TOMORROW’S RAIN – Wywiad z wokalistą Yishai Sweartz

Album jaki stworzyli muzycy z TOMORROW’S RAIN to marzenie wielu fanów doom-death-metalowych dźwięków. Mało tego, że kompozycje przywołują wspomnienia o gigantach tego gatunku, których albumy z lat 90-tych zmiażdżyły serca niejednego fana ekstremalnego Metalu to dodatkowo zaprosili do współpracy znamienitych gości, a konkretnie wokalistów z MY DYING BRIDE, PARADISE LOST, MOONSPELL, ROTTING CHRIST, ORPHANED LAND i kilku innych…

Witaj Yishai! Może zaczniemy od początku… Czy MOONSKIN był zupełnie innym zespołem, A może tylko zmieniła się nazwa? Co było nie tak w starej nazwie?

To tylko zmiana nazwy, założyłem zespół w 2002 roku z Maor’em Appelbaum’em (obecnie znanym inżynierem dźwięku w Los Angeles) i gitarzystą Raffael’em Mor. Mój poprzedni zespół NAIL WITHIN rozpadł się zaraz po debiutanckim albumie wydanym przez Listenable Records, a Maor stracił swój poprzedni zespół SLEEPLESS, więc obaj byliśmy w poważnym kryzysie, zmuszeni stawić czoła uderzeniu rzeczywistości i zrujnowanym marzeniom. Zaczęliśmy pisać materiał i od pierwszych dni było jasne, że będzie to odzwierciedlenie naszego życia, takiego, które było dalekie od bycia miłym, z depresją, upijaniem się, lękiem, stresem i atakami paniki, co tylko chcesz … 🙂 więc muzyka też poszła w tym kierunku.

Nazwaliśmy zespół MOONSKIN i zagraliśmy kilka koncertów (między innymi przed EPICA), ale w 2006 roku ożeniłem się i chciałem zostawić swoje wewnętrzne demony z dala od mojego codziennego życia. Jednak zajmowanie się tymi utworami było rozdrapywaniem własnych ran. A to był błąd, ponieważ jak potem zrozumiałem, 3 lata później przeszedłem przez bolesny proces rozwodowy i znowu poczułem się rozbity. Tym razem potraktowałem to inaczej, zadzwoniłem do Raffaela i powiedziałem mu „tym razem się udam”, więc zaczęliśmy od zera z nową nazwą TOMORROW’S RAIN i małymi krokami zaczęliśmy budować nasze marzenie. Graliśmy z DARK TRANQUILLITY w 2012 roku i próbowaliśmy znaleźć solidny skład, co zajęło kilka lat. W 2016 roku sprawy stały się naprawdę poważne i od tego czasu zaczęliśmy proces tworzenia nagrań. Nigdy nie piszemy utworów tylko po to, by napisać dobre kawałki, każdy utwór potrzebuje jakiegoś znaczenia, prawdziwej autentycznej historii, która się za nią kryje, więc zawsze liczyła się jakość ponad ilość. Jeśli uważasz 2002 za początek, to „Chinese Democracy” jest najdłuższym albumem, jaki kiedykolwiek napisałem … :-), ale dla mnie wszystko zaczęło się od 2016 roku.

A co przyniesie jutrzejszy deszcz?

Może jakąś nadzieję.

Jak wspomniałeś… Za wami wiele koncertów i to z różnymi gwiazdami… Macie duże muzyczne doświadczenia. Jednak dopiero teraz, w 2020 roku nagraliście album. Dlaczego tak późno?

Myślę, że jest to całkiem dobrze opowiedziałem w mojej pierwszej odpowiedzi. Przeżyliśmy kilka naprawdę problematycznych lat.

Jest wiele kapel, które nagrywa mnóstwo materiałów. Ale taki debiut jak wasz jest godny pozazdroszczenia. Tylu wspaniałych wokalistów zaprosiliście do współpracy… A konkretnie: Aaron’a Stainthorpe (MY DYING BRIDE), Greg’a Mackintosh’a (PARADISE LOST), Jeff’a Loomis’a (ARCH ENEMY / NEVERMORE), Fernando Ribeiro (MOONSPELL), Spiros’a Antoniou (SEPTICFLESH), Sakis’a Tolis (ROTTING CHRIST), Mikko Kotamaki’ego (SWALLOW THE SUN), Kobi’ego Farhi (ORPHANED LAND), Anders’a Jacobsson’a (DRACONIAN), Shlomi Bracha (MASHINA) oraz Lisę Cuthbert (sesyjną wokalistkę THE SISTERS OF MERCY)… Yishai, czy ty masz takie znajomości, że udało ci się ich wszystkich namówić do zaśpiewania? Hahahaha…

