PERSEFONE – Wywiad z Carlosem

Nigdy nie przypuszczałem, że zetknę się z metalowym bandem, który połączy moją pasję do muzyki z dawną pasją do starożytnego Dalekiego Wschodu… PERSEFONE – choć nazwa zespołu kojarzy się zdecydowanie ze starożytną Grecją to album „Shin-Ken” umieszczony jest właśnie w klimatach starożytnego Dalekiego Wschodu, a konkretnie powiązany jest ze starożytną Japonią… Ale po kolei…

Witaj! Jak było na trasie koncertowej z OBITUARY?

Cześć! Najprawdopodobniej jest to najczęściej zadawane nam pytanie odkąd powróciliśmy domu! hahaha. Rodzina, przyjaciele, każdy chce to wiedzieć i ja zawsze odpowiadam to samo: ŚWIETNIE! Naprawdę czujemy się szczęśliwi. Podróżowaliśmy z niesamowitymi ludźmi. Wszyscy z Obituary są przyjaznymi i zabawnymi osobami, to jest po prostu coś wielkiego, spędzić czas z tymi ludźmi. Z drugiej strony – załoga – Mon, Pedda i Julia są naprawdę niewiarygodnymi ludźmi, od których nauczyliśmy się bardzo wiele. Po prostu należy powiedzieć WIELKIE DZIEKI ludzie, gdyż tak czujemy!

Zapewne w trakcie trasy przydarzyły się wam jakieś ciekawe historie (dobre lub złe). Moglibyśmy poznać jedną z nich?

Oczywiście! Najbardziej nadzwyczajna historia podczas tourne wydarzyła się przy granicy z Wielką Brytanią. Pojawił się problem. W Persefone, kilku z nas pochodzi z Andory i nie mamy paszportów z Unii Europejskiej. Jeździliśmy z Obituary ale bycie suportem oznaczało, że nie dostaniemy żadnej zapłaty za granie, ponieważ nie zostaliśmy uwzględnieni jako „profesjonalni muzycy”. Więc nie potrzebowaliśmy wiz by dostać się do Wielkiej Brytanii ale odpowiedzialna osoba zapomniała o pewnych zasadach i przez nią nie mogliśmy wjechać do Wielkiej Brytanii. Ale po kilku telefonach do Andory i ambasady Wielkiej Brytanii w Londynie dostaliśmy pozwolenie na wjazd i muszę powiedzieć, że to nie było łatwe zadanie, zważywszy na fakt, że było to w niedzielę rano. Zmarnowaliśmy tam naprawdę sporo czasu i potem musieliśmy przyśpieszyć by dostać się do Birmingham punktualnie – tej samej nocy. W każdym razie wszystko sie dobrze potoczyło. Jesteśmy z tego dumni ale ktoś powinien porozmawiać z tą kobietą, która spowodowała tak poważny i drogi problem…

Jak załapaliście się na suport? W zasadzie gracie nieco odmienny stylistycznie gatunek metalu?

Po kilku latach starania się o różne tourne w końcu dostaliśmy to tourne głównie dzięki wysiłkom naszego managera Clausa Jensena i Larsa Larsena. Współpraca z nimi sprawiła, że Persefone stał się większy niż kiedykolwiek i jesteśmy zadowoleni ze wspólnej pracy. Co do stylów muzyki – ostatecznie my i Obituary gramy Death Metal chociaż my dodaliśmy do muzyki czegoś więcej. Myślę, że obecnie ludzie są naprawdę otwarci i nie tkwią w jedynym stylu metalu. Podczas tourne okazało się, że mamy dużo fanów.

No właśnie… Ja określiłem waszą muzykę jako Progressive Symphonic Extreme Metal… To ciekawa mikstura złożona z death/black/power metalu, doprawiona progresywną przyprawą. Myślę, że to dobry pomysł… Obecnie coraz trudniej o oryginalność…

Tak, obecnie jest naprawdę trudno być oryginalnym. Właściwie, kiedy tworzymy muzykę nie jest to wymuszona sytuacja. Po prostu zaczynamy poszukiwać riffów i potem dodajemy coś progresywnego by w końcu Marc mógł zacząć wykrzykiwać tekst i tak powstaje progresywny Death Metal.

Jednak wy posunęliście się dalej, czerpiąc inspiracje ze średniowiecznej Japonii, czego wyrazem jest najnowszy album. Dlaczego akurat czasy samurajów, a konkretnie film „Miyamoto Musashi” z 1954 roku? Nawiasem mówiąc – z miłości do czasów samurajów pozostały mi tylko miecze na stojaku, hahaha…

Japonia jest wielką i rozwiniętą cywilizacją. Jest wiele teorii mówiących o najprawdopodobniej jednych z najbardziej interesujących ludziach jakimi są „samuraje”. Jest sporo małych niuansów związanych z wizerunkiem „wojownika” samuraja. Chcieliśmy to wyjaśnić, że samuraj jest czymś więcej niż tylko żołnierzem. Oni byli bardzo zdyscyplinowanymi ludźmi. Zawsze poszukiwali najlepszych rozwiązań dla ich panów. Samurai znaczy „służący”, więc wyjaśniliśmy część z tego ale jak postępować w różnych życiowych sytuacjach: gdy one zawodzą, nasz honor, a co z drogą i filozofią samuraja, które ich cechowała. Utwór „Shin-Ken” jest oparty na filmie, o którym mówisz. Czuliśmy, że to było niezbędne dla albumu, by opowiedzieć o życiu najprawdopodobniej jednego z najlepszych wojowników żyjących kiedykolwiek na świecie. On nigdy nie został pokonany i zostawił zapiski związane z filozofią jego życia i techniką walki jaką rozwinął. Unikalna osoba. Unikalna historia.

Pochodzicie z Andory. Nie bliżej było wam do melodii Flamenco niż japońskich skal? Jednak ja jestem pod wrażeniem. Jak dla mnie mogliście nawet użyć jeszcze więcej japońskich melodii.

Flamenco? Nie mogę wyobrazić sobie jak zmieszać Flamenco z metalem bez dziwnego brzmienia. Aby być szczerym, fakt bycia Hiszpanem (kilku z nas… właściwie Andora nie ma nic wspólnego z Hiszpanią) nie oznaczą, że lubimy flamenco. W rzeczywistości w Hiszpanii jest niewielu ludzi lubiących ten styl. Tak, to jest tam typowe, ale my nie zupełnie jesteśmy miłośnikami Flamenco, podobnie jak i walk byków, albo „San Fermin” w Pamplonie. Każdy pomysł jaki się pojawi zostaje przez nas wnikliwie studiowany pod względem lirycznym i muzycznym.

Polecam Hiszpańskie kapele BREED77 i TAIFA – oni łączą Flamenco z Metalem… Chociaż poza folkowymi melodiami zawarliście też sporo wirtuozerskich solówek. Czyżbyście byli po jakichś szkołach muzycznych?

Większość z nas jest samoukami. Musieliśmy nauczyć się wszystkiego po drodze w zależności od tego jakich instrumentów w danym momencie potrzebowaliśmy. Właściwie to było wielka sztuka uczyć się w ten sposób, wykorzystując wiele teorii do nauki. Kiedy uczysz się muzyki jest tak dużo rzeczy do nauczenia a nigdy nie stosujesz wszystkiego, dopiero gdy czegoś potrzebujesz w danym momencie musisz powrócić do danej lekcji. W każdym razie, kilka lat temu zaczęliśmy studiować muzykę oficjalnie.

Ponadto orkiestralne i klawiszowe wstawki również pozytywnie wpłynęły na końcowy efekt, który dla mnie jest powalający. Jak powstają utwory?

Kiedy zaczynamy pisanie utworu to zawsze dzielę się pomysłami na gitarę i keyboard. Carlos Lozano przynosi gitarowe riffy i melodie, a ja dodaję do nich jakieś inne melodie, partie pianina, akordy. To dokładnie zależy od czego utwór potrzebuje. Jesteśmy aktywnymi kompozytorami. Tworzymy muzykę dla wielu projektów poza Persefone, ale kiedy spotykamy się by tworzyć utwory dla Persefone to doskonale znamy nasze role.

Co oznacza tytuł albumu „Shin-Ken”? Wiem, że „Ken” to miecz…

Nie mówię po Japońsku ale o ile wiem, czasami oni tworzą całe zdania poprzez kombinację różnych słów. Wyrażenie „Shin-Ken” ma głównie dwa znaczenia: „Prawdziwy miecz”, mówiąc o legendarnym mieczu i „robić rzeczy z całkowitą powagą”. Dwoistość tych dwóch znaczeń doskonale wyjaśnia kim jest samurai, więc spodobała nam się ta myśl i użyliśmy jej na nazwę albumu.

Podczas nagrywania albumu zaprosiliście kilku gości. Kim oni są i jaka była ich rola?

Tak! Mieliśmy szansę pracowania z bliskim przyjacielem – Manuelem Corredor. On jest pisarzem, którego twórczość uwielbiamy, więc zdecydowaliśmy, że to będzie wspaniały pomysł by nn napisałby tekst do „Purity”. W rezultacie otrzymaliśmy dokładnie to co chcieliśmy by stworzył, coś bardzo emocjonalnego. Później pomyśleliśmy, że koniecznie musimy bardziej nawiązać do Japonii zapraszając do współpracy jakichś Japońskich artystów. Najpierw skontaktowaliśmy się z Kumiko Kiso, która jest przyjaciółką Carlosa. Ona pomogła nam zrozumieć kim naprawdę są samurajowie w Japońskiej świadomości. W końcu ona wyrecytowała haiku (Japoński wiersz o filozoficznej treści) na zakończenie „Purity”. Ostatecznie Yushi Onishi, A&R z wytwórni Soundholic pomógł nam nawiązać kontakt z Japońską cywilizacją i skontaktował się z Asazaki Ikue, 74-letnią Japońską ludową śpiewaczką. Ona śpiewa w bardzo starożytnym stylu, dodała kilka swoich wokaliz do „The Fire Book”. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi z pojawienia się każdego gościa na albumie.

Kim jest Shin’ichi Akagawa? Zauważyłem, że brał udział w nagrywaniu albumu.

On jest inżynierem dźwięku, który zarejestrował głos Asazaki Ikue w Tokio. To jest niesamowite, że „Shin-Ken” został zarejestrowany w różnych studiach i został zmiksowany w całość.

Jaki jest odzew japońskich metalowców na „Shin-Ken”?

Nie bardzo wiem… Kilka miesięcy temu otrzymaliśmy list od naszej japońskiej wytwórni mówiący, że prezes niespodziewanie odszedł i że przedsiębiorstwo zostało zamknięte. Także nie mamy żadnych wieści o sprzedażach czy reakcjach magazynów (zwykle współpracujących z wytwórnią). To wielka szkoda, ponieważ chcielibyśmy wiedzieć jaki jest odzew słuchaczy, zwłaszcza że, napisaliśmy go ze względu na wielki szacunek do tej kultury. Mamy nadzieję, że jest ok…

Nasunęło mi się takie pytanie… Nazwaliście zespół „Persefone” co jednoznacznie kojarzy się ze starożytną Grecją. Starożytna Grecja a starożytna Japonia, gdzie jest tutaj jakaś analogia?

Właściwie, nigdzie. Fakt, że nazywamy się Persefone nie ma nic wspólnego z faktem, że nagraliśmy album związany z Japonią. Nazwa zespołu jest tylko nazwą. Chociaż miała bezpośredni związek z naszą muzyką z albumu „Core”, który opowiadał historie o greckich bogach ale nic poza tym. W przyszłości opowiemy jakieś inne historie co nie koniecznie będzie związane z nazwą zespołu.

Jednak wasze poprzednie albumy nie posiadają chyba tak silnych cech jakiegokolwiek folkloru?

Nie zupełnie! Nasz drugi album „Core” opowiada historię Persefony, greckiej bogini, a zatem to jest całkowicie folklorystyczna historia. Co do zawartości, nie jestem pewny czy masz na myśli pojawienie się jakiegoś gościa, więc niech będzie, że na albumie „Core” żeńskie wokalizy zaśpiewała hiszpańska śpiewaczka Marta Masafret. To było zdumiewające wystąpienie!

Wróćmy jeszcze do koncertów… Co jeszcze przed wami?

Nadchodzące koncerty będą podczas różnych letnich festiwali. 23 Maja zagramy na węgierskim Metalfest (Sonata Arctica, Nevermore, Lamb Of God) a w lipcu pojedziemy do Niemiec na Dong Open Air (Dark Tranquillity, Rotting Christ…). Najprawdopodobniej też zagramy jakieś koncerty w Andorze.

No, no, niezłe towarzystwo… Czy już macie jakieś pomysły na kolejny album? Może tym razem będzie to podróż w jakimś innym kierunku?

Oczywiście! Zawsze myślimy o tym w jakim kierunku podąży zespół w przyszłości i jaką koncepcje przyjmie album. Niestety nie lubimy mówić o tych sprawach zbyt wcześnie. W każdym razie mogę ci powiedzieć, że jako zespół wejdziemy do studia na początku 2011 roku.

Ok. Dzięki za wywiad. Ostatnie słowa – tradycyjnie – należą do zespołu…

Dzięki za danie nam szansy odpowiedzenia na pytania. Chcielibyśmy zaprosić wszystkich do posłuchania naszej muzyki na naszych stronach internetowych. Jesteśmy też w społeczności Twitter i Facebook. Tam znajdziecie bieżące uaktualnienia! Keep Metal!

www.persefone.com
www.myspace.com/persefoneband


Powrót do góry