DEMIMONDE – Wywiad Daven

Dziwny to zespół! Metalowy i zarazem antymetalowy!? Istniejący i równocześnie pogrążony w niebycie!?? Ich muzyka powstała dzięki miłości i nienawiści do muzyki (różnych gatunków muzyki). Również i oni połączyli się by wyrazić swoje uczucia i emocje poprzez muzykę… ale oni mają irracjonalne zasady istnienia zespołu, w ogóle dziwne, że się dogadują, każdy sobie jest panem i leaderem zespołu, każdy komponuje to co mu się żywnie podoba i nikt się temu nie sprzeciwia!?… . Ale czy można połączyć chaos z porządkiem? Owszem! Przeczytajcie poniższy wywiad, załatwcie sobie płytę DEMIMONDE a wszystko będzie jasne!!!

Sie mano!!! Z kim mam przyjemność? Nieźle namieszaliście na materiale określonym jako opus magnum pt. „Mutant Star”. W tak skomplikowanym połączeniu death/black/doom metalu z elementami muzyki elektronicznej próbowałem doszukać się jakichkolwiek podobieństw… no i jedyne moje skojarzenie padło na ARCTURUS. Ale szczerze mówiąc klimat jaki stworzyliście jest naprawdę totalny – połączenie mroku, elektronicznego chłodu z wpływami muzyki orientalnej…

Witam, z tej strony Daven, klawiszowiec i przedstawiciel prasowy DEMIMONDE. Dzięki za twoje słowa, jesteśmy zadowoleni z każdego słuchacza, który poznał dogłębnie smak naszej złożonej muzyki i docenia nasz zamiar artystycznej ekspresji. No więc, nie jestem pewny, czy ARCTURUS jest dla nas aż tak dużym źródłem, chociaż niektórzy z nas rzeczywiście lubią i doceniają ich muzykę . Ale jeżeli chcesz, to mogę wymienić ci kilka innych zespołów (być może dla ciebie będzie to równie irracjonalne) , które wpłynęły na mnie bardziej: NOCTURNUS (Tylko metalowy, który jest kochany przez cały skład DEMIMONDE, i który wpłynął na nas jako jedno z najbardziej silnych źródeł wiedzy i specyficznej atmosfery), następnie MISANTHROPE, SOLEFALD, NEGLECTED FIELDS, LUX OCCULTA, SIRRAH, MADDER MORTEM, ATROX, RAM-ZET, SADIST czy EMPEROR. To są moi osobiści faworyci (jestem bardzo wybredny i surowy jako słuchacz), myślę, że DEMIMONDE mógłby być opisywany też jako wynik włożenia tych wszystkich zespołów do naczynia w celu zrobienia cocktailu mieszając i kręcąc. Chociaż znaliśmy tylko trzy zespoły z tej listy w okresie komponowania „Mutant Star”. Co do moich bardziej głębokich źródeł, to przede wszystkim byłem entuzjastą EBM/gothic/ambient/postindustrial, twardego materiału z wczesnych lat 90. (FRONT 242 , FRONT LINE ASSEMBLY, KILLING JOKE, PROJECT PITCHFORK, THE YOUNG GODS, IN SLAUGHTER NATIVES, LAIBACH jak i DEPECHE MODE i podobne materiały), zaczynałem słuchać muzyki metalowej w wieku dziewiętnastu lat (w 1996 roku, podczas powstawania DEMIMONDE, kiedy inni faceci dawali mi jakieś metalowe materiały bym to zaabsorbował), tak więc skoczyłem z elektronicznej sceny bezpośrednio na mroczny, atmosferyczny metal (black/doom/death/gothic) bez naruszenia sceny klasycznego hard & heavy. To wszystko jest powodem mojego małego kawałka niesamowitego i chaotycznego smaku (równocześnie jestem też fanem różnych rzeczy jak progressive dance, psychodelic trance i trip-hop, również bardzo lubię muzykę klasyczną, głównie z XIX i XX stulecia – RACHMANINOV, CZAJKOWSKI, PROKOFIJEV, HOLST i kilku nowoczesnych autorów, od ostatniego czasu bardzo lubię projekt CHAOSTAR, nowoczesna, klasyczna muzyka facetów ze SCEPTIC FLESH) Co do innych członków DEMIMONDE, to większość z nich (za wyjątkiem mnie i perkusisty Bizzaro) opuściła sferę metalowej muzyki (oni nawet teraz tego nie lubią, z wyjątkiem kilku wyjątkowych zespołów jak NOCTURNUS i DEMIMONDE, haha), głównie są teraz od muzyki techno. Acha, jeszcze jedna nota, ja i nasza wokalistka Tanyya bardzo lubimy MADONNĘ, (chociaż ja wolę tylko jej nowe albumy), perkusista Bizzaro woli CHRISTINĘ AGUILERA.

Zaimponowałeś mi tak wyczerpującą odpowiedzią, mam nadzieję, że pociągniesz tak dalej. Czy sporo czasu zajęło wam komponowanie tak urozmaiconej muzyki, zarówno od strony czysto muzycznej jak i technicznej? Pytam, ponieważ w każdym utworze występuje szeroka gama wielu motywów muzycznych, zmian tempa, nastrojów, etc.

