PATOLOGICUM – Wywiad z Piotrem wokalistą zespolu.

Co warto wiedzieć o PATOLOGICUM, to po pierwsze, iż mają niezłe poczucie humoru. Nie powiem, parę razy piórem Piotra tak mnie załatwili w tym wywiadzie, że sam pękałem ze śmiechu. Śmiałem się sam z siebie. Celna riposta od człowieka, który ma coś w głowie, ujmy nikomu nie przynosi. Inna sprawa, że tak być musiało, kiedy doszło do rozmowy ludzi słuchających trochę innych klimatów. Ja – zapalony fan thrash/deathu, on zapaleniec muzyki brutal grind/death. Ale zdradzę, że trochę i sam sobie wyprostowałem swoje wyobrażenia o muzyce grind. No bo tak. W sumie trochę osób po ten gatunek sięga, więc jako muzyk i dziennikarz, a także jako ciekawski człowiek, chciałem zrozumieć, co w tym jest takiego, co przyciąga innych… No bo to jest tak. Fajnie jest sobie posłuchać, co ma do powiedzenia w danej sprawie ktoś, kto ma jakieś pojęcie o temacie. A gdzie najlepiej sięgać? Do źródła! Nie wiem czemu, tak długo z tym zwlekałem. Grind istniał dla mnie jako coś marginalnego, co mnie nigdy nie zainteresuje. Ale muszę obiektywnie stwierdzić, że Piotr odwalił tu bardzo dobrą robotę, gdyż nabrałem do muzyków z tej sceny szacunku… I to jest drugi powód, dla którego warto chyba sięgnąć po ten wywiad.

Czołem! Tu Emanuel z Metal Centre. Z kim rozmawiam?

Cześć, Tu Piotr z PATOLOGICUM.

Po przesłuchaniu waszego nowego materiału „Hecatomb of Aberration” oraz wnikliwym rozważeniu znaczenia waszej nazwy, aż się mi samo ciśnie na usta pytanie, jakimi rodzaju ludźmi są członkowie PATOLOGICUM? Czy grozi nam z waszej strony jakieś niebezpieczeństwo? 🙂

Nie jestem psychologiem, dlatego nie czuję się uprawniony do wydawania sądów na temat charakterów moich kumpli z zespołu. Subiektywnie mogę stwierdzić, że są właściwymi osobami na właściwych stanowiskach. Nie wyobrażam sobie innych ludzi w PATOLOGICUM. Nie wiem jak chłopaki… ale zwykle są spokojni. Natomiast ja nie mam zamiaru krzywdzić nikogo, dopóki nie wyrządzi mi przykrości lub nie zniesławi mnie w sposób, który uznam za obraźliwy dla mnie lub kogoś z moich bliskich. Generalnie nie musisz się nas bać do momentu, kiedy nie zaleziesz nam za skórę (he, he)…

Jak długo istniejecie i kto obecnie jest w składzie zespołu?

Zaczęliśmy montować PATOLOGICUM w 2000 roku, kiedy Misiek czuł bezczynność twórczą spowodowaną marazmem w jego dotychczasowych zespołach, czyli EPITOME oraz REINFECTION. Na początku dołączył do nas Maciek, który objął funkcję gitarzysty. Niedługo po tym pojawili się Daniel na basie i Jerzyk na gitarze. Ten ostatni jednak z powodów osobistych musiał zrezygnować z grania z nami. Dojazd 120 kilometrów na próby jest uciążliwy… Dlatego zostaliśmy w czwórkę i jak na razie nie mamy powodów by zmieniać ten stan rzeczy.

Nagraliście niedawno ową „Hekatombę”… Jaką rolę jej przypisujecie? Czy ma to być demo, czy też oficjalna EP-ka? Jakie macie plany odnośnie tego stuffu? Czy już wiadomo, kto go wyda i w jaki sposób można będzie do niego dotrzeć?

