas wszystkich sposób. Najczęściej wspominamy wspólne wojaże, wciąż dużo mówimy o muzyce. Piotrek często opowiada ciekawostki z podziemia lat 90, których zawsze lubię słuchać. Granie w PARRICIDE było dla mnie prawdziwą szkołą życia zespołowego i nie tylko. Pierwszym, dużym wyzwaniem po dołączeniu do chłopaków, była od razu 12 dniowa, licząca 8300 km trasa po Rosji i Ukrainie, a więc od razu zastosowano mi terapię szokową 😊 Po tych wszystkich latach czuję że osiągnąłem dojrzałość muzyczną. Zdobyłem cenne doświadczenie, które mogę dalej kontynuować, rozwijać i przekładać na STRAIGHT HATE. Nauczyłem się także pokory i cierpliwości. Za to wszystko jestem chłopakom bardzo wdzięczny.

Po wydaniu „Black Sheep Parade” gracie całkiem sporo koncertów w Poladzie ale (co cieszy) nie tylko. Nie są to może potężne liczby, ale widać i słychać Was co ważne, bo jakby nie patrzeć, to bardzo ważny element funkcjonowania każdego zespołu. Przynajmniej jak dla mnie. Lubisz tę część zespołowego życia?

Koncerty są dla nas najważniejszą częścią zespołowego życia, zwłaszcza, że muzyka którą gramy nadaje się wyborowo na takie spektakle. Stwierdzam, że pod względem frekwencji na naszych gigach w tym roku jest nadzwyczaj dobrze jak na grindcore, co może sugerować wzrost zainteresowania naszą kapelą, oraz nowym materiałem. Bardzo dobrze sprzedaje się też merch. W tym momencie czekam na trzecią już dostawę koszulek oraz płyt. Nigdy wcześniej tak nie było. To bardzo satysfakcjonuje i motywuje zwłaszcza w tak ciężkich czasach dla gatunku który gramy.

Dociera do Was odzew na Waszą muzę ze świata? Czujesz, że jest że tak się wyrażę zapotrzebowanie na STRAIGHT HATE poza granicami naszego landu? Jak Was recenzują gdzieś tam hen hen daleko?

Po wydaniu debiutu i splitów, najwięcej recenzji  o dziwo dopływało do nas z zagranicy. Tym razem ku mojemu zadowoleniu, większy odzew jest z Polski. Zauważam to po aktywności naszej muzyki na różnych grupach tematycznych, forach oraz portalach. Wiadomo, świat też jest ważny, ale trzeba zacząć od własnego podwórka. Z nami było odwrotnie. Zapewne stało się tak po części za sprawą mojego zawziętego charakteru, ponieważ siedziałem dniami i nocami wysyłając naszą twórczość w najbardziej egzotyczne rejony wszechświata do ogromnej liczby odbiorców. Występując zwłaszcza na Litwie, faktycznie odczuwam w pewien sposób zapotrzebowanie na naszą muzykę. Nasze koncerty przyciągają tam  po kilkaset osób, co uważam za dobry wynik jak na undergroundową kapelę z zagranicy. Ostatnio graliśmy w Kownie, gdzie przyjechało na nasz gig sporo ludzi z różnych miast oddalonych od siebie po kilkaset kilometrów. W Czechach, gdzie jest przesyt takiej muzyki jak nasza, również jesteśmy bardzo dobrze odbierani, gramy bez żadnych kompleksów mimo ogromnego respektu i szacunku dla ich sceny.

Nowy stuff wydaliście tak jak debiut pod skrzydłami wytwórni Wojtka z Deformeathing Productions. To zdrowy układ, czy nikt Was nigdzie indziej nie chce he he? A już poważnie, myślę że STRAIGHT HATE pasuje jak najbardziej do profilu wydawniczego labelu i na odwrót. Zadowolony z kooperacji? Ponarzekaj sobie teraz, Wojtek i tak pewnie tego nie przeczyta he he.

Czy  nikt nas nie chce nie wiem, ponieważ dawno nie sprawdzałem. Ale fakt, kiedyś tylko Wojtek zaufał nam i wyszedł z propozycją współpracy. Znamy się z nim nie od dziś. Wie jakie mamy oczekiwania, my wiemy jakie on ma możliwości i to nas zadowala. Teraz zaufał nam chyba jeszcze bardziej, wydając pełniaka na winylu co bardzo nas usatysfakcjonowało, więc narzekać za bardzo nie mogę 😊.

Na nowej płycie ponownie znalazł się utwór z polskim tekstem. Osobiście uważam to za bardzo fajny, ciekawy i zdający egzamin zabieg. Był „Ludzki Szlam” i jest „Gnijące Istnienie”. Oba to istne, koncertowe hiciory to fakt. Celowy zabieg z polskojęzycznością, czy tak samo za każdym razem wychodzi?

Przy każdym większym wydawnictwie zawsze chciałem zrobić skok w bok i napisać kawałek po polsku. Jest to jakieś urozmaicenie. Z biegiem czasu zauważam, że nasze polskie numery są świetnie przyswajalne na koncertach do tego stopnia, że niektórzy znają słowa na blachę. Z perspektywy wokalisty jest to bardzo przyjemne. Na ostatnim albumie, nasz Kamil wyręczył mnie z pisania po polsku tworząc „Gnijące Istnienie”.

„Patostream” – stary, jak myślisz, w czym tkwi ten cały fenomen? Skąd w ludziach zapotrzebowanie na oglądanie różnych zjebów i ich równie popieprzonych zachowań?

