GUTTER SIRENS – Wywiad z Doman

Zawsze czułem sentyment do kapel z tego samego województwa. Ale GUTTER SIRENS ujęło mnie przede wszystkim swoją muzyką. Myślę, że ich dokonania już są znane na heavy metalowym podwórku… Naprawdę reprezentują bardzo wysoki poziom. Zresztą w heavy metalu właśnie to się liczy – profesjonalizm(!!!), którego im nie brakuje… a póki co zachęcam do przeczytania poniższego wywiadu, w którym poruszamy nie tylko kwestie muzyki ale i niektóre wątki z przeszłości czy teraźniejszości metalowej braci…

Witaj!!! Zanim przejdziemy do wywiadu chciałbym wyjaśnić z Tobą (jako z przedstawicielem metalowców z Białej Podlaskiej, ówczesnego naszego miasta wojewódzkiego) pewną bardzo istotną kwestię, jaka miała wpływ na rozwój solidarności subkulturowej z przełomu lat 80/90. tamtejszego stulecia… Pamiętam jak w tamtym okresie „my” (jako metalowcy) nienawidziliśmy się, łomocząc i krojąc siebie nawzajem przy najbliższej okazji, w zależności od miejsca gdzie się znajdowaliśmy – z wielką trwogą jechało się na każdy Shark Attack do Białej Podlaskiej, by po prostu nie dostać wpierdol od braci metali z Białej, wielokrotnie jeździło się grupami by czuć się bezpieczniej, a gdy bracia metale z Białej pytali nas przyjaźnie – Hej, kurwa!!! Skąd jesteście?!!! – a my w strachu wymyślaliśmy miejscowości, które brzmiałyby przyjaźnie dla naszych przyjaciół z Białej. Nie daj Boże, gdy komuś wypsnęło się (z powodu zbyt rozbudowanej uczciwości) – Jesteśmy z Lublina (lub z Parczewa) – Wtedy mogliśmy się pożegnać z upragnionym koncertem, na który ze zniecierpliwieniem czekały obie zwaśnione strony, bo np. wówczas debiutowały tam takie dzisiaj mniej lub bardziej znane kapele jak VADER, CORRUPTION, ARMAGEDDON, SPARAGMOS, BELFEGOR, THY WORSHIPER, itd… Całe szczęście, że zawsze cudem udawało mi się uniknąć walki, ale jeśli chodziło o moich kumpli to z ich opowieści różnie to bywało… Ale z drugiej strony, gdy koncert odbywał się w Lublinie (obecne nasze miasto wojewódzkie) to my byliśmy górą i pojawiała się odwrotna sytuacja, gdy np. wówczas grał tam KAT, DRAGON, PANDEMONIUM, itd. Czuliśmy się pewnie z lubelakami (naszymi ówczesnymi sprzymierzeńcami), pamiętam jak po Lublinie krążyły grupy metalowców wyłapujących metalowców z Białej Podlaskiej (i jej najbliższych okolic) w takim samym celu jak to robili metale z Białej u siebie… i pamiętam akurat na tamtym koncercie nasz kolega z Białej musiał uciekać z Lublina i zrezygnować z koncertu by chociaż cało wrócić do domu… Czyż to nie przykre? Do dzisiaj się zastanawiam, po co to było? Po co te waśnie? Łączyła nas wszystkich muzyka, czy to było za mało? Podobnie działo się w całej Polsce… Pamiętam jak w Ciechanowie na Sthrashydle grupy metalowców kroiły siebie nawzajem… albo Szczecin! Oni to dymili gdzie by nie pojechali na koncert!!! Na przykład tacy punkowcy trzymali się razem a my…? To wszystko było bez sensu!!! Dzięki Bogu, że wszystko obecnie jest ok. Pamiętam mój ostatni Shark Attack – bez strachu, nawet na tyle, że mogłem swobodnie wejść na scenę i headbangingować do bólu, a po koncercie kumple z Białej ugościli nas imprezą do rana!!! Jakie jest wasze zdanie na ten temat?

