REDEMPTOR – Wywiad z Danielem i Łukaszem

Dawno nie słyszałem tak interesującego death metalu! Brutalność i dynamika w połączeniu z melancholią!!! Młodzi kreatorzy technicznego, melodyjnego death metalu stanęli na wysokości zadania. Teraz wystarczy czekać aż REDEMPTOR zawładnie setkami metalowych dusz… Ja już jestem opętany…

Witam!!! Z kim mam przyjemność?

Witaj! Z tej strony Daniel i Łukasz -trzon zespołu REDEMPTOR.

Obecnie nie jestem już na topie z death metalem, a raczej określiłbym się jako koneser-weteran death metalu i może właśnie z tego powodu porównałem Wasze Demo 2003 „And Fracture In Human Art.” do VADERA, DEATH i częściowo do MORBID ANGEL. Czy dobrze trafiłem? Hahahaha…

D: Ja mogę zgodzić się z tobą tylko co do DEATH'a jeśli chodzi o VADER'a to nie zamierzone podobieństwa chociaż VADER'a szanuję i słucham. Tak naprawdę nie porównywałbym naszej twórczości do żadnej z wielkich kapel, które wymieniłeś. Staramy się wypracować własny styl aczkolwiek jest to Death Metal.

Ł: Mam podobne zdanie na ten temat. Kiedy któryś z nas zaczyna pisanie jakiegoś nowego kawałka zazwyczaj nie ma na myśli kopiowania jakiegoś konkretnego zespołu, po prostu siada z gitarą i tworzy to co w danej chwili przyjdzie mu na myśl. Po prostu robi takie riffy których później nie musiał by się wstydzić, nie myśląc czy będzie to komuś przypominało VADER, DEATH czy jaszcze jakąś inną kapelę.

Może się mylę, ale stosujecie patenty wykorzystywane w starym death metalu, np. gitarowe piski, charakterystyczne krótkie pasaże szesnastkami następujące po kilku tłumionych riffach, itp. Podejrzewam, że obecnie wciąż tak się gra death metal, ale pisków to już dawno nie słyszałem…

D: Tak wykorzystujemy stare i sprawdzone patenty jak właśnie flażolety, które nazywasz „piskami”,a jeśli chodzi o dzisiejsze patenty to często przyprawiają mnie o mdłości. Chodzi oczywiście o jak najniższe strojenie gitar. Jest wiele kapel poza naszą, które stosują się do reguł starego Death Metalu jak np. SCEPTIC czy NEVER (nawiasem mówiąc świetne kapele) i chwała im za to.

Ł: Nawiązując do wyżej wymienionego jak najniższego strojenia gitar, bardzo często odbywa się to kosztem czytelności brzmienia. Trzeba być posiadaczem naprawdę świetnego sprzętu by móc sobie pozwolić na taki strój. Współczesne kapele bardzo często zapominają o tym (ważnym naszym zdaniem) aspekcie przez co dużo tracą. My natomiast postawiliśmy na sprawdzone wzorce i jakoś do tej pory nie narzekamy(stroimy się w „D”).

Wasze DEATH'owe solówki lekko zmiękczają muzykę, ale wg. mnie stwarzają totalny odlot. Czy nikt Wam nie zarzucał, że za często je wplatacie pomiędzy ostre i ciężkie riffy?

D: Totalny odlot? Taa…masz rację hehehe! Nie, nikt nam nic nie zarzucał jeśli chodzi o ich ilość. Jest wręcz przeciwnie ludziom podoba się takie rozwiązanie. Zresztą ja osobiście partie solowe uważam za odzwierciedlenie umiejętności gitarzysty, a im więcej ich jest tym bardziej mi się to podoba. Moim zdaniem solówki wcale nie zmiękczają naszej muzyki, sprawiają że kompozycje są ciekawsze i bardziej techniczne…

Ł: Oraz wprowadzają nutkę melancholii i tajemniczości… A poza tym bez tych wszystkich melodyjnych solówek czy partii akustycznych nasza muzyka nie byłaby taka sama … Można „łupać” na maksa ale trzeba też się trochę opanować i zaciekawić słuchacza jakąś bardziej melodyjną partią. Osobiście nudzą mnie płyty, na których przykładowo przez te powiedzmy 40 minut muzyki kolesie cały czas mordują bez przystanku 🙂

Instrumentalny „Kermes” z owego demo posiada trochę inna barwę brzmienia od reszty utworów, może przez co staje się czasami thrashowy (pomijając niektóre specyficzne riffy). Czy był to zamierzony efekt?

D: Nie, to niezamierzony efekt to wypadek przy pracy. Nagrywaliśmy demówkę na własnym sprzęcie i w odstępach czasu przez co brzmienie niechcący czasem ulegało zmianom. Tak jest jak nagrywa się w domu a nie w studio o czym możemy tylko pomarzyć.

A właściwie to dlaczego „Kermes” a nie na przykład „Hermes”?

D: Hahaha! Hermes? A co on ma do tego? Swojego czasu miałem do tego kawałka tekst, który traktował o naturze(drzewa i takie tam…)chodziło mi o barwnik, który uzyskuje się z samic czerwców. Musiałbym opowiadać Ci o czym dokładnie napisałem ten tekst ale to dość skomplikowane bazgroły więc darujmy sobie. Dlaczego jest, więc instrumentalny? Bo nie dało się do niego śpiewać poza tym chcieliśmy mieć jakiś utwór instrumentalny żeby odpocząć choć na chwilę od zdzierania strun głosowych na koncertach.

Death metal jaki wykonujecie bardzo przypadł mi do gustu mimo iż obecnie jestem już bardzo wybredny, hehehe… Dynamika, ciężkość, brutalność w połączeniu z melodią i melancholią stwarza naprawdę świetny klimat. Jak wygląda praca nad kompozycjami?

D: Bardzo mi miło słyszeć, że nasza muzyka przypadła ci do gustu. Praca nad kompozycjami przebiega bardzo powoli. Jest to bardzo mozolny proces. Sam gitarowy szkielet powstaje szybko gorzej jednak jest z napisaniem automatu perkusyjnego, gdyż riffy są techniczne, często zmienia się tempo dlatego ciężko jest cokolwiek pod to ułożyć. Nawet jeśli kawałek jest już gotowy to trzeba go potem ograć na próbie, a z tym bywa różnie bo automat (pan perfekcja) jest strasznie dokładny i nie lituje się nad jakimkolwiek opóźnieniem gitary.

Ł: Z tym automatem to jest tak że trzeba z nim bardzo uważać na koncertach ,bo jedna pomyłeczka a pan automacik leci sobie dalej natomiast ty stoisz jak wół i czekasz na moment w którym możesz z powrotem wbić się w rytm. Na szczęście jeszcze nam się to nie zdarzyło na koncercie bo ostro harujemy na to by nie popełniać takich błędów. Jednym słowem bądź jak metronom albo giń!:) Obecnie poszukujemy perkusisty który byłby zainteresowany graniem takiej muzy więc jeśli są jacyś chętni to zapraszamy!

Automat!? A ja myślałem, że macie takiego dobrego pałkera, hahaha… Czy to jakiś specjalny sprzęt, a może tylko komputerowy program?

D: Hihihi…:) Chciałbym żeby grał z nami taki dobry pałker! Ten tego…nasz automat to nie dodatkowy sprzęt tylko właśnie program komputerowy. Jaki to program to słuchacze powinni się domyślić sami (przynajmniej ci którzy się w to bawią). Mógł zmylić cię fakt, że bicia są całkiem realistyczne. Nasłuchałem się gry wybitnych bębniarzy i na podstawie tego ułożyłem jakieś własne bicia. Żebyś miał pojęcie jaka to niewdzięczna praca… Z czasem człowiek przyzwyczaja się do automatu tylko musi być cierpliwy, a szczególnie jeśli robi łamane i szybkie bicia. Jestem, można powiedzieć takim wyimaginowanym pałkerem hahaha…!

Nazwa zespołu – uważam, że typowa jest dla death metalu. Natomiast logo jest bardziej blackowe… no i w utworze „Treasure” można się dosłuchać black metalowych gitar… Chociaż to jedyny utwór gdzie doszukałem się black metalu, a podobno gracie mieszankę death/black.

D: Z tym logiem to masz rację. Nasze korzenie sięgają black metalu i czasów kiedy nie umieliśmy za dobrze grać, a przynajmniej nie na tyle dobrze żeby grać death metal z resztą nasze gusta trochę się zmieniły. Logo w dalszym ciągu podoba się nam i myślę, że może ulec tylko jakimś poprawkom kosmetycznym. „Treasure” to nie do końca kawałek blackowy bo są tam też riffy lekko odbiegające od naszych norm. W ogóle ten numer to tylko bonus i nie należy przywiązywać do niego większej uwagi. Jeszcze sprostuję to co powiedziałeś mianowicie nie gramy Death/Black metalu to przestarzały termin jeśli chodzi o nasz zespól. Być może dowiedziałeś się tego z naszej strony internetowej, na której nie pojawiła się jeszcze nowa demówka. Sprostujemy to niedługo. Obecnie błędem jest identyfikować nas ze środowiskiem blacku, nie mamy z tym nic wspólnego poza tym bonus truckiem.

Ł: Wiesz. „Treasure” został stworzony przede wszystkim jako rytmiczny, melodyjny akcent na koncerty . Myślę, ze tam się sprawdza najlepiej gdy na końcówkę występu zaserwujemy ludziom taki właśnie odpoczynek od łamanych riffów.

Na przykład w utworze „Redemption” pojawia się bardzo charakterystyczne gitarowe solo, które określiłbym jako hołd złożony DEATH'owi („Cosmi Sea”). Wielki ukłon w stronę pana od solówki!!! Czy przypadkiem duch Chucka nie macał w tym swoich astralnych palców? Hahaha…

D:)W hołdzie Chuckowi składaliśmy już utwór na poprzedniej demówce. Tym razem tez byśmy to zrobili, ale to już byłaby lekka przesada. REDEMPTION to takie zakończenie płyty i pokaz moich umiejętności zarazem. Zaskoczę cię pewnie jak powiem, że inspirowałem się dokonaniami BLACK SABBATH za czasów „Headless Cross”. Wiesz basik i perka w tle, jakiś tam akordzik i solo na pierwszym planie hahaha!

Zapomniałbym – Brzmienie całośći jest jakby lekko stłumione, a raczej rzekłbym nawet klasyczne dla starego death metalu…

Ł: Od czasu gdy zaczynaliśmy słuchać takiej muzyki zawsze inspirowały nas kapele które oscylowały wokół takich standardów brzmieniowych, jak pierwsze płyty PESTILENCE czy ATHEIST. Wiesz to że brzmienie jest stłumione wynika raczej z tego że to tylko materiał demo nagrany w domowych warunkach. Gdybyśmy nagrywali w studio myślę, że i tak w jakiś tam sposób staralibyśmy się zabrzmieć klasycznie ale na pewno lepiej. Dzisiaj wszyscy chcą brzmieć czysto i klarownie aż do przesady.

D: Szkoda,że w Polsce jest głupi zwyczaj podrabiania brzmienia VADER'a. Płyty zespołów death metalowych które ostatnio wychodzą na rynek muzyczny brzmią tak samo i to powoli robi się męczące. Mam nadzieje, że nikt w żadnym studio nie wciśnie nam swoich standardów brzmieniowych bo wtedy będę zły 🙁

Ostatni bonusowy kawałek „Die In Pain” jest wzbogacony o krótką partię „skrzeczącego”, drugiego wokalu – co totalnie mnie podjarało, szkoda, że tak krótko. Czy ten utwór jest jakąś zapowiedzią???

D: Ten skrzek to ja, ale nie jestem z tego dumny. Wyszło to nie po mojej myśli i być może na kolejnej demówce pojawią się skrzeki żeby nie powiedzieć screamy. Uwielbiam tą formę wokalu. Podziwiam perkusistę CRYPTOPSY jego screamy są piekielnie dobre. Mój wokal staje się coraz wyższy i być może w przyszłości będę takie dźwięki z siebie wydawał, a przy tym nasza muzyka stanie się bardziej ekstremalna jak zamierzamy.

Ł: Die In Pain” jest bonusem który znalazł się na tym materiale tylko dlatego, że prosili nas o to znajomi. Jest także czymś w rodzaju swoistego fuck off posłanego w stronę naszych wrogów.