Tak, masz absolutną rację, to zajęło nam bez wątpienia dużo czasu! Przyczyna jest bardzo prosta. Każdy z osobników DEMIMONDE wyróżnia się poza normalność, i każdy z sześciu osób równocześnie tworzy zakręconą mieszankę a czas wtedy wydłuża się sześć razy. Kiedy razem jesteśmy na próbie i komponujemy nową muzykę (ale też kiedy tylko razem rozmawiamy, siedząc w knajpie itp.), DEMIMONDE przypomina wojnę, dom publiczny, dom wariatów, chlew albo bombę zegarową, ciągłe ataki, ultimatum, kryzys, sabotaż i rozłam zespołu, jest to nasze normalne życie zespołu, bez tego, nie bylibyśmy tak twórczy, ale z drugiej strony to pochłania nam dużo czasu i pracy by coś skomponować. Jeżeli ktoś patrzy na nas jak pracujemy (na przykład inżynierowie dźwięku podczas rejestracji materiału), zwykle myślą, że uciekliśmy z domu wariatów i po nagraniu, pojawi się kilku dżentelmenów w białych kitlach by nas złapać, wsadzić do karetki z kratami by odwieźć nas do szpitala dla psycholi. A konkretnie, cały proces tworzenia albumu „Mutant Star” trwał trzy lata (1997-2000), aż do wydania, spędziliśmy niemal jeden rok ponownie, i właśnie ostatnie dwa lata (2001-2002), jesteśmy nieaktywni i Spoczywamy W Pokoju, czekamy na nasz powrót, który nastąpi (jaką mam nadzieję) gdy tylko będzie to możliwe. Ogólnie jest to zdumiewający fakt, że album szczęśliwie był skończony i zarejestrowany, jak wiesz było to rejestrowane przez ludzi, którzy mieli ciągłe spory, dysputy, kontrowersje, absolutnie różne opinie o wszystko… (często obawiałem się, że nigdy nie zarejestrujemy ten materiał.). Ale teraz jestem zadowolony i szczęśliwy, że wynik jest absolutnie taki sam jaki sobie wyobrażałem zanim to nagraliśmy – jedna płynąca masa muzyki, 43 minuty bez przerwy, zmieniająca się jak piekło, cały czas, z tonami riffów, melodii, idei, punktów zmian. Wpływy black, death, doom, gothic, elektro, ethno, klasyki, industrial, itd. , z zachwycającą atmosferą, szorstko i równocześnie romantycznie, twardo ale słodko, eksperymentalnie ale spokojnie i niepokojąco razem, alternatywnie i zarazem ciężko i metalowo, artystycznie ale wciąż z energią. Prosty czysty Czeski postmodernistyczny album. Ale szczęśliwie też, że jest to atrakcyjne dla różnych typów słuchaczów, jak już to zdążyliśmy zauważyć.

Słyszeliście kiedyś MEKONG DELTA??? Czasem nachodzi mnie taka myśl, że właśnie tego typu zespoły zapoczątkowały w muzyce metalowej tak urozmaicone granie… częste nieoczekiwane zmiany tematów muzycznych, etc.?

Tak, znam ich, ale oni w jakiejkolwiek sposób nie wpłynęli na nas, nie są moimi ulubieńcami. Nie siedziałem w metalu kiedy oni byli w swojej najlepszej formie! Ale o ile wiem, kilku członków DEMIMONDE lubiło ich, głównie nasi gitarzyści i głównie wersję MEKONG DELTY „Pictures of the Exhibition” MUSSORGSKIEGO

Mimo wszystko wy posunęliście się dalej, gdyż oni zamknęli się w czysto rockowo-metalowych ramach. A wy pokusiliście się o motywy z muzyki techno, rave, czy trans music lub drum'n'bass jak i motywy muzyki orientalnej, czy ambient. Czy mam rację? Oczywiście w waszej muzyce przeważa wciąż metal… chociaż czasami… hahaha