„Hecatomb of Aberration” nagraliśmy rok temu… więc nie jest to tak niedawno jak można by przypuszczać. Nie mieliśmy wcześniej kasy by wykupić nasz materiał ze studio. Nie wiem, czemu myślisz, że jest to EP? Materiał ma pół godziny i jest naszą oficjalną, studyjną debiutancką płytą! Wydałem go ja, ponieważ zawsze tak chciałem zrobić. Jesteśmy zespołem NIEZALEŻNYM w pełnym tego słowa znaczeniu. Sami decydujemy o tym, co dzieje się z naszym hałasem od początku do końca. Dotrze on do ludzi, którzy chcą słuchać właśnie takiej muzyki… taką mam nadzieję i tak powinno się stać. AMEN.

Otrzymany od was egzemplarz był wersją sprzed masteringu. Jak wygląda sprawa brzmienia na chwilę obecną? Co się zmieniło?

Mam nadzieję, że to trochę lepiej brzmi…choć i wcześniej nie było źle. Nie gramy ładnie jak zespoły power-heavy lub sympho-black, dlatego odrobina brudu i piasku w naszym brzmieniu może być jedynie dodatkowym atutem PATOLOGICUM.

Gdzie nagrywaliście, i ile czasu trwała sesja? Kto siedział za mikserem?

Nie znam personaliów pacjenta, który siedział w pokoju z pulpitem pełnym pokręteł. Myślę jednak, że niestety nie był to Bob Rock, Rick Rubin, Thomas Skoksberg, Scott Burns, ani żaden z braci Morissów. Choć ten typ prowadzi studio ze swoim bratem, który wygląda tak samo jak on. A może byłem po prostu nietrzeźwy? Studio nazwaliśmy dla własnych potrzeb „BONDED BY BLOOD”, bo skojarzyło nam się to z braćmi, którzy je prowadzą. Mieści się ono gdzieś w Rzeszowie… długo jedzie się tam od dworca. Nie znam Rzeszowa, bo urodziłem się i cały czas mieszkam w Krakowie. Sesja trwała kilka miesięcy, bo realizator wiecznie nie miał czasu. Ale podobno to w dobrym tonie spędzić kilka miesięcy w studio, bo tak robią znane zespoły. Choć nagranie moich partii zajęło jedynie kilka godzin i siatkę piw. Więc chyba nie jestem wystarczająco profesjonalny (he,he).

Wydajecie całość zarejestrowanej wówczas muzyki?

TAK. Dlaczego pytasz o tak oczywistą sprawę? Czternaście kawałków znalazło się na „Hecatomb of Aberration”, a jeden wyłącznie na splicie z PARRICIDE i DEFORMED, na którym każdy z zespołów zaprezentuje kilka piosenek live i po jednej studyjnej oraz trochę materiału video na PC. Całość nosić będzie tytuł „Cut Your Head Before They Do” a wydawcą będzie SURGICAL DIATHESIS Records z Mielca, znane z wydania drugiej płyty PARRICIDE „ILLTREAT”. Przy okazji pozdrowienia dla Krzyśka oraz chłopaków z PARRICIDE oraz DEFORMED.

Czy macie już jakieś przeświadczenie, co zrobilibyście inaczej w studiu z tym materiałem…?

Nic… jest DOSKONAŁY!

Czy to prawda, że w Rzeszowie można od wielu już lat mówić o prężnej scenie metalowej? Stamtąd pochodzą m.in. MISTERIA, czy NEOLITH… Czym chcecie wyróżnić się spośród takiej konkurencji? Z jakimi waszymi ziomkami jesteście szczególnie mocno zżyci?

NEOLITH nie jest z Rzeszowa tak jak i ja. Nie upatrujemy rzeszowskich kapel w kategoriach konkurencji, a raczej traktujemy ich jak kolegów i znajomych. Poza tym my nie gramy metalu tylko coś bliższego formule GRIND. Natomiast znamy ludzi z większości kapel z Rzeszowa, a „zżyci”, jak to określiłeś, jesteśmy z ABYSS i EPITOME. Raczej jest to naturalne, ponieważ chłopaki z PATOLOGICUM grają w tych zespołach. Kibicujemy również ekipom Mańka [MISTERIA – przyp. Emanuel] oraz Leviego (NEOLITH niedawno nagrał bardzo dobry materiał).