Sprawa agresji miedzy metalowymi nacjami na przełomie lat 80/90 moim zdaniem miała podłoże takie, że po prostu w ówczesnych czasach być metalowcem było w pewnym sensie modą. Np. hiphopowcy w dzisiejszych czasach także tłuką się miedzy sobą i chwała im za to (bo ten cały szajs się zwalcza ha ha). Żartowałem.

Ogólnie nie pochwalam jakiejkolwiek agresji. Wracając do sedna, skoro to była to moda to z wiadomych względów gówniarstwo niewiadomego pochodzenia, dla którego muzyka metalowa przeważnie nie była istotna( istotne natomiast było bycie w grupie i pokazywanie w jakiś prymitywny sposób – kim ja jestem). Wielu, szukało zaczepki a waśnie najwygodniej było prowokować na swoim terenie.

Z własnego doświadczenia wiem, że większość metalowców z tamtych czasów po pewnym okresie przerzuciło się na disco, dupy, itp. A co w rezultacie dało im szybki ożenek i pantofelki do kościoła. Natomiast z czego jestem bardzo dumny wszystko się zmieniło. Długich włosów nie ścieli tylko fascynacji, dla których muzyka była najważniejsza, przyjaźniącymi się z wszystkimi bez jakichkolwiek śladów agresji o to jest fantastyczne. Obecnie to długo włosi są najbardziej kompromisową, przyjazna i tolerancyjną nacją. Niech tak zostanie na wieki wieków.

I tutaj masz rację brachu! Koleś opowiadał kiedyś, że po latach spotkał znajomka (BP) od „rurek”… Ładnie obcięty, ubrany a z metalem to miał tyle wspólnego, co pamiętał z przeszłości! Ale lećmy dalej. Czy wiecie co się stało z GUARDIANEM? Ich materiał „Mind Of Darkness” nieźle się zapowiadał na początku lat 90. Zresztą był to wówczas najgłośniejszy zespół z Białej…

Z GUARDIANEM to już bez powrotna historia. Tuz po nagraniu „ Mind Of Darkness” zespół się rozpadł. Chodziło głównie o odmienne gusta muzyków, oraz o kasę, której nie było. Wydanie pierwszej płyty to trudna próba dla wielu zespołów. Zespołów wbrew pozorom od tej pory nie jednokrotnie, nie porównywalnie więcej się dokłada do tego interesu niż zarabia. Wymagania wzrastają a budżety są niewielkie. Z Guardianowskiego składu tylko dwie osoby pogrywają tj. perkusista Długi i ich drugi gitarzysta Smukły. Udzielają się w projekcie ÓHÓ, który oscyluje w klimatach hard rockowych. Szczególnie zafascynowani są twórczością PRETTY MAINDS.

Podobno Sharck Attack znowu istnieje. Na pewno wiesz coś na ten temat szerzej?

Z tym Shark Attackiem jest tak, że po wyremontowaniu amfiteatru zwrócono się do nas, ażebyśmy pomogli coś takiego zorganizować. Szczerze mówiąc byliśmy chętni zaprosić kilka zespołów, mamy przecież przyjaciół w całej Polsce. Niestety zdążyliśmy się przekonać, że mimo dużej frekwencji (graliśmy dla pomysłodawcy) nie wywiązano się z nami z należytych podkreślam niewielkich honorariów. W takim wypadku nie podejmiemy takiego ryzyka i nie wejdziemy w ten interes, ponieważ nie stać nas na to, ażeby zasponsorować wszystkim zaproszonym kapelom przynajmniej koszty podróży. Chcę tu wspomnieć, że tym razem organizatorem nie jest Wojtek, który zafundował nam przed laty tak wspaniałe koncerty. Na dzień dzisiejszy przyznam, że ktoś jedzie na nazwie i robi przeglądy miejscowych kapel na podejrzanym nagłośnieniu i z nieciekawą organizacją.

