WOLF SPIDER – Wywiad z zespołem

WOLF SPIDER to kolejna Polska legendarna grupa, która mąciła mi w głowie w latach mojej wczesnej młodości. Jakiś czas temu przypadkiem odkryłem, że znowu są na scenie… Przesłuchałem ich ostatni (współczesny) album i do tej pory nie mogę pozbyć się przyjemnego natręctwa by go słuchać… Progresywny Thrash Metal na światowym poziomie!… Poniższy wywiad powstawał jeszcze podczas wakacji 2018 roku, jednak skończył się dosłownie przed kilkunastoma dniami…

Witam! Co obecnie dzieje się w WOLF SPIDER? Czy WOLF SPIDER też ma urlop?

Przemo: Cześć, oj tak, zdecydowanie! Wolf Spider też potrzebuje wakacji. Każdy z nas po za graniem ma też intensywne życie zawodowe i musi wypocząć. Zwłaszcza, że po wakacjach czeka nas wiele pracy.

Maryś: Tak obecnie Wakacjujemy :). Przerwa i zbieranie sił przed jesienią …

WILCZY PAJĄK / WOLF SPIDER to niezaprzeczalnie legenda! Zaczynaliście w tej samej dekadzie co KAT i TURBO. Dlaczego nieudało Wam się odnieść takiego sukcesu komercyjnego jak im? Może graliście zbyt technicznie?

Maryś: Wiele osób w tamtym okresie faktycznie mówiło nam, że gramy zbyt trudną muzykę dla „przeciętnego metala” ;). To może być jeden z powodów, taka muzyka dopiero się pojawiała i może w późniejszym okresie byłoby łatwiej. Drugi z powodów jest bardziej prozaiczny, zespół zszedł ze sceny na ponad 20 lat 😊.

Na przestrzeni tylu lat niestety i w Waszym zespole nie obyło się bez zmian personalnych, więc skupmy się na tych ostatnich… Zdaje się, że w tym roku dołączył do Was nowy wokalista – Jasiek Popławski. Przez ostatnie kilka lat często ich zmienialiście… Jak sobie radzi? Podobno jest charyzmatyczny…

Maryś: Jasiek to doskonały nabytek dla zespołu. Jest bardzo charyzmatyczny, potrafi zawładnąć publiką, ma z nimi  doskonały kontakt. Wokalnie jest bardzo dobry. W zespole mówimy, że barwę czasami ma bardzo podobną do Jacka Piotrowskiego 😉

Jest chyba najmłodszy z Waszej ekipy? Czy pojawia się czasem tzw. konflikt pokoleń?

Maryś: Jasiek pomimo młodego wieku jest świetnym gościem który z nami „Starymi” 🙂 łapie super kontakt. Do tej pory zero spin 😊😊

Przemo: Dokładnie… jest bardzo dojrzałym i kontaktowym facetem. Już na pierwszej próbie pojawiła się między nami ta przysłowiowa nić porozumienia. Już wtedy wiedzieliśmy, że to jest to. Z drugiej strony, mimo naszego wieku, cały czas jesteśmy zwariowanymi, pełnymi energii dwudziestolatkami. Inaczej nie moglibyśmy biegać po scenie z instrumentami i robić tego wszystkiego. Myślę, że to również miało wpływ na to, że ten konflikt pokoleniowy nigdy nie miał miejsca… Zobaczymy jak to będzie przy nagrywaniu nowej płyty, ha, ha, ha!!!

Jasiek: Fakt, jestem najmłodszy… staram się nadrabiać brodą ale niestety, bądź stety, nadal jest to widoczne haha… Co do konfliktu pokoleń – nie sądzę żeby pojawiał się jakiś konflikt pomiędzy mną a resztą Pająka, staram się dostosowywać do atmosfery w zespole, ale tak naprawdę to nie jest to konieczne, pamiętajmy, że mimo wszystko wszyscy robimy to samo, jesteśmy muzykami i nadajemy na tych samych falach. W sprawach prywatnych też jesteśmy normalnymi ludźmi i rozmawiamy o normalnych rzeczach, czasami nienormalnych i moim zdaniem znaleźliśmy już swój język.