Przyznaję, że tytuł „masowa ofiara (pod wpływem?) aberracji” jest dla mnie zawołaniem dość trudnym do jednoznacznej interpretacji… Jakie znaczenie należy do tych słów dopasować? A może nie należy się przejmować takimi tytułami, bo przecież wiadomo, że metale muszą mieć „groźnie brzmiące tytuły”?

Nasz tytuł każdy może interpretować jak chce. Dla mnie to po prostu fajnie brzmiące słowa, które mają to samo znaczenie w języku polskim jak i angielskim. Niewiele jest takich słów… może jeszcze POGROM. „Hekatomba Aberacji” to symbol świata tolerującego wynaturzenia: parady pedałów i adopcje dzieci przez lesby i cioty, tolerancję dla złodziejstwa, obłudy, kurestwa oraz bandytyzmu obecnych na wszystkich szczeblach i pułapach życia w tak zwanym społeczeństwie. Wszystko to pod płaszczykiem liberalnej lub wręcz libertyńskiej swobody i demokracji. Pisałem teksty o sprawach i rzeczach, które mnie śmieszą, są żałosne, irytują bądź są dla mnie na tyle jaskrawe, żebym chciał napisać o nich w groteskowy sposób. Nie rozpowszechniam tych tekstów, bo nie piszę ich w tym celu. Nie niesiemy żadnego przesłania. Tytuły muszą mi się podobać i mieścić się w kanonie mojego specyficznego poczucia humoru. Mam w dupie, co kto myśli o naszej muzyce, tytułach i bulgocie zamiast słowiczego trelu, którego zdają się niektórzy próżno ode mnie oczekiwać. Wypisywanie tekstów na wkładce płyty uznaję za zbędną utratę energii, którą wolę spożytkować w inny bardziej przyjemny lub pożyteczny dla mnie sposób.

Czym różnicie się od innych kapel grindowych? Dlaczego warto stawiać na PATOLOGICUM?

Może tym, że nie udajemy nikogo. Nie stwarzamy aury tajemnicy i otoczki kultu wokół siebie. Jesteśmy zwykłymi kolesiami czy to się komuś podoba czy nie. A czy warto na nas coś stawiać tego nie wiem. Niech to ocenią Ci, którzy posłuchają naszej muzyki. Natomiast zawsze warto postawić nam piwo (he,he).

Who is Who w PATOLOGICUM, czyli jaka była muzyczna droga każdego z was zanim zawiązaliście swoją szajkę?

Misiek grał na gitarze w EPITOME (robi to nadal) i grał na tym samym instrumencie w REINFECTION, który po nagraniu płyty dla amerykańskiej ABLATED Records dokonał swego żywota śmiercią naturalną. EPITOME wypuścił na rynek swój długo wyczekiwany debiut na CD dzięki angielskiej CONQUER Records. Jest to wielki zespół – jeden z najbardziej znaczących na polskiej, a nawet śmiem twierdzić europejskiej scenie GRIND. Czapki z głów przed EPITOME. U nas Misiek chciał sprawdzić się jako bębniarz i jest coraz szybszy. Maciek i Daniel grają również w ABYSS – zespole wykonującym eklektyczny konglomerat kilku stylów współczesnego metalu. Są tam elementy death, black i coś jeszcze. Radzą sobie. Mają dobrego wokalistę i sprawnego pałkera. Nie jest to mój ulubiony styl grania, ale są dobrzy w tym, co robią i cieszę się, że realizują się w ten sposób. Prowadzą negocjacje z zaprzyjaźnioną hiszpańską SOUNDS OF DECAY Records, które, mam nadzieję, wreszcie zaowocują oficjalną płytą na zachodzie. Tymczasem dostępny jest ich debiutancki album wydany przy udzale SPAART studio i dzięki wyrzeczeniom chłopaków z ABYSS. Ja próbowałem swoich sił jako wokalista thrash metalowych formacji WILDER (1992-94) oraz WHOREHOUSE (1995-96), ale zrozumiałem w porę, że nie powinienem śpiewać, ponieważ nie mam szans zbliżyć się choćby na cal do moich ulubionych frontmenów z zespołów nurtu BAY EREA THRASH : EXODUS, FORBIDDEN, VIO-LENCE, TESTAMENT,etc… Odkryłem jednak iż jestem obdarzony niezwykłym darem. Otóż chrapię tak głośno, że nikt trzeźwy nie jest w stanie spać w tym samym pomieszczeniu co ja. Do tego podobne dźwięki jestem w stanie generować będąc częściowo świadomym, czyli za dnia. Co stawia mnie w panteonie najbardziej wynaturzonych grindowych gardeł. A że ćwiczę co noc, więc nie grozi mi obniżenie poziomu. A jeśli kiedyś śmiertelnie zadławię się śliną lub językiem z powodu mego niezwykłego daru, to PATOLOGICUM stanie się tak słynne jak NIRVANA, a młode dziewczęta nosić będą podkoszulki z moją podobizną i przynosić kwiecie na moją mogiłę.

O kurwa! Co za tekst… Dobra kolejne pytanie. Jak się tworzy taką muzykę? Ekskluzywne środki dopingujące?

Musiałbyś się spytać Miśka albo Maćka, bo to ich działka. Do robienia GRINDU trzeba czuć tę muzykę i wiedzieć coś o niej, a do tego ją naprawdę polubić. Jest wiele zespołów , które chcą, ale im nie do końca wychodzi. Pierwszą kasetą, jaką kupił sobie Misiek, było „Scum” NAPALM DEATH i to powinno częściowo dać Ci obraz jego jako kompozytora. Misiek pokazał Maćkowi jak to robić, a teraz już Maciek sam przynosi rzężące riffy brzmiące jak coś wymyślonego 10 lat temu. Pierwotna, nieokrzesana brutalność nie rośnie na drzewach. Trzeba być jej nosicielem, a nie łatwo się tym zarazić, bo nie jest to muzyka dla każdego. Co do środków dopingujących to nic ekskluzywnego u nich nie widziałem poza tanim piwem… ale może mi nie mówią o wszystkim (he,he).

Czy jest sens grać tak szybko, by słuchacz zgubił połowę dźwięków a z nóg niczym listowie posypały mu się kapcie?

Nam się to nie przytrafia w dodatku mamy wrażenie, że ciągle jesteśmy zbyt ślamazarni. Cóż myślę, iż trzeba lubić takie granie, żeby go słuchać – a wtedy twoje kapcie będą zawsze na właściwym miejscu.

Scena kojarzy się z teatrem i związanym z nią całym tym „udawaniem” i „wcielaniem się w role”. Na czym polega istota waszego performance? Przywiązujecie większą wagę do swego przekazu, czy też w zasadzie cały ten grind to w gruncie rzeczy jest tylko muzyka grana dla jaj dla ludzi o specyficznym poczuciu humoru?

Trafiłeś w sedno, a jednocześnie kulą w płot… Hmm, specyficzne poczucie humoru – bingo! Każdy niech robi to, co wydaje mu się słuszne… byle nie wchodził nam w drogę, bo oblejemy go wrzątkiem lub uryną. Absolutnie nie czuję się mentorem, misjonarzem, który swą muzyką chce uświadamiać ludzi i naprawić świat. Każdy dostał w prezencie jakiś rozum i wolę, więc niech ich używa. Ja na mesjasza stanowczo się nie nadaję… choć rozważę to w przyszłości (he,he)

Śledząc relacje z koncertów kapel, nazwa PATOLOGICUM przewija się często. Jaki dotychczas odegrany show wybralibyście jako ten, który sprawił wam najwięcej frajdy i radochy?

Wcale tak często nie gramy. Zresztą przez półtora roku pracowałem na trzy zmiany w fabryce i nie miałem wolnych weekendów… dlatego nieraz musieliśmy prosić, by zastąpił mnie Kostek z NECROPSY i poryczał za mnie. Teraz sytuacja trochę się zmieniła, ale z kolei Misiek ma małą córeczkę i związane z tym obowiązki. Nie uważam, żeby granie koncertów było naszym być albo nie być. Owszem miło jest zaprezentować się na jakimś dobrze przygotowanym koncercie w miłym towarzystwie i przed ludźmi, których interesuje to, co robimy. Wychodzimy jednak z założenia, że nic na siłę! Dlatego jak możemy grać, to gramy… kiedy zaś nie jest to możliwe, godzimy się z tym. Najlepszy czy najgorszy koncert? Nie lubię stawiać takich ocen. Zawsze jest coś fajnego i coś, co można było zrobić lepiej… nie lubię rozdrapywać ran i taplać się w bagnie własnych błędów. Trzeba przyjmować życie takim, jakim jest i w sposób zgodny z własnym sumieniem próbować dopasować się do jego reguł.

Dlaczego kiedyś sięgnęliście po swoje instrumenty? I pytanie z podobnej bajki. Jaki sprzęt chcielibyście mieć na stanie?

Nie wiem, bo ja po nic nie sięgałem. Daniel zapierdalał w Niemczech całe wakacje i kupił sobie fajny bas i piecyk. Maćkowi przydałaby się nowa gitara, a Miśkowi wreszcie własne blachy i werbel. Jednak jesteśmy realistami i nie zamierzamy walczyć z wiatrakami. Nie jesteśmy zespołem weselnym, ani nie uśmiechamy się do nikogo, kto chciałby dmuchać nas od tyłu za pieniążki, więc marzenia o sprzęcie z zachodnich katalogów zostawiamy innym.

Co jest takiego w opiewaniu szpetoty i ohydy?

A co jest takiego w opiewaniu piękna i cudowności?

Czy macie jakieś muzyczne wzory? Co bywa najczęściej waszymi inspiracjami?

W naszej muzyce wyraźnie słychać, że nie obce są nam dwa wielkie zespoły z różnych biegunów muzyki mieszczącej się pod pojęciem BRUTAL DEATH/GRIND… mam na myśli MORTICIAN i DEAD INFECTION. Są to kapele, które wytyczyły kanony tego gatunku. Ci ludzie przesunęli znacznie granice pojęcia muzycznej extremy. Wiesz są ludzie, którzy słuchają country i jeżdżą co roku do Mrągowa, inni lubią reggae, a jeszcze innych kręci jazz tradycyjny… my natomiast lubimy GRIND i mamy swoich faworytów. W tej muzyce już dawno zostały wytyczone kanony… my możemy jedynie interpretować je po swojemu dorzucając do tego cząstkę siebie. Dla mnie to znacznie lepsze niż kopiowanie DIMMU BORGIR lub MORBID ANGEL.

Czy utrzymujecie kontakty z polskim podziemiem? Z jakimi kapelami fajnie byłoby wam zagrać?

Tak, bo stanowimy jakąś drobną część tego podziemia. Gramy z każdym zespołem. Nie robimy żadnych problemów. Jesteśmy dorośli i sramy na pewne drobiazgi istotne dla małostkowych gówniarzy, którym „się wydaje”. Nie lubimy może grać pierwsi, ale jeśli tak się ułoży, to gramy i tyle. Mogę wypowiedzieć się za siebie, bo nie wiem, jak myśli reszta. Dla mnie najlepszym zespołem w tym kraju w kategorii brutalnego death metalu skoligaconego z grindem jest, był i będzie PARRICIDE. Takiej extremy nie generował do tej pory żaden polski zespół… a ich nowy materiał brzmi lepiej niż sporo markowych pozycji, jakie otrzymuję zza oceanu. Zaraz za nimi stawiam DAMNABLE, którzy znów grają z Siwym za bębnami i bardzo dobrze, bo to również kapela, z której możemy być dumni i nie wstydzić się za nich podczas ich licznych zagranicznych wojaży. Natomiast w kategorii GRIND widzę kilku faworytów. Na czele stawiam EPITOME za futurystyczną wizję muzyki i szczerość formy przekazu. Duże nadzieję wiążę również z reaktywacją DEAD INFECTION – oby ich forma dorównała pułapowi, jaki osiągnęli przed laty. Chylę kaszkiet przed innymi białostockimi kapelami SQUASH BOWELS oraz NEROPATHIA, których muzyka także robi spore wrażenie. Choć nowe piosenki tych ostatnich są zbyt miękkie i softowe. Z młodych zespołów ciężko wyłowić te najwartościowsze bowiem renesans brutalnego grania przynosi ze sobą nawałnicę ilościową brutalnych kapel. Ostatnio spodobały mi się demówki: PUTRIDITY (brutal death/grind-Gliwice), STOMBAMFIRER STEDKE (grind-Leszno) oraz PYORRHOEA (brutal death-Warszawa), ISOLATED (death metal – Tychy). Choć interesujących grup jest znacznie więcej.

A czytujecie prasę podziemną? Przejmujecie się publikowanymi tam opiniami?

Znów mogę wypowiadać się jedynie za siebie. Tak, czytam sporo zinów i to głownie nie tych krajowych. Osobiście nie przejmuję się zbytnio opiniami osób tworzących prasę muzyczną. W zamierzchłych czasach sam robiłem zina, później pisałem do kilku mniej lub bardziej znanych periodyków oficjalnych. Dlatego pozwoliło mi to poznać od podszewki pewne mechanizmy sterujące prasą muzyczna… także tą podziemną – metalową. Owszem opinie niektórych ludzi na temat jakiegoś zespołu są dla mnie istotne, ale nie wierzę ślepo w to, co jest wydrukowane. Pewne recenzje, czy wywiady, mogą zwrócić moją uwagę na jakiś zespół, ale mogą też wywołać odwrotny skutek. Daleki jestem jednak od powielania opinii na temat czyjegoś grania opierając się jedynie o informacje prasowe. Natomiast niezwykle odległy jestem od przejmowania się tym, co piszą niektórzy na temat PATOLOGICUM. Często za opisywanie naszej muzyki biorą się kompletni dyletanci, którzy nie mają pojęcia o środku expresji muzycznej, jakim jest GRIND. Na postawie swoich mglistych wyobrażeń tworzą sobie swoiste dogmaty, w których ramach nie mieści im się PATOLOGICUM. Dla mnie te opinie są jedynie powodem do uśmiechu politowania. A śmiech to zdrowie…podobno.

Jaką rolę w życiu PATOLOGICUM pełni Crude Entertainment?

Rolę możnego protektora i aparatu propagandy. CRUDE Entertainment i PATOLOGICUM to naczynia połączone. CRUDE wydaje i promuje płytę PATOLOGICUM. Obie te nazwy wiążą się z moją osobą, dlatego nie wiem, co jeszcze napisać…

Kto obecnie ma najsilniejszą scenę grind Twoim zdaniem? Polska, Czesi, może Słowacja, a może inne kraje?

Zdecydowanie Holandia! Zespoły z Niderlandów są dla mnie najbardziej inspirujące w Europie. Nie stawiam tu jednak sztucznych granic typu grind osobno, a brutalny death metal gdzie indziej. Muzyka extremalna to dla mnie szersze i pojemniejsze określenie skupiające w sobie te nieco odmienne style. Posiadają one jednak wspólny mianownik w postaci masywności i szczerości przekazu. Wracając do holenderskiej sceny mogę wymienić jednym tchem nazwy pokroju: INHUME, MANGLED, BILE, DISGORGE, PYAEMIA, DISAVOWED, NECROLOGY, SEVERE TORTURE, MY MINDS MINE, PROSTITUTE DISFIGUREMENT, ROMPEPROP, BRUTUS, CENTURIAN, PUTRIFIED, LAST DAYS OF HUMANITY, BLOODCUM, NECROVILE, HOUWITSER, BLOODBOIL, HATRED, SUPPOSITORY, MONOLITH oraz wiele innych. W zasadzie w  większości europejskich krajów istnieją grupy, na które mógłbym wskazać z szacunkiem i uznaniem. Również za naszą południową granicą dzieje się sporo ciekawego. Słowacy mają EMBOLISM, CONTEMPT, SANATORIUM, OBLITERATE, SUFFOCATE i kilka innych grup, natomiast w Czechach kotłuje się nieprzebrana masa zespołów, z których można wyłowić kilka naprawdę wartościowych nazw jak CEREBRAL TURBULENCY, ALIENATION MENTAL, PERVERSIST, AHUMADO GRANUJO, INGROWING (ich nowa płyta rozpierdala) i cała masa innych. Na tym zakończę, bowiem jest sporo zespołów, które zrobiły na mnie jakieś wrażenie i tę wyliczankę mógłbym kontynuować jeszcze bardzo długo.

Czy macie problemy z organizowaniem waszych występów? Jaka rzesza fanów średnio jest na waszych koncertach?

Problemy są po to, by je przezwyciężać, a zakazy, by je łamać. Nie liczę ludzi, którzy stoją przede mną, bo ta informacja nie jest mi do niczego potrzebna. Nie prowadzę statystyk, że na tym koncercie teoretycznie widziało nas 70, a na tamtym 350 osób (takie mniej więcej chyba są granice, jeśli cyfry są dla Ciebie tak istotne). Nie prowadzę grindowego rocznika statystycznego, tym bardziej, że z rachunków w szkole nigdy nie byłem prymasem.

A czego oczekujecie od organizatorów imprez?

Zwrotu kosztów podróży i przyzwoitego sprzętu, żebyśmy się nawzajem słyszeli. Fajnie, jeśli organizator może zapewnić takie sznurki do fruwania nad sceną, jakich w latach 80-tych używało BON JOVI… chciałbym tego kiedyś spróbować. To musi być ODLOT (he,he). Moim marzeniem jest aby koncerty PATOLOGICUM były ubarwione pokazami ekwilibrystycznymi. Wiesz jakiś „człowiek-guma”, kobieta z brodą, koleś ciskający nożami, etc.

Grywaliście, jak dobrze pamiętam również poza granicami Polski. Czym różnią się takie występy od krajowych? Gdzie najdalej zagraliście?

Każdy koncert jest inny. Graliśmy na Słowacji i było extra. Tequilla za grosze i rewelacyjny hotel w Svidniku! Może niedługo wybierzemy się do Niemiec?

Jak udekorowana jest wasza sala prób? :-)))) W wyobraźni widzę bulwersujące wycinki z gazet i szokujące fotki…

Nie ma w niej nic niezwykłego… oprócz nas i sterty puszek. Coś mi się wydaje, że za bardzo uciekasz w świat konfabulacji, ułudy i domysłów. Marzycielu! Nie zapomnij o życiu! Mówiłem Ci, że jesteśmy zwykłymi pacjentami.

Czy zgodzisz się z opinią, iż przeciętny grind metalowy kawałek można opisać słowami: „jest to numer ok. 1,5 minuty, z mniej więcej półminutowym intro, a następnie minutową rzeźnią, w której to minucie mieszczą się 3 zwrotki i refreny, w których wokal chrumka jak prosiak”? Czy nie macie nic przeciw zeschematyzowaniu tego gatunku? Czy nie przeszkadza wam to, że grind jest muzyką przewidywalną?

Jeśli tak to widzisz, to Twój problem. Oczywiście, że stosujemy schematy wymyślone przed dekadą. Wątpię by, któryś z nas miał zacięcie Lutosławskiego bądź Pendereckiego. Nie posiadamy techniki ATHEIST lub PESTILENCE, więc o oryginalności nie marzymy. Jesteśmy wierni temu, co lubimy i nigdy nikogo nie przekonujemy, żeby nas słuchał, jak mu się nie podoba. Każdy gatunek posługuje się pewnymi środkami wyrazu. Każdy, kto chce tworzyć muzykę mieszczącą się w jakichś ramach, musi trzymać się pewnych reguł. Zacznijmy od tego, że ja nie uważam się za muzyka, po prostu dobrze się bawię tym, co robimy w PATOLOGICUM. Jednak szczerze wątpię, żebyś potrafił kwiczeć i buczeć w taki sposób jak ja, nawet gdybyś lubił i chciał grać taką muzykę. Owszem bardzo cenię zespoły oryginalne, których muzyka posiada znamiona autentycznego artyzmu na krajowym podwórku mógłbym wskazać na takie nazwy jak: INSOMNIA, LUX OCCULTA, TENEBRIS czy ATROPHIA RED SUN. Ale te perły giną w zalewie sztampowego gówna naśladującego „gwiazdy” Nuclear Blast, bo rynek muzyczny to biznes, a nie sztuka – i towar ma się sprzedać! Żeby spełnić ten warunek, musi się to mieścić w pewnym guście zbiorowym i być medialne. Po to istnieją skórzane ubiory, futurystyczne buty, obcisłe podkoszulki, żel do włosów i inne protezy mające zwrócić uwagę młodzieży i wmówić dzieciakom, że dana grupa jest fajna, bo modnie wygląda. Popatrz na zespół KOVENANT albo jakieś gotyckie mydliny… Ci kolesie wyglądają gorzej niż gówno. Zero tolerancji dla zwyrodnialców i ludzi prostytuujących się w imię tzw. „sztuki”. Muzyka z naszych kręgów jest bardzo odległa od tego, co dzieje się na metalowej scenie. Można powiedzieć, że jesteśmy marginesem tego zjawiska. GRIND to definicyjny przykład muzyki niszowej. Czyli – albo to lubisz, albo nie. I nie ma o czym debatować.

Jakie przewidujecie działania w najbliższym czasie związane z „Hekatombą”? Może jakiś teledysk? Gdzie można będzie zobaczyć was na żywo?

Teledyski kręci Madonna i hip-hopowcy…my nie jesteśmy z tej załogi. Koncerty owszem. Ostatnio graliśmy w Krakowie i w Rzeszowie w kwietniu.

Użyj max 5 słów na opis każdego członka PATOLOGICUM.

Misiek – stanowczy, uparty, szybki, zdolny, nieobliczalny.

Daniel – sympatyczny, pracowity, zawzięty, konkretny, aktywny.

Maciek – utalentowany, leniwy, zdecydowany, pamiętliwy, pomysłowy.

Ja – miło, że pytasz, ale czemu Cię to obchodzi?

Proszę o podanie namiarów kontaktowych do PATOLOGICUM.

Nasza strona to www.patologicum.prv.pl,

można do nas pisać via mails na adres crudeent@isk.net.pl ,

albo w tradycyjny sposób:

Piotr Popiel, Al.Słowackiego 31/10, 31-159 Kraków

Dziękuję za wywiad. Może macie chęć na kilka słów na dowolny temat?

Tak nasza Rada Starszych WYSSANA Z ZIELONEJ KAŁUŻY pragnie Cię poinformować, że pojutrze zmienisz się w karpia. A tak bardziej serio, to dziękujemy Tobie oraz Sylwkowi za wszystko, co dla nas zrobiliście!!! Jak ktoś ma chęć, to niech do nas napisze. Mamy do zaoferowania fajną płytę oraz dwa gustowne wzory koszulek.

Prawda to metal.

To ja dziękuję, za bardzo fajny wywiad…


Powrót do góry