Szkoda, że sprawy tak się mają. Zawsze miło wspominam Shark Attack – mimo ww. historii. Ok. Przejdźmy do was. Jaka jest obecnie sytuacja GUTTER SIRENS w Polsce? Sam fakt, że wasz materiał z 2001 roku „Memory Analysis” wydało Metal Mind Prod. świadczył o zapotrzebowaniu na wasz heavy metal. Minęły już trzy lata i czy coś ruszyło się do przodu?

Obecnie nagraliśmy nowe demo dla naszej macierzystej wytwórni czyli Shark Records. Niebawem zostaną podjęte decyzje kiedy i gdzie wejdziemy do studia. Zanim to jednak nastąpi powtórzymy sobie materiał z „Memory Analysis” i zagramy kilka koncertów. W Polsce Metal Mind jest tylko dystrybutorem naszej płyty i nic poza tym. Naszą macierzysta wytwórnia jest Shark, choć Metal Mind na terenie polski dość znacząco nam pomogło, głównie w sprawach marketingowych. Dzięki nim udzieliliśmy sporo wywiadów dla gazet i rozgłośni radiowych. Także rok 2003 był dla zespołu udany.

– zarejestrowanie materiału 2001 rok.

-2003 oficjalne wydawnictwo

Czy ktoś z poza Polski zainteresował się wami?

Shark Records to niemiecka wytwórnia znana głównie z wydawnictw Stratovarius, Sepultury, Advance, Liwing Death. Wiec pierwszy impuls padł za granicy. „Memory Analysis”. Światową premierę miała w lutym 2003. Natomiast w Polsce w maju. Zaowocowało to dużą ilością telefonów za granicy, wywiadów oraz pokaźną liczbą dość dobrych recenzji szczególnie w prasie francuskiej i hiszpańskiej. To był bardzo ciekawy okres, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni.

Jak należy rozumieć nazwę GUTTER SIRENS?

Nazwa GUTTER SIRENS wynika z naszych fascynacji muzycznych. Do dziś jesteśmy zakochani w dokonaniach SAVATAGE. Nagrali oni płyty „Sirens” – ich pierwszy album i „Gutter Ballet”- album, który pierwszy nabyłem. Z fuzji nazw wymienionych płyt powstała nazwa naszej grupy Gutter Sirens a było to już 11 lat temu.

Ostatnio wiele słyszałem heavy metalowych kapel z Polski i uważam, że jesteście w pełni profesjonalnym bandem w każdym calu, zero potknięć, idealnie dobrane aranżacje, zresztą co słychać na ww. materiale… idealny materiał dla fanów HELLOWEEN czy HAMMERFALL…

Miło słyszeć takie stwierdzenie i porównanie, myślę, że na kolejnej naszej płycie będzie jeszcze lepiej. Na „Memory Analisis” było trochę niedociągnięć wynikających z półprofesjonalnego sprzętu w studio. Miło, że nas porównujesz do HELLOWEEN– to jeden z zespołów, który ukierunkował mój gust muzyczny. Natomiast HAMMER FALL ma wybitnego wokalistę, uwielbiam jego barwę głosu. Co do aranżacji, to chyba priorytetowa sprawa w naszym zespole, dość długo montujemy utwór z wcześniej przygotowanych motywów.

Już pierwszy utwór „Chamleon” sprawił, że ilekroć go słuchałem to czułem coraz większy głód i puszczałem go od początku. Jak wygląda proces twórczy waszych utworów, dla mnie są naprawdę niesamowite…

„ Chameleon” to kompozycja naszego klawiszowca Alexa i nie jesteś tym oryginalny twierdząc, że ten kawałek najbardziej ci się podoba. Twoje zdanie podziela bardzo wielu a w sondzie (dotyczącej ulubionego utworu) umieszczonej na stronie naszego fan klubu „Chameleon” bezapelacyjnie prowadzi. Natomiast proces twórczy jest dość prosty. Instrumentaliści tworzą motywy, riffy, pasaże, a ja tworzę linie wokalne.

Później wybieramy co najlepsze, dopasowujemy tonacyjnie i przyozdabiamy to w dużą ilość tak zwanych smaczków. Potem jeszcze przez jakiś czas utwór ewoluuje nawet w ostatniej chwili może się coś w nim nowego pojawić. Lecz generalnie szkielet jest niezmienny.