Szczerze mówiąc Piotr Mańkowski radzi sobie świetnie jako wokalista. Kiedyś zaśpiewał w „Blind Faith” (z albumu „Drifting in the Sullen Sea”), a ostatnim jego pełnym wokalnym dokonaniem jest „What If…” (z „V”)… Dlaczego Piotr nie przejął dodatkowo roli wokalisty?

Mariusz: Po odejściu Rockera był nawet taki plan, żeby Piotr śpiewał… nawet jeden koncert w Poznaniu awaryjnie zaśpiewał 😊 Natomiast nie wszystkie kawałki były w jego zasięgu i myśleliśmy nawet o zmianie niektórych linii melodycznych wokalu i wtedy Pojawił się Jasiek 😊😊 i sam Piotr stwierdził, że młody wymiata 😊.

Od 3 lat gra z Wami gitarzysta Przemysław Marciniak. Chyba wpasował się w zespół i jest już pełnoprawnym jego członkiem?

Maryś: Żeby sprawa była jasna, każdy kto zaczyna grać z Pająkiem jest pełnoprawnym członkiem zespołu, chyba, że jest to zastępstwo na jakiś gig. Przemo to tak zwany wypierdalacz z najwyższej półki, który słucha bardzo dużo nowej muzy i czerpie z niej sporo inspiracji.

Kolejnym ważnym członkiem WOLF SPIDER jest Beata Polak – perkusistka znana ze swojej twórczości chociażby w 2Tm2,3, w ARMII, SWEET NOISE. Kobiety wokalistki w świecie Metalu już raczej nikogo nie dziwią, ale perkusistka (!) to jeszcze wyjątkowa rzadkość! Poza tym jej umiejętności są naprawdę imponujące! Jak do Was trafiła?

Maryś: Początkowo przy reaktywacji marzył nam się pierwszy skład Pająka. Przez rok graliśmy z Jeffem, Szpigiel nie był zainteresowany, a Tomek Goehs już miał przyjść nawet na próbę, ale niestety w tym samym momencie Kazik ogłosił reaktywę KNŻ i pojawił się problem bębniarza. Próbowaliśmy 2 zawodników, ale nie dawali rady 😉 Wtedy Mańkover z Jeffem przypomnieli sobie o Beacie, która bywała na próbach i chodziła do tej samej szkoły co Goehs. Przyszła, przypierdoliła w gary jak żaden wcześniej i zaraz była „kupiona” 😊.

Przemo: Ja grałem z Beatą już wcześniej w Syndicate. Już wtedy grała znacznie lepiej niż większość metalowych perkusistów w tym kraju. Zwłaszcza na koncertach trudno było oderwać oczy od jej gry. Więc mnie ten wybór zupełnie nie dziwi.

Kobiety lubią rządzić facetami. A jak jest u Was w zespole? 😊

Przemo: Oj poruszyłeś drażliwy temat ha, ha, ha!!!

Maryś: No tak Beata też lubi i próbuje ;). Trochę jej ustępujemy a trochę się żremy, jak to w kapeli 😊.

Przemo: Nie zapominamy oczywiście, że Beata jest kobietą i w zespole traktowana jest jak kobieta. Nie ma to jednak znaczenia, jeżeli chodzi o sprawy zespołu. Wszyscy mamy takie same prawa i obowiązki, panuje pełna solidarność i równouprawnienie.

Uważam, że należy się wielki szacunek dla Mariusza Przybylskiego i Piotra Mańkowskiego, którzy nadal mają w sobie tyle pasji, siły i wytrwałości by przez tyle lat podtrzymywać przy życiu Wilczego Pająka…  Co daje siłę do takiej postawy?

Maryś: Jak ktoś ma nasrane we łbie i lubi słuchać oraz grać taką muzę to mimo tego, że grałem inne rodzaje muzyki to ten ma taki magnes, który pozwala przetrwać największe chwile zwątpienia.

Mańkover: Siła w muzyce i radości ze wspólnego muzykowania, wsparte niesamowitymi i oddanymi fanami.

W 2014 roku graliście trasę koncertową po Chinach. To niewątpliwie wyjątkowe przeżycie! Inny kontynent, inna kultura. Jacy są tam fani Metalu? Czy w ogóle znali muzykę WOLF SPIDER?