Absolutnie. Sposób łączenia najbardziej możliwej ilości nastrojów i uczuć elektronicznej muzyki z wszystkimi możliwymi nastrojami wziętymi z różnych gatunków metalu (plus może trochę dotknięcia klasycznej muzyki i oczywiście muzyki etnicznej) było jednym z podstawowych ognisk dla nas! Nasz cel był zarejestrowany na albumie z metalową wagą i ciężkością (ciężkie gitary, surowe riffy, uderzające bębny) razem z syntetycznymi dziwactwami i przestrzenią nastroju; to wszystko ujęte jest w najbardziej możliwym aspekcie. Trance, drum'n'bass, trip-hop lub ambient są naszymi ulubionymi rodzajami i kilku członków jest rzeczywiście wewnątrz tego. Jak mówiłem, teraz oni są bardziej wewnątrz tego rodzaju muzyki niż wewnątrz metalu, więc to jest przyczyna, dlaczego kombinacja tych wszystkich gatunków z metalem brzmi bardzo usystematyzowanie w naszych aranżacjach. Co do orientalnego uczuć, to są one spowodowane głównie przez głównego gitarzystę, którego korzenie sięgają do Syrii. W każdym razie abstrakcyjny kształt muzyki DEMIMONDE jest oczywiście konsekwencją absolutnie różnego smaku każdego członka. Jeden lubi metal, drugi tego nienawidzi, jeden lubi muzykę jazzową, bluesa, techno, klasyczną albo pop, ale zawsze jest ktoś, kto nie jest konkretny co do segmentowania muzyki. Wynik tego napięcia jest taki, że każdy próbuje dołożyć coś od siebie do końcowego kształtu, cały proces jest chaotyczny i anarchistyczny. Właśnie też podczas sesji nagraniowych w studiu, każdy aranżuje swój instrument (lub głos) sam, każdy używa chwilowych idei a inni wtedy są zaskoczeni co obecne tam się dzieje. My nigdy nie wiedzieliśmy , co będziemy grać, pierwszy raz gdy usłyszeliśmy muzykę DEMIMONDE był po przybyciu ze studia. Włożyliśmy płytę do odtwarzacza i z wielkim zaskoczeniem słuchaliśmy tego mówiąc: hej, co to, co jest grane, co to ma znaczyć, ta muzyka?

Chyba jesteście zadowoleni z końcowego efektu współpracy z Epidemie Rec.. Tak profesjonalnie wydana płytka, na której można znaleźć wszystko o zespole – muzyka (audio, Mp3), bio, fotki, teksty, video klipy – krótko mówiąc – wersja multimedialna. Na razie jak do tej pory podobne wydania widziałem u ENS COGITANS z Rosji oraz nasze rodzime wydawnictwo Dywizja KOT wypuściła kilka materiałów z podobnymi bajerami. Ale mimo wszystko na razie mało który zespół może poszczycić się podobnym wydaniem…

Z tym jest trochę trudności, gdyż nie jest tak łatwo powiedzieć, czy jesteśmy zupełnie zadowoleni lub nie. Przede wszystkim byliśmy bardzo rozczarowani, że nie uzyskaliśmy jakiekolwiek zainteresowana lub przeważnie były reakcje ze strony kilku większych zachodnich europejskich metalowych wytwórni, ponieważ w naszym rozumieniu materiał „Mutant Star” ma dużo większą jakość i oryginalność niż większość standardowych metalowych płyt z większości wytwórni. Głównie byłem rozczarowywany przez obojętność tamtych wytwórni, które popierają awangardowe i eksperymentalne metalowe zespoły. Ale takie jest życie i jesteśmy szczęśliwi, że przeważnie dzięki Epidemie rec. ten album miał szansę być wypuszczony i pojawił się w odtwarzaczach słuchaczów z całego świata. Z drugiej strony, Epidemie rec. jest małą podziemną wytwórnią z ograniczonymi możliwościami. Myślę, że oni robią wiele w ramach swoich możliwości, ale f. ex. Co do dystrybucji i sprzedaży to mogłoby być lepiej, chociaż nasza sprzedaż jest okay jeżeli porównamy to do większości zespołów z Czech. Co do promocji, była dobra, wytwórnia wytłoczyła 500 promo CD plus flyer-info; dostawaliśmy doskonałe recenzje z całego świata, odpowiadałem na wiele wywiadów. Najwięcej z nich dla polskich magazynów i zine'ów, nawet więcej niż dla Czeskiej prasy, hahaha. Ponownie się z tobą zgadzam, że wydanie digipaka DEMIMONDE „Mutant Star” jest najlepszą rzeczą jaką Epidemie rec. mógłby zrobić! Wielkie dzięki za to! Jesteśmy dumni prezentując nasz pierwszy digipak-metalowego albumu w Czeskiej Republice, w bardzo kosztownej, ekstrawaganckiej i atrakcyjnej formie co do poziomu graficznego. Oczywiście, zawartość CD-Romu dla każdego fana DEMIMONDE też jest bardzo fajna jak i niektóre bonusy! To było zrobione głównie po to, gdyż chcieliśmy przygotowywać kompletny CD-Rom w rzeczywiście luksusowej formie, z każdymi możliwymi informacjami o zespole. To wszystko rzeczywiście bardzo pomaga fanom i głównie dziennikarzom. Gdy ktoś będzie chciał zdjęcie do artykułu, wywiadu, może wejść na nasz CD-Rom i wybrać sobie zdjęcia z wielu tam obecnych… . Jest tam biografia w obu językach, angielskim i czeskim, tak to jest dla każdego dziennikarza, który zaczyna wywiad przez FAQuestion: Powiedz coś mi o twojej historii.. członkach, jak zespół był tworzony, kiedy i ile wydał materiałów, itd. Ja mogę odpowiedzieć: Przeczytaj to i kopiuj z naszego bio na CD-Romie, tam są wszelkie informacje, nic dodać, nic ująć. Co do mp3, to jest wspaniały pomysł umieszczenie pełnej wersji naszego pierwszego albumu „The Warriors Poets”, tak więc fani i recenzenci mogą posłuchać naszego starego materiału i porównać, jak duży krok zrobiliśmy naprzód z „Mutant Star” co do stylu, zmieniliśmy się, rozwinęliśmy skład, jakość dźwięku, itd…. .Co do graficznego projektu CD-Romu, to jest to ta sama koncepcja i styl jaki pokrywa okładkę, broszurę i digipak.