Taka była impreza ha? … 🙂 Poważnie, to chodziło o to, aby przyjąć ich z otwartymi ramionami poprosić każdego z nich by zostawił coś własnego w naszym muzycznym dziele. Pomyśleliśmy o każdym motywie i daliśmy każdemu gościowi dokładnie te części, które moim zdaniem pasowały do nich. Na przykład w „Misery Rain” opowiadając bardzo osobistą historię za każdym razem, gdy śpiewałem ją w studiu to myślałem, że „byłoby wspaniale gdyby Fernando z MOONSPELL” wykonał tę rolę w tym samym klimacie co w „Wolfheart”, na albumie, który naprawdę kocham, więc zaprosiłem Fernando i on zrobił tę część. Zaprosiliśmy Jeffa Loomisa do kawałka o Warrel’u Dane. Warrel był naszym przyjacielem i miał wyprodukować album „Hollow”, więc zaproszenie Jeffa Loomisa do zagrania w tego osobistego, upamiętnbiającego utworu mojego wieloletniego przyjaciela i partnera muzycznego było świetnym pomysłem, itp. Myślę, że można bez trudu rozpoznać specjalny akcent Greg’a Mackintosh’a w „In The Corner Of A Dead End Street”. To samo dotyczy Aarona z MY DYING BRIDE w „Fear”. Podarowali małą ich część i za to będę im na zawsze wdzięczny.
Nigdy nie pomyśleliśmy, że „zaprośmy wielu gości do nagrania”. A zaczęło się od jednego lub dwóch i podczas pracy stwierdziliśmy, że podoba nam się pomysł pracy z ludźmi, których lubimy.

Mimo wszystko bez znajomości by do tego nie doszło… A jak przebiegało nagrywanie wokali przez tylu wokalistów? Wszyscy skupiliście się w jednym studio, czy może każdy nagrywał gdzieś osobno? A pliki przesyłaliście przez internet?

Niektórzy wokaliści nagrali swoje partie w Izraelu, jak na przykład Sakis z ROTTING CHRIST, Fernando z MOONSPELL i Anders z DRACONIAN. Inni nagrywali w swoich własnych studiach.

A kto pisał teksty?

Napisałem wszystkie teksty oprócz utworu tytułowego, który napisał Shiraz Weiss.

Wiele osób nie słyszało jeszcze albumu. Możesz przybliżyć ich tematykę?

Piszę wyłącznie o swoim życiu osobistym. Wywodzę się ze środowiska poetyckiego. W 1993 roku w wieku 18 lat wydałem w Izraelu książkę z wierszami „Rage Prophet”. Tak więc pisanie zawsze było dla mnie sposobem na wyrażenie tego, co czuję. Piszę teksty od dzieciństwa. Nawet kiedy pisałem o Warrel’u Dane w „Into The Mouth Of Madness”, pisałem o swoich osobistych odczuciach z ostatniego okresu jego życia i dnia, w którym zmarł. Przekopywanie tekstów z albumu to podróż do mojej duszy. Ale oczywiście ludzie przenoszą utwór do własnych miejsc, w których to czują, i to jest świetne, to jest siła sztuki.

Ale teksty w „Hollow” to historia mojego życia, chociaż bolesna, to także opowieść o sile, o stawianiu czoła lękom. Pisanie tekstów na tym albumie to świetne narzędzie by wykorzystać ból w dobrej i twórczej sprawie. To jest ważniejsze niż to, ile sprzedajesz płyt CD lub ile biletów lub koszulek sprzedajesz. To jest pewna zdolność wczesnego wstawania rano bez napadów paniki, bez chęci pozostania w łóżku przez resztę dnia.

A co to za dzieci na początku pierwszego utworu?

Tekst opowiada 2 historie związane ze sobą. Jedna z nich to historia z dzieciństwa Yossi Elephant, izraelskiego muzyka post-punkowego / nowofalowego, który zmarł na scenie we wrześniu 1991 roku. Od dziecka miał problemy z sercem i mając około 25 lat popadł w silne uzależnienie od narkotyków. Druga historia w tym utworze to moja własna historia z dzieciństwa, ponieważ Yossi mieszkał prawie obok mnie, kiedy byłem dzieckiem. Jego ojciec był ocalałym z Auschwitz, mieszkał tam także mój dziadek partyzant, który w wieku 13 lat mieszkał w lasach Białorusi po śmierci swojej rodziny. Obydwaj stali się naprawdę bliscy dla siebie. Mówię tutaj o latach 70-tych, więc historia sięga do lat 80-tych, kiedy Yossi stał się popularnym muzykiem w Izraelu, a ja też zaczynałem swoje pierwsze kroki. To opowieść o początku lat 80-tych w mieście Ramat Gan, w którym dorastaliśmy. Opowieść o byciu małymi dziećmi z mentalnością przetrwania, odkrywających post punk i nową falę w czasie rzeczywistym. To opowieść o uzależnieniu, nadziei na uzdrowienie, o wspomnieniach, które nigdy nie zostaną zapomniane i które uczyniły nas tym, kim obecnie jesteśmy. To hołd dla tamtego okresu i zaszczyt dla Yossiego i obu naszych rodzin. Klip odzwierciedla to wszystko. Cofnęliśmy się w czasie do domu, w którym dorastaliśmy, do szkoły, do starych, prawie nieistniejących budynków, nawet do naszych mieszkań i ponownie to sfilmowaliśmy w 2020 roku. To było bardzo emocjonalne, głosy dzieciaków ze szkoły, w której byliśmy dziećmi, w tej samej okolicy, wszystkie autentyczne. Nie byłem zainteresowany nagrywaniem przypadkowych dzieciaków, z przypadkowej szkoły. Chciałem iść do tej samej szkoły, w której byliśmy i nagrywać tam dzieci w 2020 roku, ponad 40 lat później. Dzieciaki symbolizują nowe pokolenie, nowy krąg życia.W 2020 roku szanujemy przeszłość i z nadzieją patrzymy w przyszłość.

TOMORROW’S RAIN obraca się w gotycko-doom-death-metalowych rejonach. Ale też pojawiają się smaczki typu folkowych wstawek rodem z Izraela. Kto tworzy muzykę? Zespół czy jeden muzyk?

Większość rzeczy piszemy razem, ale niektóre partie i utwory zostały stworzone przez konkretnych członków.

Muzyka TOMORROW’S RAIN jest bardzo melancholijna, depresyjna ale też pełna agresji. Czy w głębi serca też jesteście takimi melancholikami?

Czasami tak, szczerze mówiąc, szczególnie w ostatnich latach.

Shiraz Weiss to jedyna kobieta na stałe w zespole. Funkcja klawiszy często przypada kobietom…

Nigdy nie zwracaliśmy uwagi na te rzeczy.

Chwilowo zaprosiliście kolejną kobietę. Dlaczego padł wybór na Lisę Cuthbert?

Ponieważ była w Izraelu, bardzo dobrze się dogadywaliśmy, jest świetna i kocham jej głos.

Wydaliście także album w wersji hebrajsko-języcznej. Czy wszystkie teksty były śpiewane po hebrajsku?

Większość z nich w języku hebrajskim oprócz 2 utworów.

Wiem od wytwórni, że Fernando nie mógł dołączyć do tego wywiadu, gdyż nagrywa album z MOONSPELL… Byłem ciekaw jak mu się śpiewało po hebrajsku? Hehe…

On nagrał tylko wersję angielską. Część hebrajską wykonał izraelski rockowy wokalista i artysta ERAN ZUR.

Jesteście zespołem koncertowym. Czy partie wokalistów gościnnych puszczacie a playbacku?

Nie, nigdy. Ja śpiewam wszystkie partie. Koncert na żywo to koncert NA ŻYWO. W naszym programie usłyszysz to, co grają chłopaki na scenie, to rock and roll.

Czy zawsze na koncertach zakładacie habity z kapturami?

Przestaliśmy kilka miesięcy temu, robiliśmy to przez 3 lata, wystarczy.

Obecna pandemia ma swoje skutki w koncertowaniu…

Oczywiście, cały rynek koncertowy jest martwy i obecnie wygląda to bardzo źle.

Czy masz swoje zdanie na temat tego koronawirusa?

Bardzo podobał mi się debiut „Spreading the Disease”, był dość surowy. Później trochę zwolnił z „Terrible Certainty”, ale trzeci album „Slowly We Rot” to zabójca!

Czy myślałeś o tym by Fernando pojawi się w teledysku do „Misery Rain”? Jak na razie jest to tylko wideo z tekstem, jak większość klipów TOMORROW’S RAIN…

Nie ma planów wydania teledysku do „Misery Rain”.

Dlaczego padł wybór na Art of Propaganda Records?

Ponieważ są uczciwi, poważni i łatwo się współpracuje. Są pełni motywacji, naprawdę świetna wytwórnia i zaufane osoby.

A jaki w tym wkład ma hiszpańska wytwórnia Blood Fire Death Promotions?

Pomagają popchnąć album i robią to świetnie.

Czy Fernando mógłby zrobić wyjątek i wziąć ten album pod skrzydła Alma Mater Records?

Alma Mater jest głównie dla rzeczy związanych z MOONSPELL i wersjami albumów innych aktów (TIAMAT, TERROR, itp.). A Fernando jest naszym drogim przyjacielem. Podpisaliśmy już kontrakt z A.O.P. Ale zachęcam wszystkich czytelników do sprawdzania wydawnictw Alma Mater i kupowania wspaniałych wydań, które wypuścili do albumów MOONSPELL i innych wspaniałych albumów, takich jak „Clouds” TIAMAT, itp. Sprawdźcie to! Najlepsze rzeczy!

Yishai, a jakie ma teraz plany TOMMOROW’S RAIN?

Kontynuuje promocję „Hollow” i pisze drugi album. Mamy już 4 nowe utwory.

I myślę, że na tym zakończymy tą rozmowę. Bardzo dziękuję!

https://www.facebook.com/TomorrowsRain/

https://tomorrowsrain.bandcamp.com/music

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry