ARTYFICTION – wywiad z zespołem

Naszą muzykę można oczywiście zdefiniować jako brzmienia progresywne ale nie tylko…”

Z jakimi ambicjami, planami i marzeniami Artyfiction weszło w rok 2020?

Wydaliśmy właśnie płytę „Firing Lines”. Nasze główne plany związane są właśnie z tą płytą. Planujemy grać jak najwięcej koncertów i festiwali i promować Artyfiction i naszą muzykę, aby dotarła wszędzie, gdzie się da. Ambicje napędzają nas do dalszej twórczości. Jeszcze Firing Lines nie zdążyła ostygnąć a już mamy kolejne utwory w set liście. Marzymy o zagraniu na dużych festiwalach np. Pol’and’rock czy Prog In Park oraz koncerty z gwiazdami znanymi i lubianymi . Chcemy też wyjść z naszą twórczością poza Polskę aby świat nas poznał.

Z końcem ubiegłego roku doczekaliśmy się Waszej drugiej płyty zatytułowanej „Firing Lines”. Jak się czujecie miesiąc po premierze?

Oddaliśmy w ręce słuchaczy nasze dziecko. Muzykę, która powstała z „energii” która nas otacza, bo jak inaczej wytłumaczyć wenę twórczą? Muzykę, która jest przepełniona emocjami i opowiada różne historie. Czujemy się wyśmienicie 

Poza tym nie zwalniamy tempa. Ustalamy daty koncertów. Pracujemy nad nowymi utworami.

Dlaczego zdecydowaliście się wydać ten album na koniec 2019 roku a nie w 2020? Raptem 2 tygodnie i płyta byłaby już z tego roku.

Płyta została nagrana i skończona już w czerwcu. Niestety brakowało w niej oprawy graficznej a kolejne podejścia grafików nie dawały pożądanych rezultatów. W końcu trafiliśmy na odpowiedniego człowieka i premiera mogła się odbyć. W sieci pojawiła się w listopadzie a fizyczne płyty dwa tygodnie przed końcem roku. Tak na święta, pod choinkę. Nie chcieliśmy już dłużej czekać, wystarczająco długo gotowy materiał czekał na premierę.

Czy „Firing Lines” to propozycja tylko dla entuzjastów brzmień progresywnych, czy powinni na nią zwrócić uwagę również słuchacze innych gitarowych (a może nie tylko) dźwięków?

Naszą muzykę można oczywiście zdefiniować jako brzmienia progresywne ale nie tylko. Odnajdziemy tam brzmienia muzyki filmowej, nawiązania do muzyki klasycznej zagranej przez kwartet we współczesnej formie, sporo klasycznego rocka i dużo gitarowego, perkusyjnego, basowego i klawiszowego grania. W końcu jest to muzyka instrumentalna. Jest też ona autentyczna. W utworze „Coma” zawarta jest kołysanka i ona naprawdę działa jak kołysanka. Sprawdzone na córce . Ostatnio między nami pojawiło się określenia Artyrocka, nawiązującego do nazwy Artyfiction. To chyba bardzo trafne określenie 

Płytę nagrywaliście w Perlazzie – jak oceniacie tę współpracę i jej efekt końcowy?

Perła to nie tylko gość od nagrywania. Oprócz samej realizacji sesji, pełni również rolę producenta. Podpowie jak lepiej zagrać, żeby zabrzmiało i to potem brzmi. Wcześniej mieliśmy do czynienia z innymi studiami nagraniowymi i nie wychodziło to tak, jak powinno.

Album jest dostępny w całości do odsłuchu online. Czy i gdzie można nabyć go w wersji fizycznej?

Na chwilę obecną, płytę można kupić u Ivara w Feniksie na wrocławskim rynku. Oprócz tego, zawsze mamy ją ze sobą na koncertach. Nie ma też problemu, abyśmy wysłali płytę pocztą czy kurierem. Już tak się zdarzało. Na szerszą skalę dystrybucja musi się odbywać prze wydawnictwo, nad czym pracujemy.

Czy planujecie jakieś teledyski promujące to wydawnictwo?

Sceny do teledysku są już nagrane. Czekają na montaż. My z resztą też.

Polski rock i metal progresywny jest bardzo dobrym towarem eksportowym. Czy macie już jakiś feedback związany z nową płytą zza ganicy?

Nasza płyta była grana do tej pory w Kanadzie, USA i Holandii. Za ocean na razie nie pojedziemy ale chcemy odwiedzić Holandię i zagrać tam kilka koncertów. Sporo pochlebnych komentarzy pojawiło się również na kanale WherePostRockDwells. Idziemy w dobrym kierunku.

Dziękujemy za rozmowę.

https://www.facebook.com/ArtyfictionOfficial/

Powrót do góry