Oczywiście muzyka nie odbiega od reszty. Stworzyliście totalnie nieziemski klimat. Jaka jest reakcja ludzi na ten materiał?

Wspaniałe określenie – nieziemski klimat! Właśnie p to chodzi, facet, ty rzeczywiście zrozumiałeś nasz sposób artystycznego myślenia, jest to rzeczywiście dobrze powiedziane. To jest dokładnie ta atmosfera jaką chcielibyśmy zaoferować. W każdym razie, nie pochodzimy z tego świata, wyjaśnię to później przy znaczeniu nazwy zespołu. Co do reakcji ludzi to nic mi nie wiadomo o jakiejkolwiek złej recenzji czy oddźwięku. Zwykle otrzymujemy 95/100, 6/6 albo 9/10 punktów, hahaha. Posłuchaj, DEMIMONDE prawdopodobnie nigdy nie będzie jakiś tam zespołem dla mas, my również jesteśmy bardzo awangardowymi i specyficznymi odbiorcami muzyki. Ale ci, którzy zostali złapani i urzeknięci przez naszą muzykę, ci, którzy zrozumieli ją starali się poświęcać dla „Mutant Star”. Głównie dziennikarze to doceniają, ponieważ gdy muszą przeprowadzić dziesiątki recenzji do każdego wydania, to w zasadzie wszystkie kapele brzmią podobnie, wtedy są zadowoleni otrzymując coś innego, jakiś inny materiał, który wykracza poza przeciętną i daje kopa w dupę stereotypom (znam to bardzo dobrze, gdyż również pracuję jako dziennikarz, haha). Gdy czytam recenzje, to myślę, że dobrze wybrałem krąg intelektualnych dziennikarzy jak i fanów, dla których ten album ma status kultu, podczas gdy reszta słuchaczy wolących bardziej łatwą muzykę nie akceptuje tego i szuka czegoś innego. Takie jest życie, to czego oczekiwaliśmy. W każdym razie, my nie komponujemy z myślą, że będziemy uwielbiani przez każdego. Po pierwsze, muzyka musi być kochana przez nas samych, to jest jedyne kryterium dla nas. My nie szukamy dużej ilości fanów, wolimy jakość, hahaha

Swoją muzykę określiliście jako kosmik postmodern art metal. Trafne określenie!!! Czy w związku z tym zamierzacie również wnieść coś niebanalnego na wasze koncerty?

Co do naszych koncertów, byłoby przyzwoicie, ale też dużo nie gramy i to z ważnej przyczyny, dlatego nie gramy na żywo. Od początku istnienia zespołu (początek 1996), zrealizowaliśmy 10 koncertów, nie więcej! Było kilka atrakcji (Nuclear Storm Festival w 1999, gdzie graliśmy dla wielu ludzi, lub chrzest albumu „Mutant Star” – jego pierwszej prezentacji na żywo w sławnym klubie Rock Cafe w Pradze dla około trzystu metalowców, w dzień wypuszczenia albumu). Ale większość koncertów moim zdaniem było trochę katastrofalnym wydarzeniem (np. ostatni koncert w marcu 2001 razem z FORGOTTEN SILENCE – oni byli fantastyczni, ale niestety DEMIMONDE okazał się chaotycznym dźwiękiem). Taki koncert dobrze nie promuje nazwy DEMIMONDE. Jestem szczęśliwy, że recenzje i reakcje prasy dotyczące albumu (bez jakiegokolwiek wyjątku) są absolutnie fantastyczne! Muzyka przedstawiana na „Mutant Star” naprawdę bardzo dobrze promuje DEMIMONDE, natomiast nasze gigi są wstydem, więc przestaliśmy grać koncerty! Po przesłuchaniu naszego albumu, prawdopodobnie możesz wyobrażać sobie, że to nadzwyczajnie trudne, a być może niemożliwe, przedstawiać muzykę z „Mutant Star” na żywo, na scenie. Zwykle ludzie, którzy nie słyszeli naszej muzyki przed koncertem nie rozumieją co próbujemy przedstawić podczas gigu. To samo się ma do rzeczy jeśli chodzi o inżynierów dźwięku w klubach , którzy nie mają jakiegokolwiek pojęcia jak ustawić dla nas dźwięk. Kolejnym powodem jest to, że przed koncertami nie ćwiczymy dużo, ponieważ kilku członków jest leniwych, tak więc musimy zaniechać koncertów (jest wielka różnica pomiędzy doskonałym wykonaniem w studiu a biednym koncertem). Co do indywidualnego przygotowywania się przed koncertami, kilku członków również czasami dużo pije albo być może bierze jakieś narkotyki, a to była trzecia przyczyna zaniechania koncertów. Po przejściu tych doświadczeń nie chcę znowu wychodzić na koncerty. Graliśmy niewiele koncertów (przy użyciu programatorów i monitorów by całość zsynchronizować…). Och, jeszcze jedna rzecz, nie lubimy grać (ani powtarzać) coś co było już skomponowane i nagrane. Ciągle potrzebujemy iść na przód by tworzyć coś nowego, nienawidzimy praktykowania gry starego materiału. To było zabawne gdy po wypuszczaniu debiutanckiego albumu „The Warriors Poets”, przedstawialiśmy na scenie następny albumu „Mutant Star”, który właśnie był w trakcie.