Wszystkie teksty pisze Doman – czyli ty. Co jest inspiracją? Myślę, że heavy metalowa specyfika tekstów potrzebuje nieco innej inspiracji niż banalne życie…

Wiesz, w sumie ja piszę o życiu, ale nie dosłownie. Są to refleksje przybrane w dużą ilość porównań, symboli itp. Piszę o teraźniejszości a zarazem o smokach, bajkach, mędrcach. Dużo w tym etyki. Generalnie nienawidzę zła, przemocy i obłudy. Wiesz, w Heavy metalu dużo jest mistycyzmu i ja to uwielbiam. Tylko pod jednym warunkiem to musi mieć sens, przesłanie, jakąś atrakcyjność, a nie pisanie o tym jak wojownik walczył i się zmęczył (a smoki latały i latały).

Co do waszego warsztatu muzycznego nie mam żadnych zastrzeżeń. Czy pobierałeś jakieś lekcje śpiewu? Muszę przyznać, że potrafisz nieźle wyciągać…

Dzięki za takie stwierdzenie. Z tym śpiewem to było tak, że nie mieliśmy wokalisty i ciężko go było znaleźć, więc ja zacząłem i trwa to do dziś. Z perspektywy czasu powiem ci szczerze, że nawet bym z chęcią odłożył gitarę basową by się maksymalnie skupić na wokalu. Natomiast lekcję śpiewu pobieram całe życie, słuchając mistrzów – Kottipelto, Kiske’go i wielu innych. Kiedyś pewien nauczyciel śpiewu dał mi kilka wskazówek, ale czy one mi coś pomogły trudno powiedzieć.

Jak stoi sprawa z koncertami?

Najbliższy zagramy w warszawskim klubie PROGRESJA 13.02.04 ( wstęp godz 18:oo). Poza tym mamy w planach zagranie kilku koncertów na przełomie lutego i marca . To będzie tuż przed naszym wejściem do studia. Ogólnie rzecz biorąc jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje koncertowe. Z tego co wiem również zespół SONHELION zaprosił nas do siebie, także granie zapowiada się w doborowym towarzystwie.

Jaka jest według was pozycja heavy metalu w Polsce i na świecie? Kiedyś robiąc wywiad bodajże z Paul’em Nelsonem (LIEGE LORD), a może z gościem z TWISTED TOWER DIRE (już nie pamiętam – ale to nie istotne) na podobne pytanie (dotyczące świata) otrzymałem odpowiedź mówiącą o cyklicznym (co ok.10 lat) comebacku świetności heavy metalu. Ok. w latach 80. i 90. mieliśmy boom na heavy metal a czy w XXI wieku zdarzy się to ponownie??? Nie uważasz, że heavy metal dla wielu jest zbyt archaiczny, obecnie ludzkość obserwuje już Marsa we własnych tv, przyciągają ich bardziej industrialno-elektroniczne klimaty, mechaniczne riffy i transowe rytmy, co możemy znaleźć w np. nu metalu, u MARYLIN’a MANSON’a, KORN’a, czy w ostrym techno…

Może ten gość miał rację ale mamy już 2004 rok a frajerstwo w kapturach i spodniach z klinem w kroku dalej beztrosko podskakuje, wymachując łapami jednocześnie dostając paraliżu paluchów. W prasie metalowej więcej jest raperów, nu metalowców – (kurwa co to za nazwa?) niż czegokolwiek. Myślę, że z tych ambitniejszych odmian prawdziwego metalu Death, Black i Heavy w popularności są na jednym poziomie i mam nadzieję, że z roku na rok przybędzie fanów grania a nie monologów pieprzonych pod nosem. Heavy metal nie jest archaiczny, ponieważ ewoluuje w sposób niedostrzegalny dla gówniarskiego pospólstwa, dla tego jest tak postrzegany. Na szczęście prawda jest inna – wystarczy posłuchać takich zespołów jak Majestic, Labyrinth, Masterplan.