Ciężko mi powiedzieć dlaczego tak jest. Możliwe, że ludzi, zwłaszcza młodych pociągają skrajności życia codziennego. Ich najbardziej abstrakcyjne i patologiczne wyobrażenia nagle urzeczywistniają się w realu, na ekranie komputera. Mało tego. Mogą również realizować swoje chore fantazje poprzez wpłatę pieniędzy dla tych patusów.

Wiesz, niektórzy YouTube’owicze w głowę zachodzą gdzie i z kim zarejestrowaliście tak fachowo brzmiący materiał jakim bez wątpienia jest „Black Sheep Parade”? Wiesz, jak się ma wkładeczkę dla przykładu do płytki to się wie, ale kolekcjonerzy „empetrójek” na twardzielu już średnio znają odpowiedź na takie kłestszyny. W każdym razie, została wykonana robota, a album ma zawodowe brzmienie. Poświecisz w tunelu?

Oprócz bębnów, które zostały zarejestrowane w podkarpackim Roslyn, reszta poleciała praktycznie starym schematem. Gitary w domu, bas w salce, wokale w piwnicy u kumpla. Na szczęście, mamy mocno ogarniętego w temacie realizacji dźwięku Przemka, który wszystko fajnie ukręcił. Tak to wyglądało.

Powiedz mi Panie, jak zapatrujesz się na dzisiejszą, naszą krajową scenę? Jesteś niej całkiem blisko, więc z pewnością masz swój własny, konkretny ogląd na grindcore’a w Polsce. Mi się wydaje, że głód na takie granie jakby zelżał w narodzie, choć nie powiem, że temat umarł absolutnie. Znasz może STRAIGHT HATE? Bo dla mnie chociażby w ich jest nadzieja hie hie. A tak poważnie. Są według Ciebie załogi godne polecenia maniakom w naszym underku? Czekasz na jakiś album z trzęsącymi się łapkami, a może jakaś konkretna pozycja nakopała Ci ostatnio konkretnie do tyłka?

Polski GxC, który swego czasu był wyznacznikiem nurtu i towarem eksportowym za Wisłą, jest teraz w kiepskiej pozycji. Prócz paru aktywnych kapel nic się konkretnego nie dzieje. Co więcej, duże nazwy często omijają nasz kraj, wybierając Czechy i Słowację. To niestety o czymś świadczy. Być może za jakiś czas trendy się zmienią. Obecnie czekam na parę wydawnictw, niektóre przyciągnęły moją uwagę. Nie są to jednak kapele grindowe. Mam na myśli ostatnią płytę KINGDOM oraz nowe wyczyny UERBEROS i CONQUEST ICON.

Wiesz, słuchając Waszych albumów generalnie chodzę w kasku, ale może na wszelki wypadek sprzedasz mi może jakieś dodatkowe, fajne i wydajne ubezpieczenie?

Nie ma sprawy. Na pewno jeśli zrobimy polisę u mnie, będzie najlepiej i najtaniej😊.
Do usług !

Łoki doki. Co zamierzacie w najbliższym czasie? Pytanie o nowe numery zapewne będzie co najmniej abstrakcyjne, mam rację? A może nie? Jakieś konkretne plany na najbliższe miesiące? Czego mogę życzyć STRAIGHT HATE w 2020 roku???

Obecnie skupiamy się głównie na koncertowaniu. Całkiem sporo jak na nas udało się już zagrać, a nowe koncepcje wojaży przychodzą mi do głowy. O nowych kawałkach na razie nie myślimy. Mamy jeszcze dość świeżą płytę i trzeba ją ciągle promować. Niebawem planujemy wydać coś jeszcze, ale póki co pozwól, że będę milczeć.

Nowe, młode ekipy atakują co chwila rodzimą scenę, a stara gwardia powoli zaczyna właśnie schodzić z tej sceny. Sonia z PSYCHONEUROSIS a teraz Cyjan z DEAD INFECTION. Oba band’y są już albo staną się niebytem. Może jeszcze PSYCHONEUROSIS ale DEAD INFECTION bez Cyjana? Człowiek trochę sobie uzmysławia, że kurtyna pewnie dla kogoś będzie zapadać coraz częściej. Odniesiesz się jakoś do zaistniałych sytuacji?

Zarówno z Sonią i Cyjanem miałem dobry kontakt. Obaj  byli dla nas bardzo koleżeńscy i mocno kibicowali STRAIGHT HATE. Dużo im zawdzięczam. Dzięki Cyjanowi mogłem spełnić jedno z moich muzycznych targetów, a mianowicie dzielenie sceny z ROTTEN SOUND na jubileuszu DEAD INFECTION w Białymstoku. Z PSYCHONEUROSIS w katowickim Fauście mieliśmy okazję zagrać na ich pierwszym koncercie po reaktywacji, gdzie Sonia wyszedł o lasce na scenę, po chwili złamał ją, symbolizując w ten sposób swój powrót z muzycznej emerytury. Potem do rana imprezowaliśmy u niego w mieszkaniu. Ciężko mi o tym mówić. Na każdego przychodzi kiedyś pora, ale w tym wypadku przyszła niepotrzebnie i o wiele za wcześnie. Jest to bardzo niesprawiedliwe…

No to co, widzimy się 7 marca w lubelskim Ramzesie? Może dziabnąłby co przy barku?

Z grzeczności nie odmówię😉.

https://pl-pl.facebook.com/sthtpl

Powrót do góry