Maryś: Kultura inna i zaskakujące przyjęcie, pełne szacunku dla muzyków, Fani trochę przypominają tych z Polski z lat 90 tych

No oczywiście nie wszyscy znali naszą muzę, ale w Pekinie na koncercie był jeden taki fan, który równo jechał nasze teksty z Kingdom of Paranoia…niezapomniane przeżycie…

A jak zareagowali na „Zemstę Mściciela” w chińskim języku? W zasadzie to był chyba mandaryński? 😊 Nauczyć się śpiewać w tym języku to było nie lada wyzwanie… 😊

Maryś: Szok, bo widać było zaskoczenie, dopiero na miejscu się okazało, że dialektów jest tam od metra i nie każdy kumał o co kaman 😊 😊 ale bardzo pozytywny odbiór.

Rocker uczył się fonetycznie 😊 nie miał innego wyjścia 😊😊

Zapewne podczas tej trasy nie obyło się bez jakichś wyjątkowych sytuacji, które zapadły Wam w pamięć…

Maryś: Najciekawsze takie smaczki to były momenty np. w pociągu w nocy jakaś chińska para nas wygooglowała i kiedy potwierdziliśmy, że to nasz band poprosili o wspólne zdjęcia, kupa wspaniałych afterek, festiwale dużo bandów poznanych, trudno coś jedynego wybrać 😊

Te pożyczone instrumenty, na których tam graliście, w Chinach… To oryginały, czy chińskie podróbki? 😊

Maryś: Chłopaki mieli Dean’y, a ja miałem bas GMR’A

Mańkover: Pożyczaliśmy ze sklepu – chyba oryginały 😊 – dało się grać.

A jak wam się grało na ostatniej Metalmanii?

Maryś: Nad wyraz dobrze, obawialiśmy się być bandem otwierającym, ale dzięki publice, która mimo wczesnej jak na kryteria festiwalowe pory przybyła licznie 😊

Przemo: Dokładnie graliśmy jako pierwsi na dużej scenie. To zawsze trudne dla zespołu z powodu wczesnej godziny występu. Nigdy nie wiadomo na jaką publiczność można liczyć. Na kilka dni przed koncertem wiedzieliśmy już z mediów społecznościowych, że spora grupa naszych fanów zapowiedziała swoją obecność, jednak do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy ilu z nich uda się dojechać o tak wczesnej porze. Dodatkowo był to nasz pierwszy koncert z Jaśkiem, a jego występ z nami był do ostatniej chwili trzymany w tajemnicy – taka niespodzianka – i nikt po za bardzo wąską grupą ludzi o tym nie wiedział. Maryś wpadł na doskonały pomysł, aby pierwszy utwór zagrać w maskach tak, aby nawet jak już będziemy na scenie nie było wiadomo kto jest na wokalu. Do tego ekspresowa próba i dosłownie dwie minuty na wejście na scenę. Na sali było ciemno, a my zaczynaliśmy sztukę stojąc tyłem do publiczności przez całe intro. Do końca nie wiedzieliśmy, jak to będzie i jaka będzie reakcja publiczności. To była tak fajna adrenalina, ha, ha, ha!!! Mija intro, cztery hi-haty i jazda. Okazało się, że publika dopisała znakomicie. Kiedy widzisz tylu ludzi, którzy stoją pod sceną, dostajesz dodatkowego powera do grania! 😊

Jasiek: Dla mnie to był idealny sprawdzian, dużo stresu, dużo ludzi, wszystko na szybko, ale udało się i bardzo się cieszę z tego powodu. Sam koncert bardzo miło zawsze będę wspominał, szkoda tylko że set taki krótki, ale wiadomo, może kiedyś będzie jeszcze okazja pokazać wszystkie oblicza Pająka w Spodku.

Dlaczego perkusja była rozłożona z boku sceny? Rzeczywiście niektóre kapele preferują taki sposób, chociaż to rzadkość…

Maryś: Beata kiedyś powiedziała, że nie chcę grać do naszych tyłków i woli mieć kontakt z publiką 😊 tyle

Metalmania dla WOLF SPIDER to nie pierwszyzna. Pamiętacie winyl z 1987? Szkoda, że dzisiaj już tak nie uwieczniają Metalmanii…

Maryś: Ten winyl jakieś chore pieniądze teraz kosztuje 😊😊 a dla nas młodych muzyków to było naprawdę coś, wtedy nikt nie miał możliwości profesjonalnego nagrania tak z ulicy jak w tej chwili można sobie całkiem przyzwoicie na kompa coś zgrać, to było duże wydarzenie.