A mi się wydaje, że z tych trzech odmian, które wymieniłeś to death metal RULEZ! Jest to na tyle niepokojące, że ludzie (szczoneria) lubujący się w tych dźwiękach uważają, iż formacje wykonujące heavy są szczytem pedalstwa… A ja się pytam, co jest takiego podniecającego w odorze gnijących jelit i kto dał im prawo do osądzania innych? Inaczej mówiąc dzisiaj słuchają rzezi niewiniątek zapominając, iż jeszcze niedawno byli fanami, np. ARTROSIS albo HIM… co nie znaczy, że mam coś przeciwko tym kapelom bo też ich czasami słucham…

Widzisz to jest problem tych ludzi a nie nasz. Ja już dawno zdążyłem przywyknąć do takich stwierdzeń. Przecież zaczynaliśmy w 92r., gdzie heavy i power był bardzo mało popularny.

Prawdziwi fani muzyki nawet Ci co słuchają najbrutalniejszych odmian metalu potrafią uszanować ambitną nawet najłagodniejszą muzykę.

Owszem jest trochę gówniarzy, którzy się naśmiewają lecz osobiście coraz mniej obserwuję takich relacji. Pewnie dlatego tak się dzieje, że metal w chwili obecnej nie jest modą i coraz mniej w nim spotykamy pozerów. Ja mimo to, że gram w GUTTRER SIRENS umiem docenić ambitne zespoły death i black , bo trudno zaprzeczyć, że w tych odmianach jest wiele ambitnego stuffu.

Należy żywić nadzieję, że co niektórzy metale albo dorosną albo przerzucą się na hip hop. Nie wiem czy mi przyznasz rację, ale w pewnym okresie wielu death i black maniaków zaczęło kupować między innymi płyty HAMMER FALL i BLIND GUARDIAN, w pewnym okresie zauważyli, że na ich półce jest więcej power’u niż deathu. To są moje obserwacje i możecie nie wierzyć znam bardzo wiele takich przypadków.

Tu masz rację, ale co do mody na metal to nie jestem pewien – nu metal jest obecnie modny – np. LINKIN PARK – RAMMSTEIN – czy nowa METALLICA lub MARYLIN MANSON albo inne „ostre i mroczne” kapele w stylu THE RASMUS. Wczoraj techno i dance, dzisiaj ostre granie a jutro hiphop…? Owszem, rozumiem jeśli ktoś zmienia muzykę jak rękawiczki – chce być na topie, szuka czegoś innego, itp. Ale żeby zaraz krzyczeć ja jestem prawdziwym metalowcem, czy hiphopowcem a tamci to pozerzy!!! No cóż, pozostawmy ten temat bez końca i wróćmy do was. Zapewne w 2004 będziemy mogli upajać się waszym nowiutkim materiałem. Czy mam rację?

Takie są plany.

Materiał jest już w 100% gotowy, my także. Praktycznie już dzisiaj moglibyśmy wejść do studia. Czekamy na decyzje odgórne od wydawcy. Dla niecierpliwych uchylę rąbka tajemnicy, że nowy album będzie nosił tytuł „Horror’s makers” a teksty tłumaczenia utworów można już dziś znaleźć na stronie naszego fan klubu. Poza tym zapraszam na oficjalną naszą stronę www.guttersirens.com. Pozdrawiam ciebie i wszystkich czytelników „„Born to die” oraz cały Parczew.

Ja również pozdrawiam ciebie i całą ekipę GUTTER SIRENS i całą Białą Podlaskę, ale według moich założeń dopiero teraz możesz się ładnie i grzecznie pożegnać!!!!!

Dzięki za wywiad. Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś podczas naszego koncertu. Ponieważ w Parczewie nigdy jeszcze nie graliśmy.

Doman

Och, może spełnią się moje marzenia i będę miał możliwość poraz kolejny zorganizować jakiś kameralny koncercik dla kilku żądnych wrażeń metalowców (póki jeszcze nimi są – hehehehe…).

Dzięki współpracy Born to Die'zine & webzine z Metal Centre,
wywiad ten mogliście przeczytać również u nas.


Powrót do góry