Rok po waszym powstaniu (czyli w 1997r.) wasz skład bardzo się rozbudował, czego konsekwencją było użycie dodatkowej (trzeciej gitary) i dwóch męskich wokali i jednego żeńskiego. Dowodzi to, że już na początku waszej muzycznej działalności mieliście eksperymentatorskie zapędy. A dowodem na to był wasz debiutancki materiał „The Warriors Poet's”, który dzisiaj lekko kojarzy mi się z THEATRE OF TRAGEDY z wpływami death/black.

Tak, powiększenie składu było spowodowane naszą potrzebą rozbudowy strony głosowej DEMIMONDE. Instrumentalny rdzeń DEMIMONDE, składał się z pięć ludzi(Afagddu, Ankhabuth, Bizzaro, Daven, Jaacob) był ukształtowany od początku i nie zmienił się w trakcie całego istnienia DEMIMONDE, ale partie wokalne były wiecznym problemem. Po roku, rozwiązali to Kashtan (wysokie męskie partie wokalne i gitara) i Tanyya (żeńskie partie wokalne) przychodząc na początku 1998, wkrótce potem, gitarzysta Jaacob również zaczął używać swojego głosu (głęboki, czysty męski głos i growl plus krzyk, przeciwieństwo hard rockowych ekspresji Kashtana). Ta wokalna obsada realizowała pierwsze nagranie „The Warriors Poets”. Co do materiału „TWP”, który był skomponowany podczas pierwszego roku naszego istnienia: tak, twoje porównanie jest niedalekie od prawdy. Zawiera on szybszy, atmosferyczny gothic/doom z naleciałościami death i black. Biorąc pod uwagę Czeską scenę doom metalu to ten materiał brzmi jak całkiem oryginalna muzyka, tak myślę. Ale oczywiście jest tam kilka wad, np. jakość dźwięku. To było nasze pierwsze doświadczenie ze studiem, materiał rejestrowaliśmy w trochę za mało dni (cztery albo pięć?), chociaż są to 43 minuty dobrze zaaranżowanej, złożonej muzyki. Możesz tam znaleźć siedem kompozycji z bardzo urozmaiconymi nastrojami i melodiami… .Rozesłaliśmy 1500-2000 kopii licencjonowanych w Rumunii. Mimo to, myślę, że było to bardzo szczęśliwy początek kariery i ten album ma do dzisiaj dużo fanów.

W 1998 roku doszedł do was Kaschtan i postanowiliście zmienić styl grania na bardziej progresywny, awangardowy z dodatkowym użyciem f/x, sampli czy też komputera. Czy to Kaschtan miał na was taki wpływ by zmienić muzykę, czy też po prostu była to zbieżność czasu?

Nie jestem pewien, czy dobrze cię zrozumiałem, ale fakt był taki: Kashatan przybył do zespołu tak naprawdę około 1997, z nami zarejestrował pierwszy album „The Warriors Poets” i potem opuścił zespół, rozstaliśmy się z nim. Rzeczywiście było między nami kilku głębokich różnic. My byliśmy wszyscy młodzi, między 17-20 rokiem życia a Kashtan miał 30 lat. On miał inny muzyczny smak (bardziej wolał klasycznego rocka albo crossover, metal odczuwał słabiej), absolutnie różne idee i rodzaj myślenia (w muzyce, ale też i w codziennym życiu), on miał rodzinę, pracę, innych znajomych i przyjaciół otaczających jego. Było wiele przyczyn, z których opuścił zespół. Reasumując, to mogę powiedzieć że nie byliśmy zdolni do dobrej współpracy głównie z powodu różnicy wieku i mentalności (on był członkiem innego pokolenia), które miało inne opinie na temat muzyki, zespołu, itd. Teraz, on gra jakiegoś rocka i crossover i jest szczęśliwy… .On nie był na tyle zainteresowany mrokiem, progresją i futuryzmem naszej muzyki „Mutant Star”. Z innej strony partie wokalne dwóch pozostałych wokalistów Tanyyi i Jaacoba są absolutnie odpowiednie do naszego, bardziej nowego muzycznego stylu i atmosfery, są dziwne, mistyczne, stwarzają zimne, ciemne uczucia.

Używacie dziwnych ksywek, np. Afagddu, Ankhabuth. Chyba nie są one bez znaczenia? A swoją drogą to ksywa „Kaschtan” brzmi jak kasztan??? Hehehe….

Masz rację, Kashtan po Czesku to również kasztan, nie zapominaj, że polski i czeski są bardzo podobnymi językami. Jego przezwisko miało proste znaczenie, jego prawdziwe nazwisko to Kastanek (mały kasztan), więc on ukształtował swoje przezwisko by stać się większym kasztanem, hahaha. Co do znaczenia ksywek aktualnych członków: Tanyya i Jaacob są prawdziwymi imionami, to prawdopodobnie jest jasne, gdy ktoś to czyta, również Bizzaro jest prosto wyjaśnić, ponieważ ten facet rzeczywiście jest dziwaczny, on jest propagatorem jakiejś dziwacznej seksualności, tak mi się wydaje. (W każdym razie, on określa siebie czasami jako Bzz, co w Czechach oznacza coś jak kompletnie obłąkana osoba.). Ankhabuth ukształtował swoje przezwisko z powodu jego Arabskich korzeni. Ankabut w ich języku to pająk o ile się nie pomyliłem, to przezwisko dobrze opisuje jego sposób gry na gitarze, natomiast Ankh jest dobrze znanym mistycznym symbolem z tamtych stron. Co do reszty przezwisk (Afagddu, Daven) ich znaczenia i przyczyny ukształtowania są bez wątpienia oczywiste, właściciele tych pseudonimów być może znają te przyczyny i znaczenia, ale nie będą o tym mówić, haha. Jeszcze tylko jedno zdanie co do tego tematu. Wszystkie pseudonimy doskonale pasują do koncepcji i atmosfery artystycznej ekspresji DEMIMONDE, haha.

Ważną rolę w zespole odgrywa Tanya. Oprócz tego, że ma piękny głos jest piękną kobietą. Jak trafiła do zespołu? Czy ona nie czuje się zdominowana lub zbytnio adorowana wśród samych samców? Wiem, że na to pytanie powinna ona osobiście odpowiedzieć, ale jeśli nie ma takiej możliwości to chciałbym poznać twoje przypuszczenia w tym temacie.

Żaden problem z tym pytaniem. Tak, zgadzam się, Tanyya jest rzeczywiście utalentowaną (i oczywiście ładną) wokalistką (według mnie jej styl jest niezrównany w porównaniu z innymi czeskimi zespołami, ona jest niewątpliwie jedną z najbardziej znaczących wokalistek czeskiej metalowej sceny); tak, to było duże szczęście i szansa schwytanie jej do naszego składu. Ona mieszka blisko naszego perkusisty Bizzaro. Powiedział on że, Tanyya chce śpiewać w jakiejś kapeli chociaż nie ma w tym kierunku doświadczeń. Nigdy przedtem nie chodziła do jakiejkolwiek muzycznej szkoły, nie śpiewała w jakimkolwiek zespole. Ale daliśmy jej szansę i jest fantastyczna, to było cudowne zrządzenie losu znaleźć taką wokalistkę! Również możesz spróbować porównywać jej śpiew z „The Warriors Poet” (1997) i z „Mutant Star” (2000). Nieprawdopodobny postęp! Co do roli Tanyyi w zespole. Nie uważam, że ona jest przez nas zdominowana lub coś w tym stylu. Ona jest bardzo niezależnym elementem, ćwiczy swój głos gdzieś w domu i nie dzieli się z tym za bardzo na próbach, ponieważ to nie miałoby żadnego sensu mieć na naszej próbie wokalisty. My przygotowywaliśmy całą instrumentalną stronę DEMIMONDE w pokoju prób a głosowa strona była robiona przez Jaacoba i Tanyyę gdzie indziej wtedy oni przynosili ze sobą pomysły do sesji nagraniowej w studiu. Oczywiście, ona często przychodziła na nasze próby, ale tylko po to by nagrać nasze nowe kompozycje i pomysły na taśmę i po to by lepiej zaabsorbować klimat i atmosferę utworów, by lepiej się zainspirować przy tworzeniu aranżacji wokalnych. Czasami Tanyya śpiewa coś podczas naszych prób, ale my nigdy jej nie słyszymy, z powodu słabego nagłośnienia mikrofonu, tak, więc ona nad wszystkim lepiej pracuje w domu. Co do jej pozycji wśród nas: obecnie jesteśmy starsi, ale oczywiście kiedy rejestrowaliśmy album (styczeń 2000), przeciętny wiek członków wynosił coś około 21 lat, natomiast jak tworzyliśmy zespół i zaczynaliśmy komponować nasze artystyczne koncepcje, mieliśmy około 17 lat. Wyjątkiem w zespole była właśnie Tanyya, która jest o cztery lata starsza niż przeciętny nasz wiek (i rzeczywiście czasami była jak matka albo uciszała nasz chłopięcy żywioł). Dodam jeszcze, że ona jest dziewczyną perkusisty Bizzaro, są już razem od pięciu lub sześciu lat, od wstąpienia jej do DEMIMONDE. To nie jest sekretem, że jedną z przyczyn, dla których on włączył Tanyyę do zespołu był jego zamiar zostania jej chłopakiem, hahaha.

Obecnie pozostały wam dwa wokale (męski i żeński). Twórcą tekstów jest Afagddu. Skąd Afagddu czerpie inspiracje do pisania tak dziwnych tekstów jak, np. „Advocatus Diaboli”, „Absolute Word”, „Black Ring Theatre”, czy „The Orphan and The Demimondaine”? Kiedy ustalacie który z wokalistów ma zaśpiewać daną partię?

Teksty są pisane przez naszego basistę Afagddu i to jest jego problem. My ich nie rozumiemy i przypuszczamy że nawet sam autor nie rozumie swojego pisania. To jest coś emocjonalnego, intuicyjnego i nieracjonalnego, tak samo jak muzyka DEMIMONDE, której rezultatu sami nie rozumiemy, jedno mogę powiedzieć, że obie te rzeczy (muzyka i teksty) doskonale do siebie pasują. Mają taką samą atmosferę – nazywaj ją jak chcesz: magiczna, postmodernistyczna, mroczna, humorystyczna, fascynująca, nierzeczywista, erotyczna, szatańska (różnica polega na tym, że większość zespołów wie jak to określić, my nie). Afagddu odmawia wszelkich pytań co do interpretacji tekstów, chciałby dać szansę czytelnikowi, może być może ktoś w końcu je zrozumie. Jak dla mnie to ja nie potrzebuję ich ścisłej interpretacji. Jest okay jeśli czytasz je tylko podczas słuchania muzyki, to musi powodować jakiś nastrój albo uczucie wewnątrz ciebie. To wszystko. Słowa, które doskonale pasują do muzyki, ale nikt wie dlaczego. Co do partii wokalnych, to są aranżowane tylko przez Tanyyę i Jaacoba i nie robią tego podczas prób, przynoszą pomysły do studia na sesję nagraniową i w momencie gdy chcą śpiewać podchodzą do mikrofonów i śpiewają,, wtedy reszta zespołu ma pierwszą możliwość usłyszeć partie wokalne DEMIMONDE. Oni zrobili to w absolutnie fantastyczny sposób, my nie spodziewaliśmy się tego! To bardzo wzbogaciło naszą muzykę i wzniosło na jakiś wyższy poziom. Taka różnorodność idei i ekspresji, wszystko doskonale dostosowane do instrumentalnej strony DEMIMONDE.

Wydaje mi się, że ludzie tworzący taką muzykę jak wasza nie są zwyczajni duchowo i szarzy. Czy mam rację? Jakie są wasze zainteresowania (prócz muzyki)? Co robicie na co dzień?

Tak, absolutnie, wszystko możliwe, nie jesteśmy szarymi ludźmi. Jak mówiłem w jakiejś poprzedniej odpowiedzi, DEMIMONDE to skręcona wiązka z całkowicie zakręconych ludzi. W przeszłości DEMIMONDE był czymś w rodzaju typowego studenckiego zespołu, ale rzeczywiście teraz nie jesteśmy w kontakcie (od rozpadu) i nie jestem pewny co się dzieje z resztą naszych członków. Kilku z nas prawdopodobnie jeszcze studiuje. Ja, ja skończyłem dziennikarstwo na Uniwersytecie Charles'a i kontynuuje studia języka Czeskiego, który też jest moim głębokim zainteresowaniem! Afagddu , basista, studiuje teorię informacji na tym samym uniwersytecie, itd. Co do zainteresowań innych, Ankhabuth i Afagddu w pełni są zaangażowani dance music, grają koncerty na kilku imprezach techno. Pałker Bizzaro zajmuje się serwerem www.marastjakcyp.org, który jest czymś w rodzaju webzine dla metal muzyki. Tanyya żyje normalnym życiem, ma normalną pracę, ale dokładnie nie wiem co ona robi. Obecnie śpiewa w zespole ukształtowanym przez byłych członków FORGOTTEN SILENCE/LOVE HISTORY, ale ona ma zamiar wrócić do DEMIMONDE po jego powrocie (ja i większość Półbogów (Demigods-Gnom) mamy taka nadzieję). Co do mnie, poza moim długim czasem studiowania (studiuję już sześciu lat i zdaje się, że pozostanę na uniwersytecie, jak dobrze pójdzie to jeszcze kilka lat) pracuję jako dziennikarz w magazynie „Iskry”, w Czechach jest to jeden z największych metalowych magazynów. Moje inne zainteresowania to np. Gra w golfa i czytanie interesującej /dziwnej i niezwykłej literatury. W każdym razie prawdopodobnie teraz moim najbardziej ulubionym autorem jest twój rodak Andrzej Sapkowski z jego Wiedźminem

Szczerze mówiąc myślałem, że będą to bardziej niekonwencjonalne zainteresowania. Ale lećmy dalej… tak właściwie co oznacza termin DEMIMONDE???

To słowo jest nadzwyczaj ważne dla naszej artystycznej ekspresji i naszej muzyki. Teksty, muzyka, projekt graficzny i wszystkie nasze prezentacje są połączone z pojęciem DEMIMONDE. DEMIMONDE jest naszym światem (pół-światem albo zaświatami, jeżeli chcesz to tłumaczyć z francuskiego), nasza równoległa rzeczywistość (pól-rzeczywistość) – przez nią wyrażamy siebie. (Ale też mogę zwrócić uwagę, że innym znaczeniem i tłumaczeniem DEMIMONDE jest mroczna społeczność prostytutek , złodziei itd.). W każdym razie, jestem naprawdę bardzo zadowolony wyborem naszej nazwy, słowo DEMIMONDE ma bardzo dziwny, przyciągający, egzotyczny i erotyczny dźwięk, haha. Napewno nie jest to banalna nazwa ani też nie brzmi ona jak 99% metalowy zespół.

Na krążku „Mutant Star” również zamieszczone są cztery utwory w formacie Mp3 pod tajemniczą nazwą AZZA. Szczerze mówiąc nie mają one nic wspólnego z metalem a raczej z klimatyczną transową muzyką w stylu techno, etc. Możesz szerzej rozwinąć ten temat?

To się tyczy tylko Stalker.cz (facet, który przygotował wszystkie projekty graficzne DEMIMONDE i też pomagał nam z samplami podczas naszych gigów), i bynajmniej są inne od DEMIMONDE. AZZA rzeczywiście nie jest projektem, jeżeli to dobrze rozumiem, to jest coś więcej, coś jak główne biuro organizacji wszystkich projektów Stalker.cz i jego przyjaciół (są etykietowane przez AZZA). Co do innych projektów techno/trance to połączone z DEMIMONDE przez dwóch członków naszego zespołu, Ankhabuth (gitary) i Afagddu (basowej gitary), którzy są najbardziej połączeni ze sceną dance music, prowadzą projekt o nazwie MUTANT STAR (hahaha), który wypuszcza jakieś nagrania trance music (mam nadzieję że ich debiutancki album będzie nosił „Demimonde”,haha).

Dodatkowo na płycie umieściliście dwa video klipy – „Inferno” i „We are lurnig the fire”. Wygląda na to, że nagrała to amatorska kamera. Pytanie dotyczy tego z jakiego miejsca pochodzą oba materiały?

To video pochodzi z jednego z naszych pierwszych gigów, myślę, że jest to drugi, rzeczywiście wczesne DEMIMONDE, gdzieś z 1997, gdy prezentowaliśmy właśnie materiał z „The Warriors Poets”, który był wkrótce przygotowany do wypuszczenia. To nie był zły koncert, osiągnęliśmy rekordową liczbę gości w klubie! (To było w bardzo małym klubie-jaskini o nazwie Piekło.) Niestety jak już mówiłem większość naszych koncertów było złych z powodu naszych trudnych aranżacji, których nie jesteśmy w stanie odtworzyć na scenie. Ale w każdym razie za każdym razem mieliśmy dużo ludzi w klubach, ponieważ graliśmy tylko raz albo dwa razy w roku, więc oni czekali na nas, byliśmy rzadkością dla nich .

Na zakończenie zapytam się o przyszłość DEMIMONDE?

Na razie, najbardziej podstawowym i pożądanym planem jest ponownie ożywienie DEMIMONDE i przygotowanie szczęśliwego powrotu. Chcielibyśmy zaczynać nowy okres zespołu (ostatnie zawieszenie zespołu było w marcu 2001 i od tamtego czasu zespół nie egzystuje, nie spotykamy się i nie prowadzimy jakiejkolwiek działalności w związku z DEMIMONDE, za wyjątkiem promocji albumu „Mutant Star”). Ale mam nadzieję, że po 1,5 roku ciszy, zespół ponownie połączy się w oryginalnym składzie i skomponuje nowe poschizowane kawałki! Prawdopodobnie coś w stylu dark techno industrial z żywymi instrumentami i partiami wokalnymi. Pół technologii i pół ludzkiego zaangażowania.

Dzięki za udzielenie odpowiedzi do tego wywiadu! Ostatnie słowa należą do DEMIMONDE!!!

Chciałbym tobie podziękować za ten interesujący wywiad oraz za twoje zainteresowanie DEMIMONDE – za całe twoje wsparcie i za miejsce w twoim zinie. Chciałbym również przesłać Demimondialne pozdrowienia z Pragi dla wszystkich fanów i ogólnie dla tych, którzy lubią słuchać zespołów, które próbują rozszerzyć granice możliwości w muzyce, przeskoczyć je w szerz i w dłuż, przynieść coś nowego… . Jesteście mile widziani, „Mutant Star” czeka na was! Wszystkiego najlepszego i powodzenia!

I ja również dołączam się do ostatniej sentencji Daven'a

Kontakt: Pavel Pavlik (Bizzaro), Habova 10, Praha 5, 155 00, Czech Republik, Europe

bizzaro@atlas.cz , demimonde@centrum.cz


Powrót do góry