Z kolei w czerwcu zaliczyliście festiwal Rock & Rose. Skład też był ciekawy. Czy przypadkiem już kiedyś nie graliście w podobnym składzie?

Maryś: Zastępcy gitarowi się zdarzali natomiast Jeremiasz na bębnach miał nie lada wyzwanie by w krótkim czasie nauczyć się naszego popierdolonego setu 😊 Całe szczęście, że Jeremiasz czyta nuty i Beata rozpisała mu część kawałków. Fajny był epizod, kiedy schodziliśmy ze sceny, a zaczynało się montować Decapitated. Ich bębniarz wchodząc na scenę zobaczył, że nasz bębnowy wychodzi zza bębnów z nutami i partyturą. Potem już po koncercie wspólnie żeśmy z tego wszyscy lali 😊

Gdzie WOLF SPIDER zagra jeszcze w tym roku?

Maryś: Na pewno 1 Grudnia razem z Turbo, Alastorem i Quo Vadis zagramy w Krakowie, może zakończenie metalowe roku w Bydgoszczy.
Jasiek: Na razie jedynym potwierdzonym jest koncert w Krakowie, który odbędzie się 1 grudnia 2018 roku. Zagramy razem z Turbo, Alastorem, Helliasem i Quo Vadis w klubie Kwadrat.

Przez te wszystkie lata egzystencji (pomijając czas zawieszenia) mogliście obserwować scenę Metalową w Polsce… A zatem, w telegraficznym skrócie… Jak było kiedyś, a jak jest obecnie? Mam na myśli to jak wyglądało to z perspektywy fana muzyki, a także samego muzyka?

Maryś: Przepaść, kapel i muzyków grających na dobrym poziomie jest bardzo dużo, do tego dużo lepsze instrumenty, piece w dostępnych cenach a nie z kosmosu jak wtedy, no i najważniejsza rzecz to dostęp do nowej muzy. Internet pozamiatał.

Muzyka na Waszym ostatnim albumie „V” z 2015 roku została jakby uwspółcześniona w porównaniu do debiutu „Wilczy Pająk” z 1987 roku, a nawet kolejnych nagrań, mimo iż jak powiedział kiedyś Piotr Mańkowski „V” to esencja Waszego grania z lat 80-tych. Sporo w nim progresywnego i technicznego grania… Jakie zaszły różnice w aranżowaniu tego materiału?

Mańkover: Skoro tak powiedziałem, to zapewne tak jest, hahaha. A poważnie, to zależało nam na tym, aby zachować, ile się da z naszych korzeni i ubrać to w nowe myślenie, które ze względu na szmat czasu jaki minął, było wręcz niezbędne. Poza tym świadomość muzyczna każdego z nas jest dużo większa i najzwyczajniej inaczej patrzymy na muzykę. Dodatkowo, ponieważ płyta powstawała kilka lat (i to nie dlatego, że chcieliśmy coś dopracować czy stworzyć niepowtarzalne dzieło – jak to często się mówi, ale z powodu, o którym mówił wcześniej Przemo – czyli praca i codzienna rzeczywistość), to nawet w całym materiale można się doszukać sporej ewolucji aranżacyjno – kompozycyjnej. Można powiedzieć, że wzajemnie się poznawaliśmy i dojrzewaliśmy w zakresie tego co chcielibyśmy w WS grać. Płyta w studio powstała w 3 etapach i to słychać, widać i czuć, jak mówi znany skądinąd poeta.

Dla mnie ten album prezentuje światowy poziom Progresywnego Metalu. Słuchając pierwszy raz „V” skojarzyłem ten album z podobieństwem do DREAM THEATER. Jednak po drugim przesłuchaniu wybór padł dodatkowo także na MEKONG DELTĘ. Czy to tylko ja słyszę takie podobieństwa?