Wrogów powiadasz… Czy chciałbyś aby Wasi wrogowie stali się naszymi wrogami? Powiedz tylko słowo a zapłoną stosy, na których będziemy przypiekać ich członki, wcześniej odcięte na żywca, a z jelit, mięśni i narządów zrobimy kaszanki i kiełbasy, które będą skwierczeć na grilu… Oj zgłodniałem…

Ł: Staaaary ale z ciebie rzeźnik!!!!!!, nie bądź taki brutalny ,choć są to na ogół ludzie nam nie przychylni myślę że nie zasłużyli jeszcze na takie czarcie męki (czy ty czasem nie pracujesz w masarni?):)

D:Wrogów ma chyba każdy.My mamy takiego jednego szczególnego wroga, którym jest pewna kapela… (powiem poza wywiadem).Kolesie poprostu na jednym ze wspólnych koncertów naśmiewali się, że nie mamy perkusisty,obrzucali nas wyzwiskami, a w dodatku zgrywali wielkich panów.W wywiadzie mogę powiedzieć tyle:(jest to kapela heavy metalowa i graliśmy z nimi w Malborku).

Nieeee… pracuję w psychiatryku!!! Ale pamiętam czasy kiedy to jako młody metalowiec jarałem się death metalowymi okładkami ociekającymi krwią, zwłokami i kanibalizmem… aaarrrrgh… wiele lat później na studiach miałem do czynienia z niekoniecznie świeżymi zwłokami lub ich resztkami i pewnie dzięki okładkom nie przerażało to mnie a wręcz przeciwnie, ale był jeden minus – okładki niestety nie ostrzegały o zapachach jakie często wydobywają się z zainfekowanych ran czy z nieświeżych zwłok – hehehehe… Ale może lećmy dalej. W tym utworze tekst jest krótki i nieskomplikowany, ale jedno z moich ulubionych słów (wręcz kultowych jakie kiedyś często padało w death metalu) pojawiło się!!! Growlingowe „Die…” zawsze zabijało z miejsca!!! Jest nawet japońska sztuka walki ogłuszania i zabijania okrzykiem – Iai Do.!!! Hehehehe… więc już nie przedłużając zapytam o Wasze teksty… Myślę, że nie śpiewacie o pszczółkach i kwiatuszkach???

D: Słowo „Die” jest też moim ulubionym hehe…a „zdychaj w bólu” jest całkiem treściwe i myślę, że ten do kogo się to odnosi zrozumie doskonale o co nam chodziło. Jeśli chodzi o teksty to o pszczółkach i kwiatuszkach nie piszemy chociaż o pszczółkach mutantach czemu nie! Tak poważnie to teksty traktują o życiu. Jeden może być o nas samych i o tym co nas boli, drugi o problemach naszych przyjaciół i o stosunkach między ludzkich. Czasem piszę o zjawiskach zachodzących w przyrodzie czy też o kosmosie. To o czym będzie tekst zależy od nastroju w jakim się znajduję. Na pewno teksty nie są o szatanie i tego typu pierdołach. Mam już dość tych wszystkich kapel, które bawią się w satanów…

Daniel interesujesz się biologią czy co? Wcześniej jakieś barwniki, teraz pszczoły mutanty i żółwie ninja…

D: Nie biologia w ogóle mnie nie pociąga…wyjątek to żółwie bo są moimi idolami. Może kiedyś umieścimy je na naszej okładce 😛

Wróćmy może na chwilę do Waszej przeszłości. Istniejecie od 2001 roku, były pewne zmiany personalne itp. W 2002 roku nagraliście pierwsze demo „Looking for the violent advance”… Interesuje mnie różnica między Waszymi materiałami…

Ł: Na początku REDEMPTOR działał w sześcioosobowym składzie lecz z różnych powodów skład się wykruszył. Niektórym nie pasowała droga jaką zamierzaliśmy podążać inni nie mieli talentu, itp. Pierwsze demo nagraliśmy jeszcze z naszym ówczesnym perkusistą Piotrkiem. Praktycznie tylko tym różnił się skład zespołu w jakim nagraliśmy te dwa materiały.

D: Różnica muzyczna między „Looking for …”, a „…And fracture… „ jest znaczna mimo iż zostały nagrane w tym samym roku a dokładnie po półrocznym odstępie czasu. Pierwsze demo to death/black metal jak wcześniej mówiłeś. Znalazły się tam kawałki lżejsze, bardziej blackowe i z dużą ilością klawiszy. Cały efekt jaki chcieliśmy uzyskać popsuło niestety brzmienie i brak doświadczenia w nagrywaniu na własną rękę. Natomiast nowy materiał to zupełnie inna historia chociaż w naszej muzyce został zwyczaj balladkowych zagrywek z ciężkimi riffami. Przede wszystkim jest to techniczny death metal i chcielibyśmy aby tak mas postrzegano. Nie boimy się szufladkowania naszej muzyki jak inne zespoły. Jakaś dziwna moda nastała, nagle wszyscy nie chcą do końca identyfikować się ze stylem w jakim grają. Dla mnie to paranoja.

Ł: Bądźmy szczerzy nie ma kapel w 100 procentach oryginalnych!

A jak tam było na koncercie z PARRACIDE oraz ABUSED MAJESTY?

D: PARRACIDE to świetna ekstremalna kapela i mili goście. Kiedy przyjechali na koncert do Łomży nie zgrywali gwiazd i nie zamykali się na klucz w swoim własnym niedostępnym świecie jak robi to większość polskich kapel. Mógłbym wymienić te zespoły ale nie chcę robić sobie wrogów. Nazwa PARRACIDE kojarzy mi się z miłą atmosferą. ABUSED MAJESTY? Z nimi też dobrze nam się grało. Mają dobrego perkusistę to mi najbardziej utkwiło w pamięci.

Ł: Aczkolwiek chłopaki zamiast trochę z nami pobalować za szybko zwinęli się do hotelu.

PARRACIDE pamiętam jeszcze jak byli tylko małą lokalną kapelką… Macie jakieś plany co do przyszłych koncertów?

D: Pytasz o plany? Hmmm…Na pewno chcemy zagrać ich jak najwięcej. Najbliższy będzie w Łomży 29 sierpnia 2003, no a potem we wrześniu: Wrocław, Warszawa, Kraków (nie wiadomo do końca), Suwałki. W październiku z INCARNATED w Białymstoku (zawdzięczamy to Justynie)…Co potem zobaczymy, może ktoś nas zaprosi na jakiś festiwal u boku gwiazdy, bardzo byśmy tego chcieli.

Ł: Jest paru ludzi którzy chcą nas promować poprzez koncerty i radio, mam nadzieję że nas nie „wytną” i coś z tego będzie.

Wasz wymarzony koncert. Z kim i gdzie?

D: Ja np. chciałbym zagrać z NEVER, LOST SOUL, SCEPTIC, ESQARIAL. Myślę, że to świetny zestaw. Mógłbym oczywiście powiedzieć, że z THEORY IN PRACTICE czy z CRYPTOSY i MONSTROSITY ale nie ma co fantazjować. Polska to nie kraj dla marzycieli!

Ł: Wymarzony koncert….mmmm….JUDAST PRIEST…hahaha… (marzenia) ale tak na serio to myślę, że Danny Boy wymienił tu większość kapel z którymi chcielibyśmy zagrać.

A co z klawiszami??? Prawie ich nie słyszałem na „And Fracture…”, no może w jednym utworze i to minimalnie.

Ł: Klawisze na „And Fracture…” w istocie znajdują się tylko w pierwszym kawałku, ponieważ w pozostałych utworach nie widzieliśmy dla nich miejsca. Poza tym próbujemy odejść od blackowych klimatów dla których tak charakterystyczne jest brzmienie klawiszy .

D: Proponowałem klawiszowi (Andrev) żeby zmienił sposób komponowania i dopasował się do naszego nowego stylu, jemu to nie odpowiadało…To, że Andrev jest dobrym muzykiem można poznać po utworze w którym zagrał podkłady i solówkę. Szkoda, że nie zdecydował się na dodanie klawiszy w pozostałych numerach. To dość drażliwy temat dlatego wolałbym nic więcej o tym nie mówić.

Klawisze w death metalu to rzadkość i zawsze były jakieś odstępstwa, np. NOCTURNUS… Myślę, że to kwestia odpowiedniego wkomponowania instrumentu. Osobiście uważam, że partie klawiszy w muzyce metalowej są in plus. Mam nadzieję, że w następnym materiale się pojawią częściej. A tak przy okazji – czy macie już coś w zanadrzu?

D: NOCTURNUS to świetny zespół i klawisze w ich muzyce są wielkim atutem to niepodważalny fakt. Podobnie jest z PESTILENCE,THEORY IN PRACTICE czy z CYNIC. U nas na nowej demówce jest ich mało, to fakt! Następnym razem będzie lepiej. Klawisze i nasza muzyka to jeden nieoderwalny element. To czego mi jedynie brakuje na „..And Fracture…” to właśnie ich. Czy mamy już coś nowego w zanadrzu? Oczywiście. Nie obijamy się i pracujemy już nad nowym materiałem, który zamierzamy nagrać w styczniu 2004 roku. Mogę zdradzić, że pierwszy numer ma ok. dziewięciu minut i zwie się „…And Fracture In Human Art.”, drugi zaś „Cold Water”. Więcej narazie nie ma. Po tytule pierwszego widać, że jest taki sam jak tytuł naszego ostatniego nagrania. Pierwsze demo nazywało się „Looking For The Violent Advance”, a na drugim demie znalazł się utwór „The Violet Advance”. Drugie nazywa się „…And Fracture In Human Art.”, a na trzecim będzie kawałek o takim tytule. Dlaczego to piszę? Uważamy, że w danym momencie kiedy nagrywamy materiał nie możemy nazwać kawałka tak jak tytuł samego nagrania, bo nasza muzyka jeszcze do tego nie dojrzała. Tytułowy utwór musi być wyjątkowy, a kiedy staramy się to osiągnąć nagrywając, po prostu nam to nie wychodzi. Czekamy na moment kiedy nas oświeci, a ten przychodzi podczas kolejnego nagrania, dlatego jest tak a nie inaczej. Jedno jest pewne! Kolejny przełom w naszej muzyce nadchodzi.

Ł: Zawojujemy Świat hahaha…

W sumie to jesteście młodzi więc jeszcze sporo przed Wami, ale czy pojawiają się czasem myśli zwątpienia co do dalszej egzystencji. Co prawda gracie od 2001 roku ale różnie to bywa… a to sprzętu brak, sali prób, kasy, czy nawet zainteresowania ze strony wytwórni… Tak więc na koniec nieśmiertelne pytanie. Wasze plany na przyszłość…

D: Czasami są chwile zwątpienia, ale przemijają one z dnia na dzień, więc póki co nie ma problemów. Jeśli za dziesięć lat uznamy, że death metal nas już nie kręci to skończy się wtedy REDEMPTOR. Przestaniemy to robić i zajmiemy się czymś innym. Oby tak się nie stało (tfu!tfu!tfu!) hehe… Na brak sprzętu nie narzekamy, a przynajmniej ja, jeśli chodzi o salę prób to zawsze mieliśmy gdzie grać. Wytwórnia to największy problem. Liczymy na to że ktoś się nami zainteresuje i przyjmie nas do swojego imperium…

Ł: Chwile zwątpienia polegają raczej na tym że czasami „pożremy” się o jakiś szczegół ale zaraz nam przechodzi i jesteśmy dalej kumplami. Tak przy okazji chciałem serdecznie pozdrowić i podziękować Łomżyńskiemu MDK-DŚT za udostępnienie nam sprzętu i sali prób …thnx

… oraz kilka słów na zakończenie…

D: Planujemy nagrać nowe demo i to na razie jest najważniejsze. Przede wszystkim dziękujemy Ci za wywiad i przepyszną recenzję (mniam!). Dziękujemy też naszej pani menadżer Justynie, pozdrawiamy wszystkich z Metal Centre oraz ludzi,którzy wierzą w przyszłość i bezwzględną dominację metalu! ARRRR…

Ł: Pozdrowienia dla wszystkich metal maniax z całego kraju i z poza jego granic …STAY HEAVY!!!!

Daniel Kesler
ul. Niemcewicza 6/27
18-400 Łomża
tel.: (086) 2-18-63-41
e-mail: r_crusher@poczta.onet.pl
Łukasz Sputowski
ul. B. Prusa 19/6
18-400 Łomża
tel.: (086) 2-19-83-47
e-mail: rzezniklukasz@poczta.onet.pl


Powrót do góry