Mańkover: I to są słowa dla których między innymi warto było nagrać tę płytę – dzięki!!! A skojarzenia? Zawsze były i zawsze będą – nie żyjemy w odcięciu od muzyki, słuchamy dużo i czy chcemy, czy nie, w obrębie 12 dźwięków nie ma szans na uniknięcie podobieństw, czy inspiracji. Osobiście, dla mnie, komponowanie dla WS nie jest sprawą łatwą – riffów na zawołanie mam sporo, ale większość odrzucam, bo kojarzą mi się zbyt wprost. Dopiero sam dla siebie akceptuję utwór, który daje mi poczucie czegoś innego, czegoś, co w moim wyobrażeniu jest oryginalne. Ale to, że skojarzyłeś nas z DT lub MD, to dla nas tylko wielki zaszczyt.

Świetny album! Ale mam wrażenie, że został niedoceniony. Zawsze fani progresywnego/technicznego Metalu byli w mniejszości…

Przemo: To naprawdę doskonały album i myślę, że kto miał go docenić to go docenił. Masz jednak rację, że fani metalu progresywnego to wąski segment. Z resztą w aktualnych czasach obserwujemy bardzo duży rozwój gatunków około metalowych. Powstało bardzo wiele jego odmian często bardzo od siebie stylistycznie odległych. Sam thrash jest aktualnie niszowy, a co dopiero taki pokręcony jak nasz ha, ha, ha.

Dlaczego zdecydowaliście się na udostępnienie go w sieci do odsłuchu? Coraz więcej kapel udostępnia pełne albumy on-line. Z jednej strony jest to dobry pomysł, gdyż każdy może go posłuchać nie kupując kota w worku. Jednak wielu osobom wystarczy słuchanie albumu on-line i nigdy go nie kupią.

Mańkover: To bardzo dobre pytanie, bo odsłania pewien trend i jednocześnie problem. Zapewne wiesz, że zainteresowanie płytami jest coraz mniejsze i tu chylę czoła przed wszystkimi, którzy w dalszym ciągu cenią sobie radość z posiadania CD z książeczką – sam też do takich osób należę. Ale wracając do pytania – myślę, że dziś zespoły mają świadomość tego, że sprzedaż płyt jest bardzo słaba. A żeby zespół mógł funkcjonować – grać koncerty, to potrzebna jest publiczność, a ta z kolei, żeby chciała przyjść na koncert, musi posłuchać czy warto, czy chce. Pozostaje zatem upublicznianie materiału, czy to w streamingu, czy na YT. Nagranie płyty i jej wydanie, biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, to bardzo kosztowne przedsięwzięcie. Mało który zespół stać na nagranie i miks materiału we właściwy sposób. Powstają płyty, które brzmią jak demówki, często psując obraz dobrej kapeli kiepskim brzmieniem. Sprowadza się to w efekcie końcowym do tego, że większość zespołów (a na pewno w naszym kraju) nie jest w stanie zająć się muzyką w 100%, bo ich na to nie stać. Dla nas muzyków, to trudna sytuacja, kiedy ludzie wolą tylko słuchać on line, bo my wkładamy w to ogrom energii i całe serducho, i chcielibyśmy, aby Ci, którym się podoba to co robimy doceniali to obecnością na koncertach i kupowaniem płyt. To tak niewiele, a jednocześnie tak dużo.

Po kilku latach krążek z „V” już wystygł w odtwarzaczach fanów. Niektórzy zapewne go chętnie odgrzewają by poczuć ten smak raz jeszcze… Kiedy możemy liczyć na coś nowego? Macie już jakąś koncepcję?

Mańkover: Muza to dla nas radość, jakiej nie czerpiemy z niczego innego. Dlatego cały czas myślimy o nowym materiale, który cały czas powstaje w naszych głowach i rękach. Najtrudniej określić nam, kiedy – bardzo byśmy chcieli w pierwszej połowie przyszłego roku.

Ok. Dziękuję za rozmowę! Ostatni ruch zostawiam dla Pająka…

Mańkover: Tobie Paweł również wielkie dzięki. No i ciężkie pozdrowienia dla fanów. Bądźmy wierni swoim ideałom.

Jasiek: Dzięki wielkie za ten wywiad, bardzo miło. Zapraszamy na najbliższy koncert/ty i śledźcie fanpage zespołu, niedługo możliwe, że pojawią się ciekawe rzeczy.

https://www.facebook.com/WolfSpiderOfficial/

http://www.wolfspider.pl/

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry